Skupianie się polskiego rządu wyłącznie na przekonywaniu USA do budowy stałej bazy w Polsce, tak by ona jedna uchroniła kraj przed rosyjską agresją, z pewnością zakończy się rozczarowaniem. Sygnałem ostrzegawczym dla Warszawy powinien być niedawny tweet prezydenta Donalda Trumpa: „Pora sprowadzić naszych chłopców do domu”. Ameryka porzuca swoje zagraniczne zaangażowania i skupia się na zaostrzającej się rywalizacji z Chinami. Co więcej, Siły Zbrojne USA nie mają dodatkowej brygady bojowej, nie mówiąc już o dywizji pancernej, którą można by umieścić na stałe w Europie centralnej w oczekiwaniu na przyjście Rosjan.
Polska, największy kraj Europy Środkowej, z bogatymi tradycjami wojskowymi, powinien być mieczem i tarczą NATO w obronie północno-wschodniej flanki sojuszu. Oferta zapłacenia USA za dodatkową ochronę sugeruje jednak, że Warszawa uważa wzmocnioną Wysuniętą Obecność NATO – rotacyjne, wielonarodowe jednostki frontowe, rozmieszczone w Polsce i krajach bałtyckich – za niewystarczającą dla odparcia najazdu Rosji przez siły sprzymierzone.
Z pewnością polskie doświadczenia historyczne z lat 1795, 1939 czy 1945 każą wątpić w wiarygodność zachodnich mocarstw jako gwarantów niepodległości Warszawy. Jednak właśnie z tego powodu Warszawa powinna dążyć do konsolidacji struktur NATO oraz UE z własną architekturą bezpieczeństwa. Włączając się w europejskie inicjatywy w sferze obronności, może budować rzeczywisty potencjał zbrojeniowy na kontynencie. Dzięki temu wspólna polityka bezpieczeństwa i obronności, PESCO czy Europejski Fundusz Obronny mogą się stać zarówno narzędziem interwencji poza granicami UE, jak i wzmacniać kolektywne zdolności obronne w Europie Wschodniej.
Istnieją też inne sposoby wzmocnienia potencjału NATO na flance wschodniej. Fundusze unijne mogą być wykorzystane do rozbudowy infrastruktury podwójnego zastosowania ułatwiającej przerzut wojsk, np: dróg, linii kolejowych, lotnisk czy węzłów energetycznych. Dodatkowo naczelny dowódca sił NATO powinien otrzymać pełnomocnictwa do wdrożenia niezbędnych działań na wypadek kryzysu. Zarówno UE, jak i NATO inwestują w środki zwiększające cyberbezpieczeństwo oraz systemy wczesnego ostrzegania o zagrożeniach hybrydowych i kampaniach dezinformacyjnych, natomiast Polska pozostaje w tyle. Wspólne amerykańsko-europejskie inicjatywy byłyby bardziej atrakcyjne dla decydentów z Waszyngtonu niż bilateralne działania z Polską.
Cenniejsze od stałej bazy USA jest rozmieszczanie w Polsce amerykańskich elementów infrastruktury, które wspierają łatwiejsze operowanie w rejonie i przerzut dodatkowych jednostek, np magazynów sprzętu, wyznaczanie nowych lądowisk czy rozbudowywanie zespołów planistycznych.