Reklama

Chaos z receptami to igranie z życiem - Zaremba

Nim Rosjan wzięto u nas pod ochronę politycznej poprawności, przypisywano im lapidarny pogląd: "liudiej u nas mnogo".

Publikacja: 04.01.2012 19:12

To postawa typowa nie tylko dla Rosji, ale też dla wszystkich cywilizacji kolektywistycznych, kojarzonych raczej z kierunkiem wschodnim. Dla zachodnich demokracji typowe ma być inne stanowisko; każdy jest ważny, dbamy o życie i zdrowie najpośledniejszej jednostki. Można dyskutować, czy Zachód konsekwentnie się tego trzymał. Dziś raczej się trzyma. A my?

W tej chwili waży się nasza przynależność do Wschodu lub Zachodu. Codziennie telewizje pokazują  pacjentów peregrynujących  z apteki do apteki. Pojawiają się chore dzieci i ludzie z nowotworami przekonywani przez farmaceutów, aby wracali do lekarza. I rzecznik praw pacjenta, która zamiast bić na alarm, wyraziła przypuszczenie, że jakiś aptekarz w końcu się zlituje.

W sylwestra premier zapowiedział konsekwencje wobec opornych lekarzy, ale nie powiedział jakie i poszedł się bawić. Po Nowym Roku minister Arłukowicz dorzucił do pieca, zwracając uwagę, że niektórzy lekarze odmawiają właściwych pieczątek dla zasady, bo na przykład wszystkie dzieci i emeryci są ubezpieczeni. A jednak pytany o rozwiązania trochę pogroził, ale też wyraził nadzieję, że system się dotrze, że potrzeba czasu.

Panie ministrze, pan i premier czas macie. Do wyborów daleko. Myśli pan, przecież wrażliwy lekarz, że ma go chory na raka odwiedzający dziesięć aptek? W tym przypadku nadzieja, że już za kilka dni, że lekarze zmiękną, że więcej aptek podpisze umowy z NFZ, to hołdowanie zasadzie "liudiej u nas mnogo". Jeśli choć jeden człowiek między powiedzmy 1 a 5 stycznia miał ponieść uszczerbek na zdrowiu z powodu tego bałaganu, demokratyczna władza powinna stawać na rzęsach, aby go ratować.

Jak? Albo lekarze łamią prawo i władza już od początku roku powinna przystępować do represji (nie żartuję, to jest igranie ludzkim życiem). Albo prawa nie łamią, mają rację, i władza powinna siedzieć z nimi przy stole już w Nowy Rok. Niezawodnemu Jackowi Żakowskiemu groźne miny Donalda Tuska skojarzyły się z IV RP. A ja widziałem je dziesiątki razy u Tuska właśnie.

Reklama
Reklama

Tylko że tym minom bez pokrycia można przeciwstawić ciemną liczbę tych, co już ucierpieli. Że nie znamy danych? A znaliśmy liczbę ludzi, którzy przez wyłączone telefony  13 grudnia 1981 nie doczekali się pogotowia?

Autor jest publicystą  tygodnika "Uważam Rze"

To postawa typowa nie tylko dla Rosji, ale też dla wszystkich cywilizacji kolektywistycznych, kojarzonych raczej z kierunkiem wschodnim. Dla zachodnich demokracji typowe ma być inne stanowisko; każdy jest ważny, dbamy o życie i zdrowie najpośledniejszej jednostki. Można dyskutować, czy Zachód konsekwentnie się tego trzymał. Dziś raczej się trzyma. A my?

W tej chwili waży się nasza przynależność do Wschodu lub Zachodu. Codziennie telewizje pokazują  pacjentów peregrynujących  z apteki do apteki. Pojawiają się chore dzieci i ludzie z nowotworami przekonywani przez farmaceutów, aby wracali do lekarza. I rzecznik praw pacjenta, która zamiast bić na alarm, wyraziła przypuszczenie, że jakiś aptekarz w końcu się zlituje.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
„To byli i są nasi chłopcy”. Widzieliśmy wystawę w Muzeum Gdańska
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Opinie polityczno - społeczne
Nadciąga polityczny armagedon: Konfederacja i Razem zastąpią PiS i PO
Reklama
Reklama