PiS i prezydent Kaczyński szkodzą Polsce. Szerzą podejrzliwość i grają na lękach, wzbudzają wrogość do obcych i inaczej myślących, wyrzucają oponentów poza nawias polskości. Gdy PiS rządził, używał organów ścigania, by straszyć i prześladować. Śmierć Barbary Blidy dowodzi grozy takich metod” – ile jest sensu w tym płomiennym wstępniaku jednego z wicenaczelnych „Gazety Wyborczej”? Dokładnie nic. Zarzut grania na lękach czy wzbudzania wrogości można postawić każdemu politykowi każdych czasów – z natury rzeczy wszak polityka wychodzi od wskazania zagrożenia, któremu ubiegający się o głosy kandydat zaradzi (bezrobocie, spadek poziomu życia, napływ tanich towarów z Japonii), oraz wroga, który musi zostać pokonany, aby mogło być lepiej.
[srodtytul]Ordynarne kłamstwo[/srodtytul]
Natomiast druga część cytowanej wypowiedzi – czyli passus o rzekomym nadużywaniu przez PiS organów ścigania do prześladowań, co miało doprowadzić do śmierci Barbary Blidy – jest zwykłym, ordynarnym kłamstwem, które środowisko wspomnianej gazety powtarza bezustannie, z całkowitą pogardą dla faktów.
Barbara Blida popełniła samobójstwo wskutek depresji, na którą złożyło się wiele czynników; nie bez znaczenia było to, jak została potraktowana przez własną partię, która na męczeństwie byłej minister usiłuje teraz w obrzydliwy sposób zbijać polityczny kapitał. W stanie psychicznym, w jakim się wedle relacji jej najbliższych znajdowała, mogła popełnić samobójstwo równie dobrze po otrzymaniu pocztą wezwania na przesłuchanie w prokuraturze.
W akcji policyjnej popełniono oczywiste błędy, ale polegały one właśnie na nadmiernej uprzejmości wobec zatrzymywanej, która nie mogłaby użyć pistoletu, gdyby ją regulaminowo rzucono na podłogę i skuto – i nawet jeśli uda się komisji Kalisza udowodnić (ale jak niby?), że zamiast Blidę aresztować, wystarczyłoby wezwać ją na zwykłe przesłuchanie, to nic w tej rozdmuchanej sprawie nie ma, co by uzasadniało brednie o odpowiedzialności za jej śmierć Kaczyńskich czy Ziobry.