Polityka gospodarcza PO i PiS - Marek Magierowski

Przekonanie, iż polscy ekonomiści i biznesmeni są zauroczeni partią Donalda Tuska, jest złudne – pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 23.08.2011 19:45

Marek Magierowski

Marek Magierowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Kryzys gospodarczy nie nadwerężył na razie notowań Platformy Obywatelskiej, a PiS nie potrafi odrobić kilkunastoprocentowej straty w sondażach. Mimo szybującego w górę franka, drogiej benzyny i cukru  Polacy nie wyglądają na zniechęconych rządami PO. Donald Tusk sprawnie operuje sloganem zielonej wyspy, podpierając się od czasu do czasu cytatami z prasy zachodniej, która pisze o Polsce jako o kraju odpornym na globalne zawirowania.

"To kryzys światowy, na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale i tak radzimy sobie całkiem dobrze" – taki przekaz łagodzi na razie niepokoje wyborców. Z kolei statystyki mówiące o ponad 4-procentowej inflacji,  12-procentowym bezrobociu czy rosnącym długu publicznym zazwyczaj nie trafiają do głównego wydania "Wiadomości". Nie mają zatem większego wpływu na wyborcze decyzje zwykłego zjadacza  – też drogiego – chleba (za to cykl reportaży o Orlikach w TVP na pewno podbije serca widzów).

Naczelnik  trustu mózgów

Eryk Mistewicz ("Kryzys nie zabije Tuska", "Rz", 22.08) słusznie twierdzi, iż Platforma ma na tym polu przewagę nad PiS. Argumenty Jarosława Kaczyńskiego o rozkładzie państwa wpadają jak kamień w studnię, ponieważ mimo wszystkich przyziemnych kłopotów Polacy tego rozkładu na co dzień nie widzą. Ponadto, mówiąc brutalnie, słabo rozumieją, jak funkcjonuje gospodarka.

Jeśli grabież pieniędzy z OFE, którymi rząd zasypuje właśnie dziurę budżetową, nie wywołała milionowych protestów na ulicach Warszawy, Poznania i Gdańska, to o czym rozmawiamy? Jeśli Polacy nie oburzyli się specjalnie na to, iż rząd podniósł im VAT, to znaczy, że Platforma może robić, co jej się żywnie podoba. Może podwyższać podatki osobiste, zwiększyć składkę rentową, składkę zdrowotną, może całkiem skasować OFE i dalej zadłużać nasze wnuki i prawnuki. A i tak naród Platformie wszystko wybaczy. ZUS wypłaci nam 800 złotych emerytury? Świetnie, mogło być gorzej. Standard & Poor's obniży Polsce rating? Przecież obniża wszystkim. Nie będzie tej czy tamtej autostrady? Nie szkodzi, rząd Tuska podpisał więcej umów niż rząd Kaczyńskiego. Minister Grabarczyk podstawi nam na peron bydlęce wagony? No problem.

Tuskowi nie grozi raczej powtórka smutnego i pouczającego losu Margaret Thatcher czy George'a Busha seniora (toutes proportions gardées), których polityczne kariery skończyły się z powodu dociskania podatkowej śruby.

W swoim artykule Mistewicz stawia poprawną diagnozę, lecz wcześniej przeprowadza analizę, która jest co najmniej dyskusyjna: "W ciągu ostatnich kilkunastu lat tylko jedna formacja umacniała wizerunek ugrupowania pokazującego, że gospodarka jest jej bliska" – pisze Mistewicz. "To z niej wywodzili się wszyscy najznamienitsi ekonomiści. To do głosowania na nią wzywali eksperci, przedsiębiorcy, bankierzy i menedżerowie. To jej reprezentanci zaludniali programy ekonomiczne od TOK FM po TVN CNBC i zielone, a obecnie łososiowe, strony ekonomiczne "Rzeczpospolitej". To bez jej przedstawicieli trudno wyobrazić sobie Forum Ekonomiczne w Krynicy, polskie Davos".

