Ogłoszony przez Komisję Europejską plan odbudowy unijnej gospodarki traktowany jest jako rewolucyjny krok w procesie europejskiej integracji. Dla jego zwolenników jest to nowy plan Marshalla. Sceptycy natomiast mówią o „koronaobligacjach” wprowadzonych tylnymi drzwiami. A wszyscy widzą w tym przełamanie niemieckiego oporu wobec uwspólnotowienia długów UE, co akurat nie jest prawdą.
Unijne obligacje to nic nowego. Budżet UE był i jest poręczycielem rozmaitych instrumentów finansowych. Oznacza to potencjalne uruchomienie gwarancji, czyli wspólnotową odpowiedzialność za zaciągnięte długi. Wiarygodność budżetu jest wykorzystywana na kilka sposobów. Dla krajów spoza strefy euro, takich jak Polska, najistotniejszy jest tzw. Balance of payments (BoP) assistance facility. To instrument zarządzany bezpośrednio przez Komisję Europejską, która pożycza na rynkach i udziela kredytów krajom przeżywającym problemy płatnicze. W czasie kryzysu finansowego 2008–2011 beneficjentami tych kredytów były Łotwa, Węgry i Rumunia. Reagując na ten kryzys, Bruksela uruchomiła w roku 2010 tzw. European Financial Stabilisation Mechanism, także oparty na gwarancjach wspólnotowych. W przeciwieństwie do trwałego mechanizmu pomocowego dla krajów spoza strefy euro ten instrument ratunkowy strefy euro miał charakter tymczasowy. Kredytował kraje w największej potrzebie – Grecję, Irlandię i Portugalię.
Na tym nie kończy się lista wspólnych unijnych pożyczek, które są tym bardziej ryzykowne, im bardziej wspomagają kraje spoza Unii Europejskiej. Tak więc wspólnotowa odpowiedzialność UE za pożyczki zaciągane na rynkach finansowych nie jest niczym nowym. Dotychczasowe instrumenty nie obniżyły wiarygodności ratingowej budżetu UE. Na tym opiera się optymizm co do nowego funduszu odbudowy gospodarczej.
Nadzwyczajna skala
Zdolności pożyczkowe wspomnianych instrumentów dla strefy non-euro (50 mld euro) i tymczasowego mechanizmu ratunkowego dla strefy euro (60 mld euro) to zaledwie ułamek nowego przedsięwzięcia, które nazwano „Przyszłe pokolenie UE”. Wiarygodność budżetu europejskiego wystawiona będzie na próbę w bezprecedensowej skali – Komisja Europejska chce pożyczyć na rynku 750 mld euro i rozdysponować w latach 2021–2024 pomiędzy kraje członkowskie. Propozycja została oparta na analizie potrzeb europejskiej gospodarki, która w roku 2020, wedle prognozy, wpadnie w recesję rzędu 7,4 proc. Jeśli dobrze rozumiemy intencję Komisji, program został tak zaprojektowany, aby skokowo zwiększyć inwestycje publiczne, ale bez zagrożenia dla finansów publicznych, które w wielu krajach są na granicy bezpieczeństwa. Stąd nadzwyczajna przewaga bezzwrotnych grantów nad pożyczkami, co odróżnia ten plan od dotychczasowych instrumentów finansowych, które polegają wyłącznie na pożyczkach.
Tymczasowy czteroletni program odbudowy gospodarczej ma być integralną częścią wieloletnich ram finansowych 2021–2027, podnosząc ich wolumen z 1,1 bln euro do ponad 1,8 bln. Dotacje mają wzmocnić rozmaite programy budżetu UE z kohezją na czele. Z całościowej kwoty 750 mld euro aż 451 mld to dotacje finansujące publiczne inwestycje w krajach członkowskich, 250 mld to pożyczki udzielane w tym samym celu, reszta to zasilenie dwóch instrumentów budżetowych (InvestEU i ESFI) gwarantujących pożyczki dla inwestorów prywatnych.