Rz: Minister kultury Bogdan Zdrojewski chce zlikwidować program „Patriotyzm jutra”, którego celem jest promowanie nowoczesnego i dynamicznego patriotyzmu. Czy takie programy nie są nam potrzebne?
Przemysław Gintrowski: Sądzę, że argumentem, który odegrał główną rolę przy wycofywaniu tego programu, było to, że jest autorstwa poprzedniego ministra kultury w rządzie PiS. A wiadomo, że jak coś pochodzi od PiS, to nie może być dobre. Bo przecież, obiektywnie patrząc, promowanie patriotyzmu jest zawsze potrzebne. Zwłaszcza że obecnie obserwujemy w Polsce tendencję do zanikania uczuć patriotycznych. Dziś, kiedy zaczynasz mówić o patriotyzmie, to większość patrzy na ciebie jak na głupka. Wszystkich nas powinno to niepokoić, bo to narusza podstawy naszej tożsamości.
Dlaczego uważa pan, że patriotyzm zanika?
Może jest to spowodowane konsumpcyjnym stylem życia i fascynacją Zachodem, a może to kwestia kiepskiego nauczania historii w szkołach. Nie wiem, bo mnie to nie dotyczy – byłem patriotą 30 lat temu, jestem patriotą dziś i pewnie tak już zostanie. Logicznie rozumując: skoro patriotyzm zanika, to znaczy, że metody jego wpajania młodym ludziom są niedobre albo niewystarczające. Dlatego tym bardziej dziwi fakt zmniejszania liczby programów, które w atrakcyjnej formie promowałyby pamięć o polskiej historii, kulturze, tradycji.
Może jest pan wyjątkiem, a patriotów dziś już nie potrzeba?