Zdaniem Mistewicza efektem tej aktywności jest to, iż wyborcy postrzegają Platformę jako partię posiadającą najgłębszą wiedzę o mechanizmach gospodarki: "PO w powszechnej świadomości to najsilniejszy z polskich ekonomicznych trustów mózgów – pod kierownictwem Donalda Tuska".

Obraz obecnego premiera jako naczelnika "trustu mózgów" jest chyba nieco przesadzony. Tusk w przeszłości nigdy ze swoją ekonomiczną wiedzą się nie obnosił, chyba że musiał wykuć na pamięć ceny podstawowych produktów spożywczych przed debatą z prezesem PiS w 2007 r. We wszystkich wypowiedziach publicznych unika wdawania się w detale polityki gospodarczej, bo wie, że brakuje mu kompetencji.

Znani i lubiani

Owszem, przedstawiciele PO "zaludniają" programy telewizyjne i audycje radiowe, lecz bez trudu można także znaleźć ekspertów, którzy nie tylko nie wzywają do głosowania na PO, ale mają o polityce tego rządu nie najlepsze zdanie: od Andrzeja Sadowskiego poprzez Jerzego Hausnera, Mirosława  Gronickiego po Krzysztofa Rybińskiego (wspomnianego zresztą przez Mistewicza). Jeszcze do niedawna głównym oponentem rządu Tuska był Leszek Balcerowicz. A czy Witold Orłowski, Jerzy Osiatyński i Stanisław Gomułka należą do platformerskiego trustu mózgów? Jeśli tak, to znaczy, że wcześniej należeli do trustu pisowskiego, bo byli członkami Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Lechu Kaczyńskim.

Ponadto lista "znanych i lubianych" postaci, które wyrażają się pochlebnie o Platformie, nie musi być wcale probierzem gospodarczej wiarygodności tej partii. W czasie ostatniej kampanii prezydenckiej w USA Baracka Obamę poparli oficjalnie m.in. Bill Gates, George Soros, Warren Buffett, prezes Google'a Eric Schmidt oraz trzej laureaci ekonomicznego Nobla: Paul Krugman, Joseph Stiglitz i Amartya Sen, ulubieńcy amerykańskich i europejskich mediów. Czy to oznacza, że Obama jest pupilkiem amerykańskich guru od gospodarki? Czy uznanie ze strony Sorosa i Stiglitza świadczy o fachowości prezydenta? Okazuje się, że niekoniecznie.

Z kim do Rostowskiego

Przekonanie, iż polscy ekonomiści i biznesmeni są zauroczeni Platformą, jest złudne. Wynika raczej z faktu, iż w obecnej politycznej konfiguracji nie należy się za bardzo wychylać z krytyką poczynań PO, aby nie zostać posądzonym o sprzyjanie PiS.

Gdy Leszek Balcerowicz zaczął atakować rząd bez pardonu, kilka gwiazd polskiej publicystyki nie omieszkało zwrócić mu uwagi, iż wzmacnia w ten sposób ciemne siły reakcji. A że wielki biznes woli Platformę od PiS? No cóż, żyjemy w kraju, w którym wielki biznes wciąż robi sute interesy z państwem. Trudno oczekiwać otwartej krytyki premiera Tuska ze strony przedsiębiorcy, który chciałby wygrać przetarg na budowę obwodnicy czy komputeryzację jakiejś rządowej agencji. Chyba że jest to przedsiębiorca, któremu rząd może – jak mówił Wiesław Gołas w słynnym skeczu kabaretu "Dudek" –"skoczyć tam, gdzie pan może pana majstra w d... pocałować". Ale akurat tacy biznesmeni i tak nie lubią PiS, bo najczęściej wywodzą się z różnych dawnych, zasłużonych dla Polski Ludowej, instytucji.

Jest też oczywiście druga strona medalu – i tutaj raz jeszcze muszę się zgodzić z Mistewiczem. W istocie, gospodarcza ekipa Prawa i Sprawiedliwości to nie jest dream team. Zyta Gilowska jest już raczej "honorowym" ministrem finansów w rządzie cieni i z rzadka daje się namówić na rolę komentatora. Beata Szydło jest bardzo kompetentną i sympatyczną posłanką, ale nie wygląda na kobietę wampa, która podczas debaty przed kamerami przegryzłaby tętnicę Jackowi Rostowskiemu. Kto zaś reprezentowałby PiS w pojedynku z Aleksandrem Gradem? Wojciech Jasiński? To mogłoby się skończyć nagłą i gwałtowną zapaścią PiS w sondażach. Jedynie Jerzy Polaczek dałby zapewne radę Cezaremu Grabarczykowi, choć akurat do tego starcia (przy całym szacunku dla Polaczka) można by wystawić kozę – z podobnym rezultatem.

