Klauzula sumienia: nieodpłatna pozasądowa pomoc prawna a świadomość pacjenta

Mam wrażenie, że jeżeli chodzi o przyjęcie założeń systemu pomocy prawnej, wciąż stoimy w miejscu - pisze Robert Rynkun-Werner.

Publikacja: 20.06.2014 15:34

Robert Rynkun Werner

Robert Rynkun Werner

Foto: materiały prasowe

Red

Szum medialny wokół prawa lekarzy do powoływania się w toku wykonywania czynności leczniczych na klauzulę sumienia zradykalizował poglądy społeczne w tej kwestii.

Ja chcę zwrócić uwagę na rzecz równie ważną, czyli świadomość prawną obywatela pacjenta i rzeczywistą możliwość otrzymania nieodpłatnej pozasądowej pomocy prawnej. Może się wydawać, iż nie ma między tymi zagadnieniami większego związku. Moim zdaniem tylko pozornie.

Wyobraźmy sobie bowiem pacjentkę, która zaniepokojona stanem zdrowia swojego lub nienarodzonego jeszcze małego pacjenta idzie do lekarza, by wykonać np. badania prenatalne. Lekarz zobowiązany do niesienia pomocy powołuje się jednak na klauzulę sumienia i odmawia skierowania bądź przeprowadzenia takich badań. Jeśli wskazuje pacjentce innego lekarza bądź inny ośrodek leczniczy, nie ma większych problemów. Inaczej jest jednak, gdy i tego jej odmawia. Co wówczas ma zrobić pacjentka, zakładając, iż jest niezamożna, i ma świadomość prawną raczej na poziomie przeciętnej w Polsce, czyli niestety niewielką?

Z pewnością z pomocą przyszedłby jej system, który umożliwiłby jej skorzystanie z bezpłatnego dostępu do pozasądowej pomocy prawnej. Oczywiście powinna o nim wiedzieć, czyli musiałby funkcjonować na najniższych poziomach samorządu terytorialnego i być ogólnodostępny. W maju pod patronatem prezydenta RP wydano w ramach Forum Debaty Publicznej "Zieloną księgę" dotyczącą dostępności do nieodpłatnej pozasądowej pomocy prawnej dla potrzebujących. Zawiera wiele propozycji uregulowania systemu dostępności do przedsądowej pomocy prawnej, opis dotychczasowych działań legislacyjnych, oraz przykłady działania takich systemów w innych krajach europejskich. Sama idea stworzenia takiej księgi, biorąc pod uwagę, iż tematem tym teoretycy i praktycy prawa zajmują się bardziej szczegółowo już od 2005 r., jest jak najbardziej pozytywna, niemniej po jej lekturze odnoszę wrażenie, iż jeżeli chodzi o przyjęcie głównych założeń takiego systemu, nadal stoimy w miejscu. Gdzie, kto i jak poradzi W opracowaniu pojawiają się bowiem zasadnicze rozbieżności co do tego, jaki charakter ma mieć ten system. Scentralizowany czy zdecentralizowany. Kto ma go finansować. Jaka rola przypadnie samorządom zawodowym adwokatów i radców prawnych. W końcu jakich zagadnień prawnych ma dotyczyć oferowana pomoc. Czy będzie to tylko informacja prawna o obowiązujących przepisach? Jeżeli tak, to wydaje się, że prawo do takiej pomocy powinni mieć wszyscy obywatele. Czy też pomoc prawna będzie udzieleniem skonkretyzowanej porady, która może bezpośrednio odnieść skutki prawne dla potencjalnego klienta?

W naszym przykładzie dotyczącym pacjentki możemy mówić o obu tych warunkach. Pacjentka bowiem może uzyskać tylko samą informację ustawową, że ma prawo iść do innego lekarza, który wykona takie badanie, ale również uzyskać informacje bardziej skonkretyzowane, jakie czynności ma wykonać, aby wykorzystać swoje uprawnienia. Aby jednak udała się do prawnika, musi, jak to już podkreśliłem, mieć tego pełną świadomość. Musi również mieć wiedzę, gdzie faktycznie ma to zrobić, czyli gdzie taka porada będzie mogła być jej udzielona.

