"Zaufanie będzie mottem tej kadencji" – mówił Donald Tusk podczas exposé jesienią 2007 roku. Słowo "zaufanie" w jego trzygodzinnym przemówieniu padło 43 razy. Miało symbolizować zmianę, jaką wprowadzą rządy PO w porównaniu z Prawem i Sprawiedliwością. Celem, jaki postawił sobie premier, był nie tylko powrót zaufania społecznego, lecz przede wszystkim zaufania obywateli do państwa i wszystkich jego instytucji naruszonego rzekomo przez służby specjalne i organa ścigania za rządów Jarosława Kaczyńskiego.
W pierwszych miesiącach po wyborach wielu komentatorów chwaliło Platformę za to, że jej rządy zmieniły atmosferę (atmosfera – to było ulubione wówczas słowo). Lata 2005 – 2007 miały być bowiem rzekomo okresem, gdy w Polsce było "duszno", ograniczono prawa obywatelskie, przeciwnicy pisowskiego rządu bali się podobno patrzeć w lusterko samochodu, czy nie śledzą ich służby specjalne, a specjalnie stworzona policja polityczna – CBA – nie zajmowała się niczym innym, jak zbieraniem haków na opozycję.
Przez pierwsze dwa lata retoryka miłości i zaufania była stale obecna w wypowiedziach polityków PO. Trudno się więc dziwić, że jeszcze do niedawna dominowały peany na cześć Platformy, która co prawda nie wprowadziła obiecanych reform, ale poprawiła atmosferę i "styl" rządzenia. Dziś te opinie można wspominać chyba tylko z rozbawieniem (lub rozrzewnieniem).
Bezkarna inwigilacja
Od kilku miesięcy jednak można dostrzec coraz więcej symptomów świadczących o tym, że Platforma przyswoiła sobie niechlubną zasadę – same, niestety, cisną się słowa Józefa Stalina – że kontrola jest najwyższą formą zaufania. Okazuje się, że owo zaufanie budowane jest za pomocą 140 tysięcy kontroli inwigilacyjnych telefonów komórkowych (czyli zapytań do firm telekomunikacyjnych o billingi i logowanie do stacji bazowych) rocznie, co według Komisji Europejskiej stanowi niechlubny europejski rekord.
Zdaniem Naczelnej Rady Adwokackiej (jej raport "Rzeczpospolita" ujawniła w piątek 20 maja 2011) niemal bezkarnie można inwigilować obywateli, a prawo do prywatności chronione jest najgorzej w Europie. I choć wielokrotnie rząd obiecywał wprowadzenie przepisów utrudniających stosowanie technik operacyjnych wobec obywateli, dzisiejsze przepisy wciąż, zdaniem adwokatury, są niezgodne z konstytucją.