Rz: Benedykt XVI wprowadził zmiany w sprawowanych przez siebie mszach. Udziela teraz komunii klęczącym do ust, używa starych szat liturgicznych, pastorału Piusa IX, a nie Pawła VI jak Jan Paweł II, zniósł ograniczenia dotyczące mszy łacińskiej. Czy to powrót do czasów przedsoborowych?
Gianfranco Svidercoschi: Absolutnie nie. Jeśli chodzi o mszę łacińską, to był do pewnego stopnia gest pod adresem lefebrystów i próba utorowania im drogi powrotu na łono Kościoła, która się zresztą nie powiodła, bo odrzucili warunki Watykanu.
Jak więc rozumieć te zmiany?
To wyraz troski o tradycję, dbałość o czystość rytuału. Joseph Ratzinger, gdy nie był jeszcze papieżem, krytykował niektóre zmiany, dokonane w liturgii w ramach inkulturacji, czyli przybliżenia liturgii ludom Afryki czy Azji, nawiązując do lokalnych tradycji muzycznych, tańców itp. Teraz papież sprawuje msze po swojemu. Ale chodzi wyłącznie o formy. Nie przekłada się to na zmianę doktryn czy podejścia do wiary ze strony wierzących. Co w tym jednak najważniejsze, jeśli na przykład chodzi o komunię na rękę czy do ust, papież nikomu niczego nie narzuca i nie usiłuje narzucać. Kongregacja Kultu Bożego zapewniła, że żadnych zmian w tej sprawie nie będzie. Czyli wiernym w tej sprawie pozostawiono swobodę wyboru. Ostatniej niedzieli, jak zwykle, przyjąłem komunię na rękę i nie było z tym żadnych trudności. Wielu przyjmowało do ust. Być może nacisk papieża na komunię do ręki wypływa też z obaw, że ktoś, zwłaszcza w czasie wielkich, tłumnych uroczystości religijnych, może hostię zbezcześcić.
W Polsce dopuszczono komunię na rękę trzy lata temu. Nie wszyscy chcieli się z tym pogodzić.