Te 500 dni to będzie 500 dni normalnej, przyzwoitej pracy. Ciężkiej pracy w ciężkich czasach – tymi słowami Bronisław Komorowski pod koniec czerwca apelował do Polaków o poparcie w wyborach prezydenckich i wraz z premierem Donaldem Tuskiem proponował układ: Platforma przeprowadzi reformy do wyborów parlamentarnych w 2011 roku, jeśli naród postanowi dać PO szansę i wybierze Komorowskiego na prezydenta. By uwiarygodnić się przed wyborcami, kandydat PO zapewniał: – Nie jestem Światowidem o pięciu twarzach – podkreślał, przy okazji dodając słowiańskiemu bóstwu dodatkową twarz.
[srodtytul]Cnota partii rządzącej[/srodtytul]
Jednak tuż po zaprzysiężeniu prezydenta Bronisława Komorowskiego usłyszeliśmy od liderów Platformy, że przed przyszłorocznymi wyborami gruntownych reform nie będzie. Z jednej strony Tusk buńczucznie zapewniał więc, że nie ma z kim przegrać wyborczej batalii, z drugiej jednak mówił, że reformowanie kraju rok przed wyborami byłoby politycznym samobójstwem, więc prawdziwe zmiany nastąpią dopiero po 2011 roku.
Czy można wierzyć Platformie, skoro wciąż odsuwa moment, w którym ma zabrać się do reform? Dlaczego Polacy mieliby zaufać partii premiera, skoro dotychczas łamała już tyle razy dane wyborcom słowo? Czy nawet najwierniejsi sympatycy PO byliby dziś w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że wierzą w zapewnienia swej ulubionej partii?
500 dni współrządów Komorowskiego z Tuskiem minie niemal dokładnie za rok, a im bliżej będzie wyborów parlamentarnych, tym szansa na jakiekolwiek zmiany będzie mniejsza. I nie chodzi wcale o wielkie reformy, do których dotąd nawet się nie zabrał obecny rząd. Warto zresztą pamiętać, że Donald Tusk z niepodejmowania poważnych reform uczynił swą główną cnotę. Hasłem kampanii samorządowej była deklaracja zapewniania ciepłej wody w kranie z dala od polityki. Ciepłej wody, czyli sprawnej infrastruktury (budowania szkół, mostów i boisk). Jednak, jak pokazał choćby niedawny paraliż kolei oraz większości głównych polskich miast podczas śnieżycy, również infrastruktura w Polsce wymaga głębokich reform.