Uszanować prywatność

Nie chcę wiedzieć, co robił Krzysztof Piesiewicz, i nie czekam na wyjaśnienie tej sprawy do końca. Chciałbym, żeby została jak najszybciej zapomniana

Publikacja: 14.12.2009 19:10

Jacek Hołówka

Jacek Hołówka

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Red

Nie wolno wyciągać na światło dzienne informacji na temat życia prywatnego ani polityków, ani innych ludzi. Powinniśmy dbać o to, żeby sfera prywatna i sfera publiczna były od siebie oddzielone.

A sprawa Krzysztofa Piesiewicza jest tym trudniejsza do oceny, że nie mamy sprawdzonych informacji na temat tego, co się naprawdę wydarzyło. Wszystko, co wiemy, to tylko pomówienia, domniemania, sugestie, zagadki i nieprawdopodobne rekonstrukcje. Z informacji, które posiadam, a pochodzą one z drugiej lub nawet trzeciej ręki, wynika, że być może Piesiewicz przebierał się za kobietę, że chyba miał na szkiełku coś białego, a potem nic tam już nie było, a więc może zażywał kokainę, a może nie. To są poważne oskarżenia pociągające za sobą ogromne konsekwencje. Dlatego nie można się tą sprawą bawić w nieodpowiedzialny sposób i ja też nie zamierzam tego robić.

[srodtytul]Kiedyś oglądali gladiatorów[/srodtytul]

Za dużo w tej sprawie jest niejasności. Podobno Krzysztof Piesiewicz padł ofiarą szantażu. Ale nawet tu nie ma sprawdzonych informacji. Mnożone są za to dwuznaczności – chyba tylko po to, aby ludzie mało krytyczni wobec mediów tą sprawą się ekscytowali. Sam sposób podawania informacji, gdy dozuje się szczegóły sprawy (na początku przedstawia się ją w wersji skandalizującej z dużą liczbę znaków zapytania, po to, żeby namówić czytelnika do kupna gazety przez następnych kilka dni), uważam za rzecz odpychającą. To prawda, że osoby pełniące funkcje publiczne budzą powszechne zainteresowanie. Możemy więc ujawniać pewną ilość informacji na temat ich stylu życia, ale jedynie pod warunkiem że sprawy te mają jakiś związek z pełnioną przez nie funkcją. Nie powinno się jednak odbywać wnikanie w ich życie prywatne.

Rzecz jasna, inaczej należy traktować zachowania, które dotyczą łamania prawa. Te kwestie można uznać za sprawę publiczną i tabloidy też mogą o nich wspomnieć, bo w Polsce sądy są instytucjami publicznymi. Każdy przeciętny człowiek ma prawo wejść do sali sądowej i przysłuchiwać się odbywającym się tam sprawom.

Należy jednak pamiętać, że istnieje taka część publiczności, która pragnie się ekscytować czyjąś dwuznaczną i gorszącą sytuacją. Od czasów gladiatorów niektórzy ludzie lubili oglądać drastyczne sceny, takie jak przelewanie krwi, po to, aby móc stawiać siebie w roli sędziego. Na takich instynktach żerują tabloidy – potęgują pewien rodzaj ostracyzmu i dają możliwość czerpania przyjemności z cudzej tragedii. W ten sposób szkodzą jednak życiu społecznemu, niszczą tolerancję.

[srodtytul]Między dorosłymi ludźmi[/srodtytul]

Istnieją, rzecz jasna, takie zachowania seksualne, które muszą podlegać ocenie publicznej i być karane – na przykład pedofilia czy wykorzystywanie seksualne. Jednak wszystko inne, co się dzieje między dorosłymi ludźmi, którzy są świadomi konsekwencji swoich działań, jest ich prywatną sprawą.Niesmaczna natomiast jest postawa człowieka wścibskiego i podglądacza – czyli taka, jaką lansują tabloidy. W sprawie Piesiewicza wystąpiły one właśnie w roli takiego podglądacza. Jeśli senator miał jakąś sferę życia prywatnego, której nie chciał ujawnić, to dlaczego jego życzenia nie uszanowaliśmy?

Ja nie chcę wiedzieć, co robił Krzysztof Piesiewicz, i nie czekam na wyjaśnienie tej sprawy do końca. Chciałbym, żeby została jak najszybciej zapomniana. To, co ktoś robi w łóżku, jest jego prywatną sprawą. Po to gasimy światło i zamykamy drzwi, żeby nie można było łamać pewnych barier. Większość z nas nie chce być pouczana w sprawie zachowań seksualnych.

Standardy dopuszczalnych zachowań seksualnych są zmienne kulturowo, a więc nie istnieje moralny nakaz dokonywania aktów seksualnych w jeden ściśle określony sposób. Powinniśmy zaakceptować fakt, że w tej sferze istnieje pluralizm postaw moralnych i dlatego zachowania seksualne powinny być otoczone szczególnym zakazem łamania normy prywatności.

[i]Prof. Jacek Hołówka, filozof, etyk, jest kierownikiem Zakładu Filozofii Analitycznej w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego oraz redaktorem naczelnym kwartalnika "Przegląd Filozoficzny"[/i]

Nie wolno wyciągać na światło dzienne informacji na temat życia prywatnego ani polityków, ani innych ludzi. Powinniśmy dbać o to, żeby sfera prywatna i sfera publiczna były od siebie oddzielone.

A sprawa Krzysztofa Piesiewicza jest tym trudniejsza do oceny, że nie mamy sprawdzonych informacji na temat tego, co się naprawdę wydarzyło. Wszystko, co wiemy, to tylko pomówienia, domniemania, sugestie, zagadki i nieprawdopodobne rekonstrukcje. Z informacji, które posiadam, a pochodzą one z drugiej lub nawet trzeciej ręki, wynika, że być może Piesiewicz przebierał się za kobietę, że chyba miał na szkiełku coś białego, a potem nic tam już nie było, a więc może zażywał kokainę, a może nie. To są poważne oskarżenia pociągające za sobą ogromne konsekwencje. Dlatego nie można się tą sprawą bawić w nieodpowiedzialny sposób i ja też nie zamierzam tego robić.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?