W tej kampanii wszystko jeszcze może się zdarzyć. Dwie główne partie zrównały się w sondażach, czeka nas emocjonująca zapewne debata Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem.
Nikt nie jest dziś w stanie przewidzieć, kto zajmie pierwsze miejsce. Szanse są wyrównane, a szalę może przechylić tak przypadkowy czynnik, jak choćby pogoda. Ale może też zdecydować o tym debata, ostatnie spoty reklamowe, bomba odpalona w ostatnim momencie przez którąś ze stron. Choć partia Donalda Tuska miała dotąd słabą kampanię i choć coraz więcej ludzi jest przekonanych, że wybory wygra PiS, wiele wskazuje na to, że przy tworzeniu nowego rządu to Platforma będzie odgrywać kluczową rolę.
Trudno zrozumieć, dlaczego jedna z dwóch największych partii politycznych, ta, która miała nieporównanie więcej czasu i ludzi na przygotowanie przedwyborczej akcji propagandowej, tak długo dała się trzymać w defensywie. Niemal wszyscy eksperci od marketingu politycznego zgadzają się z tym, że PiS dystansuje konkurencję w pomysłach i sposobie prowadzenia kampanii. To PiS wyznacza pole walki, narzuca tematy rozmowy. To Jarosław Kaczyński co kilka dni mówi coś, do czego inni, tzn. Donald Tusk, muszą się odnosić. Prawie nigdy odwrotnie. Nie zaprzeczają temu nawet najważniejsi politycy Platformy. Miałem okazję zapytać o to Bogdana Zdrojewskiego i Grzegorza Schetynę. Żaden z nich nie próbował mnie przekonywać, że to dobra kampania.
Poza tym Platforma zapowiadała kampanię pozytywną, ale de facto prowadzi negatywną. Taką samą jak PiS, tylko o wiele mniej pomysłową i przekonującą.
Najmocniejszym uderzeniem w Platformę, co widać po sondażach, była debata Kaczyński – Kwaśniewski. Oglądało ją prawie 10 milionów ludzi i zyskało na niej Prawo i Sprawiedliwość. Donald Tusk chciał ją zdetonować pomysłem wielkiej koalicji. Ale nie znalazło to uznania ani komentatorów, ani wyborców. Pomysł tej koalicji poparło zaledwie 6 procent badanych Polaków, co jest wynikiem dramatycznie słabym. Sztabowcy Donalda Tuska nie znaleźli żadnego sposobu na odwrócenie uwagi od debaty, na wytłumaczenie, że to debata kandydatów nr 2 i 3 czy czegokolwiek innego.