Organizatorom PiS-owskiej kampanii warto przypomnieć, że przesada szkodzi. Jeśli amatora krwawych polowań (to nie aluzja do prezydenta) chcemy nagle przedstawić jako miłośnika kwiatków, trzeba to zrobić w sposób naturalny. Kaczyński wędrował do tej pory po kraju w towarzystwie siermiężnych działaczy w garniturach, zmiana towarzystwa mu nie zaszkodzi.  Ale zmiana subtelna.

Jednocześnie, gdy czytam, że prezes PiS "uwłacza kobietom", też widzę w tym przesadę. Kaczyński zrobił więcej niż którykolwiek lider w Polsce (poza nowym PJN i Ruchem Palikota), aby zaprezentować nową twarz partii. Nie jest teatrem wystawienie na listach ekspertów i ludzi, którzy mają osiągnięcia poza światem polityki. Jednym z elementów tego "nowego PiS" jest chwalenie się młodymi ludźmi na listach. Powiązane z próbą pozyskania młodych wyborców, co w jakimś stopniu już stało się faktem.

Formy tego chwalenia się bywają zbyt teatralne: zobaczcie, jesteśmy inni, niż myślicie. Ale żądanie, aby ci młodzi kandydaci (no dobrze, kandydatki) wysyłali równie klarowne sygnały jak nieodżałowanej pamięci Grażyna Gęsicka, trochę mnie śmieszy. Sylwia Ługowska jako kandydatka do Sejmu udzieliła kilku sensownych wypowiedzi. Mnie to wystarczy.

Może stąd moja wyrozumiałość, że mamy do czynienia z partią ganioną przez mainstream za wszystko. PiS za stary – źle. Za młody – źle. Bez kobiet – źle. Z kobietami – jeszcze gorzej. Inna sprawa, że prezes powinien sobie przypomnieć, jak srogo rozliczał swą kampanię prezydencką. A teraz Smoleńsk ukryty, a na pierwszym planie znowu "ładne buzie". Bo takie jest ABC medialnej demokracji.