Tym samym oczywiste jest, iż tylko poziom gminy, dzielnicy czy sołectwa daje realne szanse na informację, a co się z tym wiąże, i na realne skorzystanie z porady. Jako całkowicie absurdalne wydaje mi się tworzenie organów centralnych w postaci Rady Pomocy Prawnej na wzór holenderski. Wszelkie tego typu organy pochłaniają znaczne koszty, które z powodzeniem można przeznaczyć na udzielanie bezpośredniej pomocy prawnej. Biorąc zaś pod uwagę, iż najczęściej z porad takich korzystają osoby zamieszkałe w danej dzielnicy czy gminy, to właśnie te jednostki powinny posiadać w swoich zadaniach statutowych obowiązek udzielania bezpłatnych porad prawnych.

Powiat powinien partycypować w kosztach wypełniania tego obowiązku, ale tylko wobec pozostałych osób, tzn. niezamieszkałych w danej gminie, obcokrajowców, w tym azylantów, czy też bezpaństwowców. Nie ma potrzeby tworzenia wielu biur porad prawnych, skoro same gminy mają stosowane pomieszczenia odpowiednio przygotowane na takie czynności. Poza tym porady prawne udzielane byłyby w kancelariach adwokackich, czy radcowskich, co również wpływałoby na ograniczenie kosztów.

Wybór kancelarii powinien następować na zasadzie zgłoszenia, w tym wskazania specjalności, w przypadku zaś dużej liczby chętnych rotacyjnie, po konkursie ofertowym przeprowadzanym w porozumieniu z miejscowo właściwymi izbami adwokackimi i radców prawnych. Badanie statusu majątkowego osoby zainteresowanej uzyskaniem porady spoczywałoby na gminie, dzielnicy czy sołectwie.

Trudno jednocześnie wyobrazić sobie, iż w dobie pełnej informatyzacji pozyskanie stosownych danych byłoby problemem dla gminy. Załączone do "Zielonej księgi" szacunkowe koszty finansowe wprowadzenia systemu nieodpłatnego poradnictwa prawnego dla potrzebujących w Polsce wskazują kwoty rzędu ok 500 mln zł rocznie. Przy czym autorzy wyliczeń podkreślają, iż wszystkie szacunki kosztów wdrożenia i funkcjonowania systemu według propozycji "Zielonej księgi" opierają na założeniu, iż nowy system uzupełni istniejące struktury poradnicze, a nie zastąpi.

Trudno nie odnieść wrażenia, iż przedstawione założenia kosztowe są chyba lekko przesadzone, biorąc pod uwagę właśnie istniejące już formy bezpłatnej pomocy prawnej, jak przykładowo rzecznicy praw konsumenta, działania w oparciu o zapisy ustawy o pomocy społecznej, czy chociażby studenckie kliniki prawa.

Reasumując, nasza pacjentka, którą odesłano by do domu, aby oczekiwała na poród w strachu o zdrowie dziecka i swoje, tego samego dnia mogłaby podjąć stosowne działanie zapobiegawcze przed ewentualnymi negatywnymi skutkami błędnie pojmowanej klauzuli sumienia, a często przed działaniami lekarzy niezgodnymi z obowiązującym prawem. Warunek jest jednak jeden: musi mieć tego pełną świadomość prawną.

Szum medialny wokół prawa lekarzy do powoływania się w toku wykonywania czynności leczniczych na klauzulę sumienia zradykalizował poglądy społeczne w tej kwestii.

Ja chcę zwrócić uwagę na rzecz równie ważną, czyli świadomość prawną obywatela pacjenta i rzeczywistą możliwość otrzymania nieodpłatnej pozasądowej pomocy prawnej. Może się wydawać, iż nie ma między tymi zagadnieniami większego związku. Moim zdaniem tylko pozornie.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Tadeusz Koncewicz: najściślejsza unia pomiędzy narodami Europy
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Dane osobowe też mają barwy polityczne
Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem