Granice wolności dla dymu papierosowego

We Włoszech, Irlandii czy USA w ciągu zaledwie paru miesięcy po wprowadzeniu całkowitego zakazu palenia zmniejszyła się ogólna umieralność z powodu zawałów – pisze onkolog, współautor nowej ustawy antytytoniowej

Publikacja: 21.07.2008 03:17

Red

W dyskusji nad nowelizacją ustawy ograniczającej palenie tytoniu w miejscach publicznych zdarzają się wypowiedzi agresywne i pozbawione rozsądku. Należy do nich artykuł „Dymek swobód obywatelskich” publicysty „Faktu” Łukasza Warzechy („Rzeczpospolita”, 15 lipca 2008). Ponadpartyjna inicjatywa Komisji Zdrowia Sejmu została uznana za zamach na podstawowe swobody obywatelskie, wyraz nadgorliwości i paternalizmu państwa oraz szczególnie niebezpieczna moda.

Dym tytoniowy zawiera ponad 4000 substancji chemicznych, w tym ponad 50 związków rakotwórczych, a także wiele substancji uczulających, powodujących m.in. kaszel, ból głowy, podrażnienie oczu, nudności, problemy z oddychaniem itp. Liczne międzynarodowe badania potwierdzają, że tzw. bierne palenie jest jedną z głównych przyczyn przedwczesnej umieralności. Według szacunków UE liczba śmiertelnych ofiar tego narażenia w Polsce to około 9 tys. osób rocznie.

To więcej niż łączna liczba ofiar wypadków drogowych, wypadków w pracy, zabójstw i samobójstw. Bierne palenie zwiększa ryzyko zachorowania na raka płuca u osób niepalących o 20 – 30 proc., zaś na choroby serca o 25 – 30 proc. U dzieci zwiększa ono ryzyko zakażeń dróg oddechowych, nawracających chorób ucha, ataków astmy i nagłej śmierci łóżeczkowej. Wdychanie dymu tytoniowego przez kobiety w ciąży zwiększa ryzyko poronienia i zmniejsza masę urodzeniową noworodka.

 

 

Dla wielu ludzi, np. chorych na astmę, nawet niewielkie ilości dymu tytoniowego mogą stanowić poważne zagrożenie i wyłączają je z życia społecznego. W ogólnoeuropejskim sondażu przeprowadzonym wśród osób z objawami ostrej astmy jednym z ich głównych pragnień dotyczących przyszłości była możliwość oddychania czystym powietrzem. Jeśli zatem mowa o gwałceniu praw obywatelskich, dzieje się to właśnie teraz.

Wprowadzanie zakazów palenia w kolejnych państwach całego świata wpisuje się w inne działania służące ochronie zdrowia i życia ludzi, podobnie jak egzekwowanie przepisów drogowych czy zwalczanie przestępczości. Łukasz Warzecha uważa, że prywatne lokale gastronomiczne lub rozrywkowe nie są przestrzenią publiczną i ich właściciele powinni mieć pełną swobodę wyboru.

Otóż publiczny charakter przestrzeni (w odróżnieniu od przestrzeni prywatnej, np. mieszkania) nie zależy od tego, kto jest jej właścicielem. Gdyby było inaczej, w prywatnych instytucjach o charakterze publicznym nie istniałyby żadne regulacje, choćby w zakresie porządku sanitarnego czy przepisów przeciwpożarowych.

Postulowane przez publicystę mechanizmy samoregulacji (czyli kontynuacja obecnego stanu) są nieskuteczne. Doświadczenia wskazują bowiem, że wszystkie rozwiązania, które opierały się na „pogodzeniu” palących i niepalących, w tym dowolność w wyznaczaniu przestrzeni wolnych od dymu tytoniowego, nie przyniosły żadnych efektów lub bardzo ograniczone. Dążenie do Polski wolnej od dymu to niekoniecznie spór osób niepalących (stanowiących w Polsce ok. 65 proc.) z palącymi. W dwu kolejnych dużych sondażach społecznych przeprowadzonych w naszym kraju wśród blisko 80 proc. osób popierających zakaz palenia w miejscach publicznych było wielu palaczy.

