Sankcje handlowe nałożone na Rosję są niezgodne z regułami Światowej Organizacji Handlu (WTO). W wywiadzie udzielonym niemieckiej telewizji ARD z okazji niedawno zakończonego spotkania grupy G20 w Brisbane (Australia) prezydent Putin oznajmiał to wielokrotnie. Już w kwietniu, tuż po wprowadzeniu pierwszego pakietu sankcji, minister rozwoju gospodarczego Federacji Rosyjskiej Aleksiej Uliukajew zapowiedział, że rząd rosyjski rozważy wszczęcie oficjalnego postępowania w WTO przeciwko Stanom Zjednoczonym. Podobne stwierdzenie padło z ust premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który podczas czerwcowego IV Międzynarodowego Forum Prawnego w Petersburgu oświadczył, że jego kraj zdecydował się na podjęcie formalnych kroków prawnych przeciwko Stanom Zjednoczonym na forum WTO. Zarzut ten był później wielokrotnie powtarzany przez najwyższych urzędników rosyjskich. Oczywiście zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone odrzucają te oskarżenia. Kto ma więc rację? Czy amerykańskie i europejskie sankcje gospodarcze naprawdę naruszają reguły WTO?
Tylko pozornie
Prawo WTO bazuje na kilku podstawowych zasadach. Jedną z nich jest zasada najwyższego uprzywilejowania zakazująca dyskryminacji towarów i usług pochodzących z różnych krajów członkowskich organizacji. Innymi słowy, jeżeli akceptujemy import towarów lub usług z kraju A, to nie możemy ograniczać handlu podobnymi produktami pochodzącymi z kraju B. Drugą podstawową zasadą jest zakaz ustanawiania tzw. ograniczeń ilościowych, takich jak embarga handlowe lub kontyngenty celne. Na pierwszy rzut oka sankcje wprowadzone przez kraje zachodnie wydają się więc niezgodne z regułami WTO. Zabraniają one bowiem dokonywania określonych transakcji finansowych z firmami rosyjskimi (ale nie z firmami z innych krajów) oraz zakazują sprzedaży pewnych produktów do Rosji – co łatwo może być zakwalifikowane jako ograniczenie ilościowe. Tylko jednak na pierwszy rzut oka... System WTO jest bowiem pełen różnych wyjątków i wyłączeń pozwalających na tworzenie ograniczeń handlowych, które inaczej byłyby niezgodne z wymaganiami stawianymi przez organizację. Przyjrzyjmy się niektórym z nich.
Po pierwsze, prawo WTO nie zajmuje się co do zasady ograniczeniami swobody poruszania się osób fizycznych. Jest to ważne w kontekście tych sankcji, które dotyczą zakazu wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych i Unii określonych osób – głównie przedstawicieli władz państwowych oraz szefów niektórych spółek powiązanych z Kremlem.
Po drugie, w prawie WTO nie ma generalnej zasady, która zakazywałaby nakładania ograniczeń w przepływie kapitałów. Ma to znaczenie w odniesieniu do restrykcji w finansowaniu niektórych banków i firm rosyjskich, takich jak Sbierbank i Gazprombank, czy też największej rosyjskiej spółki wydobywczej Rosnieft. Poszczególne państwa zobowiązują się ich nie wprowadzać w specjalnych deklaracjach składanych przez wszystkich członków WTO. Brak odpowiednich zapisów oznacza, że dane państwo może wprowadzać dowolne ograniczenia. Pobieżna analiza tych dokumentów nie wskazuje na to, by USA lub UE nałożyły na siebie takie zobowiązania.
Po trzecie, i najprawdopodobniej najważniejsze, nawet jeżeli udałoby się znaleźć coś zarówno w deklaracjach Unii i Stanów Zjednoczonych, jak i w przypadku ograniczeń eksportowych dotyczących produktów podwójnego – cywilno-wojskowego – przeznaczenia (drugi pakiet sankcji), zawsze istnieje możliwość powołania się na specjalny wyjątek przewidziany przez prawo WTO. Zezwala on na wprowadzanie restrykcji handlowych, jeżeli jest to konieczne ze względu na zapewnienie bezpieczeństwa narodowego.