Reklama

Paweł Kowal: Adelajdy i bumerang

Czy Andrzej Duda powinien był lecieć do Australii? Już dawno. Można się tylko dziwić, że prezydenta Polski jeszcze tam nie było. Ani tego, ani żadnego z poprzednich.

Aktualizacja: 22.08.2018 19:41 Publikacja: 22.08.2018 19:41

Paweł Kowal: Adelajdy i bumerang

Foto: US Navy

Czy wizyty prezydenta dużego i poważnego państwa – 1050 lat od chrztu Polski i 100 lat od odzyskania niepodległości – muszą się przeliczać na konkretne zyski? Nie, ponieważ dyplomacja to nie tylko – jak mawia Frans Timmermans – handel końmi, ups, adelajdami. W każdym razie wizyty państwowe prezydenta, a szczególnie ta, „pierwsza w historii”, nie muszą na tym polegać.

Jaki sens miało zatem uzasadnianie wizyty prezydenta zakupami fregat Adelajda, skoro i tak przygotowany był zaledwie list intencyjny w tej sprawie? Czy na pewno doradcami rządu Polski w sprawie zakupów wojskowych powinni być „nasi rodacy z Australii”? I dlaczego rząd zmieniał decyzję w ostatniej chwili? Z jednej strony epatowanie tzw. konkretem, czyli intencją zakupu adelajd, z drugiej patos narodowo-państwowy. Efekt? Odbieranie krajowi powagi. Sygnał idzie nie tylko na polskiego Twittera, ale i na cały świat.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Nie wszyscy wielbiciele profesora Adama Strzembosza – obrońcy praworządności, chcieli go słuchać. A szkoda
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk i Jarosław Kaczyński szykują sobie koalicjantów
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: W Sejmie trzeba wprowadzić pełną prohibicję
Opinie polityczno - społeczne
Gen. Leon Komornicki: Rosja wchodzi powoli w trzeci etap wojny hybrydowej
felietony
Marek A. Cichocki: Wielki, dziś zapomniany, triumf polskości
Reklama
Reklama