 

 

Podstawowa zasada liberalizmu mówi, że wolność wyboru oznacza równocześnie odpowiedzialność za nieszkodzenie innym. Obecny stan prawny w Polsce nie spełnia tego wymogu. Nasze ustawodawstwo nie chroni przed następstwami wdychania dymu tytoniowego osób zatrudnionych w sektorze gastronomiczno-rozrywkowym, w tym szczególnie barmanów i kelnerów. W tej grupie zawodowej ryzyko zachorowania na raka płuca jest dwukrotnie wyższe niż w ogólnej populacji.

Ograniczenie palenia tytoniu w miejscach publicznych przynosi efekty. W ramach projektu CHOICE realizowanego pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia wykazano, że jest ono drugą co do skuteczności – po podwyżkach podatków od wyrobów tytoniowych – formą interwencji zmniejszającą zachorowalność i umieralność związaną z używaniem tytoniu. Dane z krajów, które wprowadziły takie zakazy, wskazują na natychmiastowe korzyści.

Polskie prawo nie chroni barmanów i kelnerów przed następstwami wdychania dymu tytoniowego

We Włoszech, Irlandii czy USA już w ciągu zaledwie paru miesięcy po wprowadzeniu całkowitego zakazu palenia poprawił się stan zdrowia pracowników sektora gastronomicznego i rozrywkowego, a także zmniejszyła ogólna umieralność z powodu zawałów. We włoskim Piemoncie, Irlandii i w Szkocji w ciągu kilku miesięcy obowiązywania przepisów antytytoniowych liczba hospitalizacji w związku z zawałami serca zmalała odpowiednio o 11, 10 i 17 proc.

Nie ma przy tym istotnego zagrożenia dla branży gastronomiczno-rozrywkowej. Międzynarodowy przegląd 97 badań nie wykazał żadnych ujemnych skutków ekonomicznych nowego prawa mierzonych np. wysokością podatku od sprzedaży czy stanem zatrudnienia.

 

 

Według Warzechy ograniczenia nie będą w Polsce przestrzegane. Argument ten podnoszono także w innych krajach, a jednak nowe prawo jest tam przestrzegane w ponad 90 proc. i cieszy się dużym poparciem społecznym, również wśród palących. Przepisy te nie są bowiem egzekwowane przez stróżów porządku, dbają o to głównie sami zainteresowani, czyli społeczeństwo. To, że nie pali się w Polsce np. w kinach czy teatrach, wynika przecież wyłącznie z powszechnej akceptacji przyjętych ograniczeń.Wypowiedź Łukasza Warzechy można by opisać heglowskim stwierdzeniem: „jeśli fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów”. Sprawa jest jednak na tyle poważna, że lepiej skwitować ją fragmentem jednej z bajek Krasickiego: „Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie! Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie”.

 

 

Pisał w opiniach

Łukasz Warzecha

Dymek swobód obywatelskich

Zakaz palenia w prywatnych lokalach: barach, kawiarniach i restauracjach, to ewidentne pogwałcenie zarówno prawa własności, jak i wolności obywatelskiej.

 

Autor jest onkologiem, profesorem Akademii Medycznej w Gdańsku. Współtworzył projekt nowej ustawy antynikotynowej

W dyskusji nad nowelizacją ustawy ograniczającej palenie tytoniu w miejscach publicznych zdarzają się wypowiedzi agresywne i pozbawione rozsądku. Należy do nich artykuł „Dymek swobód obywatelskich” publicysty „Faktu” Łukasza Warzechy („Rzeczpospolita”, 15 lipca 2008). Ponadpartyjna inicjatywa Komisji Zdrowia Sejmu została uznana za zamach na podstawowe swobody obywatelskie, wyraz nadgorliwości i paternalizmu państwa oraz szczególnie niebezpieczna moda.

Dym tytoniowy zawiera ponad 4000 substancji chemicznych, w tym ponad 50 związków rakotwórczych, a także wiele substancji uczulających, powodujących m.in. kaszel, ból głowy, podrażnienie oczu, nudności, problemy z oddychaniem itp. Liczne międzynarodowe badania potwierdzają, że tzw. bierne palenie jest jedną z głównych przyczyn przedwczesnej umieralności. Według szacunków UE liczba śmiertelnych ofiar tego narażenia w Polsce to około 9 tys. osób rocznie.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Najniższe instynkty Donalda Tuska
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Nowa Lewica od nowa
Opinie polityczno - społeczne
Andrzej Porawski: Wewnętrzna niespójność KPO
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński dogadał się z Ziobrą. PiS ma kandydata na prezydenta RP
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Rok traumy i nienawiści. Palestyńscy liderzy nie potępili Hamasu za 7 października