Komunikat Rady Episkopatu ds. Rodziny na temat zakazu udzielania komunii osobom popierającym in vitro został sformułowany w sposób nadmiernie kategoryczny. Nie słyszałem, by nawet sam papież wypowiadał się na temat tego, kto może, a kto nie przystępować do komunii świętej. Działanie polskich biskupów nie jest jednak odosobnione – w ostatnich latach kilku amerykańskich hierarchów wzywało tamtejszych polityków, którzy popierają prawo do aborcji, by nie przystępowali do komunii. Teraz mamy podobny przypadek w Polsce. Pamiętajmy jednak – jest to głos radykalnej, skłonnej do ekstremizmu, mniejszości na tle episkopatu światowego.
W tej sprawie możemy wyróżnić dwa aspekty. Po pierwsze instrukcje regulujące, kto może, a kto nie przystępować do komunii, nie dają ludziom szansy na rozważenie tego dylematu we własnym sumieniu. Wyłączają to sumienie, każąc się mechanicznie podporządkować. Biskupi wchodzą w butach w owo „sanktuarium ludzkiego sumienia”. Jakby brakowało elementarnej wrażliwości, podstaw dobrego wychowania.
Drugi aspekt to podejrzenie, że działanie biskupów jest bardziej stanowiskiem politycznym niż etycznym. Wiemy, że kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Bronisław Komorowski poparł in vitro, a kandydat PiS Jarosław Kaczyński (choć teraz milczy i nie znamy jego opinii w żadnej właściwie kwestii) był przeciwko. Biskupi pośrednio więc celują w kandydata PO, wskazują na jego słaby punkt.
Często stawia się znak równości między opinią na temat jakieś prawnej regulacji a poglądem etycznym. Tymczasem uznawanie, że na przykład aborcja jest złem moralnym, nie oznacza, że jest się automatycznie zwolennikiem jej penalizacji. W tradycji katolickiej – co świadczy o pewnym jej liberalizmie – istnieje przekonanie, że nie można całości wskazań etycznych wpisywać do prawa karnego.
Dziś wiemy jeszcze lepiej, że prawo jest instrumentem pragmatyki państwa, ma ograniczać niepożądane zjawiska. Nie zawsze całkowity zakaz i penalizacja są skutecznym narzędziem. Dotyczy to oczywiście in vitro, podobne dyskusje prowadzi się dziś nad sensownością całkowitego zakazu posiadania narkotyków (młodzież ląduje w więzieniu, gdzie jeszcze bardziej się demoralizuje). To samo dotyczy całkowitego zakazu aborcji, który niekoniecznie ją ogranicza, a spycha do podziemia i patologizuje. Podobnie rzecz się ma z prostytucją itp.