Kilka dni temu Roman Polański stawił się w krakowskiej prokuraturze w związku z wnioskiem USA o zatrzymanie go. Po przesłuchaniu prokurator uznał, że zbędne jest stosowanie aresztu na wypadek ewentualnego postępowania ekstradycyjnego w tej sprawie. Zatrzymany podał wszystkie adresy swoje i pełnomocnika. Wygląda więc na to, że nie ma zamiaru się ukrywać. Do Ameryki jednak się nie wybiera.

Władze amerykańskie  dowiedziały się, że Polański będzie w Polsce na uroczystym otwarciu Muzeum Historii Żydów Polskich. Wystąpiły do Polski o aresztowanie 80-letniego dziś reżysera, który formalnie jest poszukiwany przez Interpol i objęty międzynarodowym nakazem poszukiwania w celu aresztowania i ekstradycji. Wniosek z USA  o zatrzymanie na wypadek procedury ekstradycyjnej, przetłumaczony na język polski, czyli spełniający wymogi formalne, w minioną środę po godz. 23 wpłynął do Ministerstwa Sprawiedliwości. Przekazany został do  Prokuratury Generalnej.

W 1977 r. reżyser został zaocznie uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey. Przed ogłoszeniem wyroku potajemnie opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.

To nie pierwszy taki wniosek USA. Poprzednio występowano o to do Polski w 2010 r., gdy szwajcarski resort sprawiedliwości odmówił ekstradycji Polańskiego do USA. Już wtedy prokuratorzy w Los Angeles i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości w Waszyngtonie oświadczyli, że będą dalej ścigać reżysera. W lipcu 2010 r. Prokuratura Generalna uznała, że ewentualne wydanie Romana Polańskiego innemu państwu jest niemożliwe z powodu przedawnienia karalności jego czynu w polskim prawie. „Ta opinia ma znaczenie, ale nie jest wiążąca" – zastrzega prokuratura.

Czy warto się ukrywać w nieskończoność?