Prezes nie lubi biznesu

PiS straciło w katastrofie smoleńskiej Aleksandrę Natalii- -Świat i Grażynę Gęsicką, ale dotąd nie uzupełniło tej luki. Partia nie tylko pozbywała się w ostatnich latach ludzi mających pojęcie o gospodarce (Andrzej Mikosz, Paweł Poncyljusz), ale też nie uczyniła zbyt wiele, by zdobyć zaufanie polskiego biznesu. Wprawdzie obawy Jarosława Kaczyńskiego przed zbyt zażyłymi kontaktami z prywatnymi przedsiębiorcami są zrozumiałe, lecz nie mogą przybierać formy chorobliwej awersji. Nie wszyscy w tym środowisku są aferzystami, nie wszyscy dają i biorą łapówki, nie wszyscy realizują wyłącznie niemieckie interesy.

Nikt nie broni liderowi opozycji, by zorganizował spotkanie – mniej czy bardziej formalne  – z szefami polskich banków czy elitą zagranicznych inwestorów, by przedstawić im swoje pomysły na walkę z kryzysem. Jego zwolennicy nie obraziliby się, gdyby powiedział kilka miłych słów o warszawskiej giełdzie w 20. rocznicę jej powstania. A jak zdobyć przychylność, a przynajmniej neutralność, dziesiątek tysięcy menedżerów pracujących w firmach z obcym kapitałem? Na pewno nie ciągłym sugerowaniem, że obcy kapitał jest zawsze podejrzany.

Mistewicz przypomina, że ludzie PO brylują podczas corocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy. Kaczyński omija je szerokim łukiem, choć jego udział w jednym z paneli czy wywiad udzielony CNBC na tle zdrojowej pijalni bez wątpienia trafiłyby na czołówki mediów. Tymczasem na czołówkach mediów widzimy Kaczyńskiego obściskującego się z liderami zaprzyjaźnionych związków zawodowych.

Prezes PiS mozolnie i z sukcesem buduje wizerunek polityka, który nie lubi biznesu i biznesmenów. Zapominając, że także oni i ich rodziny głosują w wyborach.

Kryzys gospodarczy nie nadwerężył na razie notowań Platformy Obywatelskiej, a PiS nie potrafi odrobić kilkunastoprocentowej straty w sondażach. Mimo szybującego w górę franka, drogiej benzyny i cukru  Polacy nie wyglądają na zniechęconych rządami PO. Donald Tusk sprawnie operuje sloganem zielonej wyspy, podpierając się od czasu do czasu cytatami z prasy zachodniej, która pisze o Polsce jako o kraju odpornym na globalne zawirowania.

"To kryzys światowy, na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale i tak radzimy sobie całkiem dobrze" – taki przekaz łagodzi na razie niepokoje wyborców. Z kolei statystyki mówiące o ponad 4-procentowej inflacji,  12-procentowym bezrobociu czy rosnącym długu publicznym zazwyczaj nie trafiają do głównego wydania "Wiadomości". Nie mają zatem większego wpływu na wyborcze decyzje zwykłego zjadacza  – też drogiego – chleba (za to cykl reportaży o Orlikach w TVP na pewno podbije serca widzów).

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Historyczny moment dla polskiej Marynarki Wojennej – budowa okrętów przyspiesza
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Co w wyborach prezydenckich zrobi Razem? Trzy możliwości
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Julia nie żyje. Kuratorium umywa ręce, a nauczyciele oddychają z ulgą
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Rząd jest pisowski, tylko bardziej
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Muzeum Sztuki Nowoczesnej to gmach wybitny. Warszawa wreszcie zyska swoje centrum