Kiedy Tusk powinien zacząć pakować walizki

PO na razie robi wszystko, by pokazać, że od PiS bardzo się nie różni. Tyle że jedni szukali wszędzie złodziei i agentów, a drudzy laptopów i ich niszczycieli – pisze publicysta

Aktualizacja: 12.02.2008 03:50 Publikacja: 12.02.2008 03:49

Kiedy Tusk powinien zacząć pakować walizki

Foto: Rzeczpospolita

Red

Notowania PO, choć ostatnio zaczęły skakać raz w górę, raz w dół, wciąż biją rekordy poparcia. Jednak wyraźnie widać pierwsze oznaki zmęczenia obecną władzą. Wbrew pozorom taką oznaką nie są (przynajmniej na razie) strajki. Narastające żądania płacowe to raczej owoce wiary w wyborcze obietnice. Pewnie wyborcy nie zawsze studiują programy wyborcze partii, ale ich fragmenty dotyczące podwyżek płac na pewno usłyszeli dokładnie i, co gorsza dla ekipy Donalda Tuska, w te zapowiedzi uwierzyli.

Na pierwszy ogień poszedł właśnie elektorat PO: nauczyciele i lekarze. Nie odwrócili się od władzy. Na razie przypominają jej, że istnieje do spłacenia dług wyborczy, pacta conventa, zaciągnięty w momencie zwycięstwa. Aby te grupy społeczne, podobnie jak wiele innych, ostatecznie odwróciły się od PO, musi upłynąć jeszcze kilka miesięcy. Dokładnie – muszą się upewnić, że obecna władza nie da im więcej, niż oferowały poprzednie. Pod tym względem wyborcy są racjonalni do bólu.

Dużo szybciej erozję poparcia społecznego widać będzie wśród ofiar potencjalnych protestów i zamieszania wywołanego przez niezadowolonych pracowników. Oczywiście medialnie nośne przypadki pacjentów, którzy nie otrzymali pomocy lekarskiej, nie dotkną ogromnych grup społecznych. Jednak strach przed tym, że obrazki widziane w telewizji mogą nas w pewnym momencie zacząć dotyczyć, będzie wzbierał na sile.

Ta władza i tak jest bardzo oszczędnie traktowana przez czołowe publikatory. Nie widziałem np. nigdzie reportażu z udziałem rodzin kierowców zmarłych na granicy w czasie strajku celników. Można sobie łatwo wyobrazić, że za poprzedniej władzy byłby to hit tygodnia, a wstrząsające relacje z tych wydarzeń nominowano by do czołowych nagród dziennikarskich. Jednak przyjaźń władzy z dominującą częścią mediów, a nawet skuteczne zwalczanie mediów opozycyjnych może jedynie opóźnić nieuniknioną reakcję społeczną.

Tani chwyt propagandy PRL-owskiej polegający na nieustannym odwracaniu uwagi od problemów gospodarczych i społecznych jest chyba ulubioną grą ekipy Tuska. Wstrząsające opowieści o ciężkim losie służbowych laptopów obficie sprzedawane prorządowym mediom rzeczywiście jeszcze bardziej wzmacniają we wrogach PiS niechęć do Kaczyńskich. Wcale jednak nie przekonają wyborców Platformy do dalszego jej popierania.

PO nie obiecywała w kampanii wyborczej ciągłego rozliczania PiS, tylko zmianę stylu rządzenia. Na razie robi wszystko, by pokazać, że od PiS bardzo się nie różni, poza tym, że jedni szukali wszędzie złodziei i agentów, a drudzy laptopów i ich niszczycieli. Dla władzy wizerunkowo to naprawdę trudna sytuacja, gdy zaczyna budzić jedynie wesołość.

Odpowiedzialna władza powinna mniej przejmować się słupkami poparcia społecznego, a bardziej efektami rządzenia. Niezależnie od tego, czy należy natychmiast dawać podwyżki nauczycielom i zwiększać składkę na służbę zdrowia, decyzje rządu muszą mieć na celu jakąś długofalową wizję państwa. Realizacja tej wizji nie zawsze będzie się cieszyć poparciem społecznym. Wprawdzie w dojrzałej demokracji wyborcy zdają sobie sprawę, że pomiędzy realizacją poważnych zapowiedzi rządu a ich efektami musi upłynąć czas, jednak elektorat zawsze jest trochę niekonsekwentny. Łatwo można sobie wyobrazić sondaż, w którym znaczna grupa społeczna chce jednocześnie silniejszej armii i mniejszych na nią wydatków.

Co w tej sytuacji powinna zrobić władza? Władza powinna sama ocenić, czy państwo potrzebuje większych czy mniejszych wydatków na armię.

Rząd jest trochę jak gość, który musi dbać o to, by wyjechać, kiedy jeszcze ma szansę na to, by gospodarze za nim zatęsknili

Donald Tusk przekonał wyborców, że można realizować długofalowe wizje bez ponoszenia kosztów społecznych. W ciągu już prawie trzech miesięcy jego rządów społeczeństwo ponosi koszty, a wizji nie ma. Puste szuflady ministrów i brak projektów w Sejmie, doraźne gaszenie pożarów, coraz większy koszt gospodarczy i społeczny protestów składają się na niezbyt przyjemny dla tej formacji wizerunek pięknoduchów oderwanych od ziemi.

Wprawdzie jest to twarz ciągle jeszcze piękniejsza niż ta, którą doprawiono Jarosławowi Kaczyńskiemu (zapiekłego wroga świętego spokoju), ale medialny lifting wkrótce przestanie działać.

Tusk okazał się doskonałym podrywaczem, zabrakło mu jednak całkowicie potencji, by coś z tego wszystkiego wynikło. Wściekle nienawidzące PiS media tym razem go nie wyręczą.

Mamy dwa wzory kończenia rządów: jeden zaproponowany przez AWS i twórczo rozwinięty przez SLD, a drugi przez PiS. AWS-owsko-SLD-owski model można streścić w jednym zdaniu: rządzić, ile się da. PiS zaproponował, by władza trwała, póki może coś w kraju zrobić. Kaczyński poszedł na wybory, gdy zaczął tracić realną możliwość zmieniania kraju. Nie utrzymał rządu, ale poparcie dla jego partii wzrosło.

Nie wiadomo, który wariant wybierze Tusk. Trudno też powiedzieć, kiedy jego ekipa utraci możliwość dokonywania zmian w kraju. Trudno powiedzieć, bo mimo stabilnej większości w Sejmie zmian żadnych nie widać.Czy pojawi się rzeczywiście jakiś poważny projekt wychodzący poza bieżące administrowanie krajem? Na razie nic tego nie zapowiada. Gdyby premier dzisiaj spakował walizki, osiągnąłby tyle samo, co osiągnie za rok. Miałby za to zdecydowanie większe poparcie. Ale zawsze może liczyć na cud.

Autor jest redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej”

Notowania PO, choć ostatnio zaczęły skakać raz w górę, raz w dół, wciąż biją rekordy poparcia. Jednak wyraźnie widać pierwsze oznaki zmęczenia obecną władzą. Wbrew pozorom taką oznaką nie są (przynajmniej na razie) strajki. Narastające żądania płacowe to raczej owoce wiary w wyborcze obietnice. Pewnie wyborcy nie zawsze studiują programy wyborcze partii, ale ich fragmenty dotyczące podwyżek płac na pewno usłyszeli dokładnie i, co gorsza dla ekipy Donalda Tuska, w te zapowiedzi uwierzyli.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA