Nazwisko „Zyzak" znajduje się od lat na czołowym miejscu na indeksie autorów politycznie niepoprawnych czy też „kontrowersyjnych". Znalazł się tam za autorstwo książki „Lech Wałęsa: idea i historia", która była jego pracą magisterską. Wiele osób entuzjastycznie potępiło książkę, podkreślając, że nawet jej nie czytało. Chodziło przede wszystkim o jedno zdanie, które autor chciał wyrzucić, ale zostawił podobno za poradą starszych kolegów. Otóż młody Zyzak cytował świadków, jakoby bardzo młody Lech Wałęsa uczestniczył w jakichś chłopięcych zawodach, kto dalej siknie.
„Efekt domina" jest tymczasem dużo bardziej kontrowersyjną książką, obalającą mit o tym, że to Ronald Reagan wraz z Janem Nowakiem-Jeziorańskim – od strony amerykańskiej – obalili komunizm w Polsce. Książka bardzo szczegółowo dokumentuje historię stosunków amerykańsko-amerykańskich i polsko-amerykańskich okresu 1980–1989. Wynika z niej, że gdyby nie związki zawodowe AFL-CIO, administracja prezydenta Reagana dosyć szybko poszłaby na ustępstwa wobec Jaruzelskiego. Sam Reagan miał istotnie silne antysowieckie i antykomunistyczne przekonania, ale nie rozciągało się to na jego doradców, a tym bardziej na różne inne ośrodki wpływów.
W marcu zeszłego roku w czasie dyskusji na temat tej książki Zofia Romaszewska powiedziała: „Mam wyrzuty sumienia, że nie podziękowaliśmy amerykańskim związkom zawodowym, których wkład w naszą wolność był wielokrotnie większy niż wszystkich razem związków zawodowych z Europy Zachodniej". Zofia Romaszewska, którą mam zaszczyt nazwać swoją przyjaciółką, jest – jak wiadomo – człowiekiem czynu, a nie czczych wyrzutów sumienia i rzuciła myśl, że należałoby te wszystkie osoby, które tyle dla Polski zrobiły – odznaczyć. Nieopatrznie podjęłam się pomóc w zebraniu nazwisk i ten felieton jest wyjaśnieniem, dlaczego tego nie doprowadziłam do końca i dlaczego teraz ja mam wyrzuty sumienia.
Przede wszystkim mówimy o wydarzeniach sprzed 30 lat. Studiując indeks nazwisk w „Efekcie domina", zdałam sobie sprawę, że większość ciągle nienagrodzonych, a zwłaszcza niedocenionych, bohaterów pomocy amerykańskiej dla Polski została po raz pierwszy opisana w książce Zyzaka i że większość już nie żyje. W 1992 roku, w wieku 53 lat zmarł wspaniały Tom Kahn, koordynator politycznego i materialnego poparcia dla Solidarności, prawa ręka przewodniczącego AFL-CIO Lane'a Kirklanda (zmarł w 1999 roku). Obaj przyjechali na II Zjazd Solidarności w kwietniu 1990 roku i byli świadomie ignorowani przez organizatorów przez pierwsze dwa dni. W niczym nie umniejszało to ich satysfakcji, że po dziesięciu latach widzą, że ich wysiłek nie poszedł na marne.
Dwa lata przed Kirklandem zmarł jego przyjaciel i przewodniczący związku zawodowego nauczycieli AFT – Albert Shanker. On z kolei był w Polsce dwukrotnie w 1988 roku – raz na niezależnych obchodach rocznicy powstania w getcie warszawskim, i kilka miesięcy później na Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka w Mistrzejowicach organizowanej między innymi przez Zbigniewa i Zofię Romaszewskich. Shankerowi towarzyszył w tych podróżach żyjący wciąż Eric Chenoweth, ale on już został udekorowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A w tym miesiącu zmarła Genie Kemble, bliska współpracownica Kahna i Shankera.