Równo 75 lat temu, 3 stycznia 1945 r., odszedł z przyczyn najzupełniej naturalnych. Gdyby pożył jeszcze dwa tygodnie, mogło być różnie. Kiedy Rosjanie wkroczyli do Grodziska Mazowieckiego, NKWD szukało go z takim zacięciem, że wykopało nawet ciało z grobu. Dlaczego? Przez „Lenina".
Ossendowski sprzedał na świecie 80 mln swoich książek podróżniczych, co jest do dziś niepobitym polskim rekordem. Ale bestsellerem była też fabularyzowana biografia Lenina – pokazano go jako agenta i zbrodniarza. Przy pracy nad nią pisarz korzystał z tzw. dokumentów Sissona, które zawierały informacje o współpracy przywódcy rewolucji z niemieckim wywiadem. To właśnie Ossendowski wywiózł je z Rosji do Ameryki. Jako że nie można mu już było nic zrobić za życia, skazano go na zapomnienie po śmierci. Dorasta czwarte już pokolenie, które nie ma pojęcia, że był to jeden z najpopularniejszych pisarzy świata, zwany „polskim Karolem Mayem".