Rosjanie w swej świadomości są w obleganej twierdzy: pomysł tarczy antyrakietowej był przeciwko nim; NATO próbuje ich otoczyć, wpychając się na Ukrainę, do Gruzji i do innych byłych sowieckich republik; w krajach bałtyckich z byłych esesmanów czyni się patriotów i bohaterów. To samo na Ukrainie, gdzie banderowcy stali się bohaterami walczącymi przeciwko Moskalom; za gołodomor na Ukrainie również oskarżono nie komunizm, ale Moskali, zapominając, ilu Ukraińców było komunistami. My domagamy się od Putina przeprosin za zbrodnie komunistyczne, a odpuszczamy banderowcom rzeź wołyńską, gdzie wymordowano nie wrogów klasowych, ale wszystkich Polaków jak leci – kobiety, dzieci, starców, również Żydów, Rosjan, Ormian i Czechów. Podwójne standardy moralne i polityczne – mówią Rosjanie.
[srodtytul]Polska jako wróg się nie liczy [/srodtytul]
Czy w takiej sytuacji świadomościowej, mentalnościowej i politycznej są szanse na nasze porozumienie z Rosjanami? Oczywiście, że tak! Wystarczy trochę dobrej woli, chęci wzajemnego zrozumienia drugiej strony, dobierania słów, by nie obrażały, dyplomacji, polityki pojednania. Że taka postawa przynosi rezultaty, udowodniła już Polsko-Rosyjska Komisja do Spraw Trudnych, na czele której stoją były minister spraw zagranicznych RP prof. Adam Daniel Rotfeld i rektor Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych prof. Anatolij Torkunow.
Bardzo rzadko się zdarza, by polscy i rosyjscy uczeni nie byli w stanie porozumieć się co do faktów historycznych (także w sprawie Katynia) i wiemy już, że porozumienie Komisji jest i lada tydzień stanie się jawne. Problem pojawia się wtedy, gdy do pracy uczonych historyków zaczynają się wtrącać „służby" i politycy ze swoimi uprzedzeniami, potrzebami wizerunkowymi wobec podpuszczanego elektoratu, wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Bo polityk, w odróżnieniu od uczonego, w krajach, którym daleko jeszcze do rzeczywistości obywatelskiej, musi mieć wroga – najlepiej i wewnętrznego, i zewnętrznego.
Wróg jednoczy. Polscy „narodowi" politycy w zasadzie nie mają wyboru – Rosja jest jedynym możliwym wrogiem zewnętrznym, liberalizm zaś wewnętrznym. Politycy rosyjscy mają zdecydowanie większy wybór, ale są bardziej poprawni politycznie i oficjalnie ich wrogiem wewnętrznym i zewnętrznym jest terroryzm. Polska jako wróg się nie liczy! Polska nie jest dzisiaj problemem rosyjskim.
Problemem są Chiny i coraz więcej Chińczyków na Syberii, problemem jest NATO coraz bardziej przybliżające się do granic Rosji. Problemem jest wielonarodowość i wielokonfesjonalność państwa, które nie ma jeszcze obywateli, jedynie zaś mieszkańców pozbawionych świadomości prawnej i potrafiących ze sobą zgodnie współistnieć jedynie pod silną, autorytarną, samodzierżawną władzą – trochę ze strachu, trochę z szacunku (Rosjanie przecież zawsze do boju szli z hasłem „Bóg, Car, Ojczyzna"; w czasach sowieckich: „Za Rodinu, za Stalina!").