Niespójna polityka narkotykowa rządu Tuska

Po sobotniej akcji Donald Tusk ogłosił, że problem dopalaczy już w Polsce nie istnieje. Jakoś mu nie wierzę. Zwłaszcza że rząd od kilku miesięcy prowadzi prace nad liberalizacją polityki narkotykowej – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 05.10.2010 07:00 Publikacja: 05.10.2010 01:01

Niespójna polityka narkotykowa rządu Tuska

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Będziemy działali na granicy prawa, ale w jego ramach, żeby handlarzy dopalaczy dopaść – tak osobliwą konstrukcję myślową na niedzielnej konferencji zaprezentował szef polskiego rządu. Władimir Putin nie powiedziałby tego lepiej...

Teraz na poważnie: tak mocna wypowiedź premiera-szeryfa mogłaby wzbudzić podziw obywateli, uznanie za zdecydowaną reakcję i bezkompromisowość w walce z zagrażającymi zdrowiu i życiu młodych ludzi specyfikami. Mogłaby, gdyby nie szerszy kontekst całej sprawy.

Problem z dopalaczami nie jest bowiem nowy. Handlarze, których liczba z miesiąca na miesiąc rośnie, już z górą półtora roku urządzają sobie kpinę z państwa i jego instytucji. Jednocześnie przez cały ten czas państwo nie zrobiło nic, aby systemowo załatwić dopalaczowy kłopot.

W zamian za to produkowało szczątkowe nowelizacje ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, mozolnie opracowywane w resorcie zdrowia, a później po miesiącach prac uchwalane przez Sejm. Jedynym ich celem było wpisywanie na listy zakazanych preparatów kolejnych niebezpiecznych substancji. Tymczasem producenci wypuszczali na rynek nowe i wszystko się kręciło po staremu.

Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że sobotnia akcja była bardziej medialnym show spowodowanym falą doniesień prasowych o kolejnych zatruciach z dopalaczami niż faktyczną determinacją w walce z tym zjawiskiem. Zwłaszcza że przypadki zatruć dopalaczami zdarzały się znacznie wcześniej, niż donosiły o tym media. Urzędnicy jednak dotąd nie reagowali.

Co więcej, skutek sobotniej akcji może być opłakany. Zatrzymane dopalacze będą teraz zapewne przez wiele miesięcy badane w laboratoriach pod kątem szkodliwości. Aż strach pomyśleć, co się stanie, jeżeli po badaniach się okaże, że sprzedaż tych substancji nie naruszała prawa.

Fala procesów odszkodowawczych w stosunku do Skarbu Państwa wytaczanych przez przedsiębiorców, którym państwo nieprzemyślaną akcją zepsuło biznes, może być bardzo kosztowna.

W rezultacie za kilka miesięcy wszystko może wrócić do poprzedniego stanu, a sklepy z dopalaczami zyskają tylko darmową reklamę „zakazanego, acz legalnego owocu”, którą spowodowała medialna akcja.

Z tego samego powodu sprawy może nie załatwić szumnie zapowiadany przez minister Ewę Kopacz projekt (dziś ma zostać przyjęty przez rząd), który przewiduje szybkie reagowanie na każdy podejrzany środek na rynku. Minister zdrowia będzie mógł zawiesić obrót nim nawet na półtora roku. W tym czasie skład substancji ma zostać przebadany w laboratoriach. Co się jednak stanie, jeżeli badania nie potwierdzą jej szkodliwości?

[wyimek]Aż strach pomyśleć, co się stanie, jeżeli okaże się, że sprzedaż dopalaczy nie naruszała prawa[/wyimek]

Jest jeszcze jeden, szerszy aspekt całej sprawy. Chodzi o spójność polityki narkotykowej państwa. Rząd od wielu miesięcy prowadził prace nad przepisami mającymi zliberalizować politykę narkotykową (stosowny projekt został już przyjęty przez Radę Ministrów i skierowany do Sejmu). Z projektowanych przepisów wynika, że osoba złapana na posiadaniu narkotyku będzie mogła liczyć na umorzenie śledztwa, gdy znaleziono u niej środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej; gdy były przeznaczone na własny użytek oskarżonego, a stopień społecznej szkodliwości był znikomy.

Rząd uzasadnia zmiany tym, że obecne przepisy nie były dość skuteczne w walce z narkomanią. W tle widać jednak oszczędności budżetowe. Rocznie karanie za posiadanie narkotyków kosztuje budżet państwa 80 mln zł.

To brak konsekwencji. I dowód, że państwo nie ma jednolitej i przemyślanej polityki narkotykowej. Używa poważnych spraw jako propagandowych „dopalaczy” mających dać popularność jego rządowi. A przy okazji naraża budżet na dodatkowe wydatki.

Będziemy działali na granicy prawa, ale w jego ramach, żeby handlarzy dopalaczy dopaść – tak osobliwą konstrukcję myślową na niedzielnej konferencji zaprezentował szef polskiego rządu. Władimir Putin nie powiedziałby tego lepiej...

Teraz na poważnie: tak mocna wypowiedź premiera-szeryfa mogłaby wzbudzić podziw obywateli, uznanie za zdecydowaną reakcję i bezkompromisowość w walce z zagrażającymi zdrowiu i życiu młodych ludzi specyfikami. Mogłaby, gdyby nie szerszy kontekst całej sprawy.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?