Reklama

Tomasz Pietryga o obecności prezydenta Andrzeja Dudy na zjeździe Adwokatury

Obecność prezydenta na Krajowym Zjeździe Adwokatury w Krakowie miała być gestem, który zbliży głowę państwa do środowisk prawniczych. Trzeba przyznać, że to gest potrzebny, ale zarazem ryzykowny, bo naraża Andrzeja Dudę na konflikt z własnym środowiskiem politycznym.

Aktualizacja: 28.11.2016 09:54 Publikacja: 28.11.2016 07:37

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Foto: PAP/Stanisław Rozpędzik

Decyzja o przyjęciu zaproszenia jest o tyle zaskakująca, że została podjęta w trakcie ostrego sporu ustrojowego o Trybunał Konstytucyjny i spodziewanej wkrótce kumulacji tego konfliktu w związku z zakończeniem kadencji prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego oraz wyborem jego następcy. Środowisko prawnicze w tym sporze w zdecydowanej większości poparło obrońców Trybunału. Zresztą same korporacje prawnicze kilkakrotnie otwarcie występowały przeciwko działaniom PiS, prezentując tzw. opinie przyjaciela sądu.

Dlatego zaproszenie prezydenta na zjazd adwokatów wydawało się raczej aktem ceremonialnym, formalnym, zwłaszcza że Andrzej Duda nie uczestniczył w Zgromadzeniach Ogólnych TK czy Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie był także na zjeździe radców prawnych. Co zdecydowało, że tym razem nieoczekiwanie skorzystał z zaproszenia?

Mogła to być próba budowania własnej politycznej tożsamości, stworzenia patronatu nad adwokaturą, pójścia drogą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który jako jedyny w historii uczestniczył w najważniejszym dla palestry wydarzeniu.

Na to wskazuje przemówienie, w którym Duda zaznaczył, że kwestie palestry powinny być uzgadnianie z adwokatami i on jako prezydent będzie je omawiał i uzgadniał z samorządem.

Padły między innymi następujące słowa: „chcę z państwem pracować i nie zgadzam się na to, aby pewne rzeczy dotyczące samorządu, a istotne, były zmieniane bez samorządu".

Reklama
Reklama

W obecnej sytuacji, kiedy rząd dość brutalnie zaczyna obchodzić się ze środowiskiem sędziowskim, zaostrzając kary dyscyplinarne czy wprowadzając jawne oświadczenia majątkowe, a także ostatnio z korporacją komorniczą, mocno ograniczając komornicze wynagrodzenia – prezydencka deklaracja „nic o was bez was" wydaje się jednak ryzykowna.

PiS od zawsze był w konflikcie ze środowiskami prawniczymi. Bardzo szorstki stosunek do nich ma minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Nieoficjalnie mówi się, że jeżeli adwokatura nie oczyści swoich szeregów w związku z tzw. aferą reprywatyzacyjną, może stracić własne sądownictwo dyscyplinarne.

Kiedy zatem ustawa uderzająca w interesy palestry trafi do podpisu prezydenta, ten stanie przed dylematem: adwokatura czy lojalność wobec własnego środowiska politycznego? Dlatego deklaracja Dudy albo skazuje go na konflikt z PiS, albo naraża na zarzut, że rzuca słowa na wiatr.

Decyzja o przyjęciu zaproszenia jest o tyle zaskakująca, że została podjęta w trakcie ostrego sporu ustrojowego o Trybunał Konstytucyjny i spodziewanej wkrótce kumulacji tego konfliktu w związku z zakończeniem kadencji prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego oraz wyborem jego następcy. Środowisko prawnicze w tym sporze w zdecydowanej większości poparło obrońców Trybunału. Zresztą same korporacje prawnicze kilkakrotnie otwarcie występowały przeciwko działaniom PiS, prezentując tzw. opinie przyjaciela sądu.

Reklama
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Tego Waldemar Żurek nie rozumie. I chyba nigdy nie zrozumie
Opinie Prawne
Adam Wacławczyk: Zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Niegodziwość rządu, czyli kto straci „ulgę” mieszkaniową
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Czy dla rządu wszyscy przedsiębiorcy to złodzieje?
Opinie Prawne
Michał Urbańczyk: Moja śmierć jest lepsza niż twoja. Zabójstwo Charliego Kirka a wolność słowa
Reklama
Reklama