Ks. prof. Longchamps de Bérier: Luz decyzyjny administracji a zbrodnia sądowa

Wielkim Tygodniu i w święta Wielkiejnocy zawsze padają pytania o proces Mistrza z Nazaretu - pisze ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier.

Aktualizacja: 05.04.2015 19:45 Publikacja: 05.04.2015 10:00

Ks. prof. Longchamps de Bérier: Luz decyzyjny administracji a zbrodnia sądowa

Foto: www.sxc.hu

Teraz zostałem poproszony o wykład w Uniwersytecie Warszawskim. Studenci sformułowali problem i zaproponowali temat: „Ukrzyżuj Go! 2000 lat po procesie Jezusa". Zdawać by się mogło, że wszystko już powiedziano. Po polsku ukazało się dobre studium prawno-historyczne w postaci obszernej książki. Kolega – profesor prawa rzymskiego z Trydentu – gdy pisał przed dziesięciu laty artykuł o procesie Chrystusa, doliczył się przeszło 500 prac naukowych. Jedne mówią o największej zbrodni w majestacie prawa, inne o postępowaniu przeprowadzonym bez naruszenia praw obwinionego.

W oskarżeniu Jezusa przed Piłatem symbolicznie zderzają się wielkie tradycje prawne – dorobek dwóch rozbudowanych i starożytnych, szacownych, subtelnych i żywych sposobów myślenia oraz formowania prawniczego. Zdajemy się nie doceniać osiągnięć jurystów judaizmu biblijnego. Bez wątpienia weszły do naszej tradycji prawnej dzięki wpływom judeochrześcijańskim po ogłoszeniu tolerancji w 313 roku. Mocniej jednak brzmią nam w uszach mowy przeciwko uczonym w prawie – hipokrytom, którzy „przecedzają komara, a połykają wielbłąda". A przecież nawet tak lakoniczna i trafna obserwacja Nauczyciela z Nazaretu świadczy, że ówczesne społeczeństwo żydowskie było nie tylko świetnie obeznane z prawem, lecz doskonale też rozumiało naturę procesów wykładni z jednej strony, polityki prawa z drugiej. Życie intelektualne Jerozolimy toczyło się wokół interpretacji prawa na długo, zanim Kwiryci z otaczających wzgórz zeszli w VIII w. przed Chr. w dolinkę Forum. My zaś chętniej przyznajemy się do tradycji prawa rzymskiego. Jesteśmy z niej na tyle dumni, że pomijamy fakt, iż naszą się stała głównie na skutek zaborów. Nie myślimy o nich ciepło z żadnej perspektywy. Różnie zresztą i w różnych czasach przejawia się duch targowicy. Po śmierci Heroda skłóceni książęta żydowscy poprosili o rozstrzygnięcie Pompejusza. Wykorzystał okazję i w roku 6 po Chr. Judea stała się rzymską prowincją. Można by rzec: na własne życzenie. Za złośliwe zatem uważają niektórzy ukazanie faryzeuszom monety podatkowej z podobizną cezara: Po co pytać? – skoro go zaprosiliście, płaćcie mu podatek bez narzekania.

Dla Sanhedrynu kluczowe było oskarżenie o bluźnierstwo. Piątemu z kolei prefektowi Judei nic by ono nie powiedziało, dlatego przedłożono mu zarzut uzurpacji władzy.

Do wyroku doprowadziło postępowanie, którego faza śledcza odbyła się przed Sanhedrynem, a sądowa przed Piłatem. Namiestnik w postępowaniach karnych, zwłaszcza wobec nie-Rzymian, miał zupełną swobodę. Zastanawiano się w nauce, czy Sanhedryn nie naruszył własnych procedur, bo działał po zachodzie słońca i za szybko. Powinien w sprawie gardłowej spotykać się przez dwa kolejne dni. Wszelako ścisłe zasady postępowania przed nim spisano dopiero w II wieku po Chr. W czym jednak pomogą, gdy jedni prą zgodnie, aby pozbyć się człowieka za wszelką cenę, drugiemu zaś – bezwzględnemu i wprawionemu w zabijaniu, co wiadomo skądinąd – nie zależy na niczym prócz zbierania pieniędzy (tym razem z podatków) i utrzymywania względnego porządku (ale przede wszystkim utrzymania się na stanowisku). Został więc Jezus skazany od niechcenia, jak wszyscy ubodzy, mali, cisi, których losem na dalekiej prowincji i obroną nikt się nie interesuje; nikomu nie zależy.

Po co pytać o praworządność? Trudno po starożytnym prawie spodziewać się bezwzględnego przestrzegania zwłaszcza formalnych norm. Nie było sądów konstytucyjnych lub kasacyjnych. Organy stosujące prawo same oceniały praworządność swych postępowań, a o tej można mówić, jak długo nie rzucają się w oczy jaskrawe naruszenia. Nie przeczy temu zasadniczy formalizm prawa żydowskiego, choć tradycja rabinacka dowodzi, że w uzasadnionych przypadkach starano się odstępować od normy lub łagodzić jej surowe postanowienia.

Elastyczność w interpretacji, luz decyzyjny w działaniach administracji mogą służyć dobremu. Mogą doprowadzić do zbrodni sądowej. Jasne, że odpowiedzialność ponosi przede wszystkim Piłat. Zabrakło mu woli i motywacji, a wtedy na nic wielkie tradycje prawne, zdrowy rozsądek, szacunek dla ludzkiego życia. Trzeba się w pełni zgodzić z twierdzeniem, że prowincja nie jest określeniem geograficznym, lecz intelektualnym. Okazuje się, że zwłaszcza w prawie.

Autor jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego na Wydziale Prawa i Administracji UJ, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji UW

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego