Być jak Tony Blair

Subotnik Ziemkiewicza

Publikacja: 25.02.2012 12:37

Rafał A. Ziemkiewicz

Rafał A. Ziemkiewicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Tak jak pana poznaje się po cholewach, tak rząd ? po rzecznikach. W ostatnim tygodniu akurat zbiegło się kilka okazji. Wyciekły do gazety mądrości, jakich rzecznik ministerstwa edukacji Grzegorz  Żurawski nauczał kandydatów na kolejnych rzeczników na kursach organizowanych ? co samo w sobie zakrawa na kpinę ? przez Instytut Badań Literackich. W skrócie sprowadzało się to do wskazania, żeby wekslować rozmowę na duperele, a jeśli już nie da się uniknąć odpowiedzi, kłamać bezczelnie, bo dziennikarze to głupie „stojaki", i tak nic nie wiedzą ani nie sprawdzą.

Tu akurat rację miał pan rzecznik tylko częściowo. Większość prowadzących rozmowy z porannymi, popołudniowymi i wieczornymi gośćmi stacji radiowych i telewizyjnych ma dwa tryby działania. Pierwszy ? wzorowany na sposobie, w jaki Monika Olejnik rozmawia z Aleksandrem Kwaśniewskim albo Tomasz Lis z Donaldem Tuskiem ? rzeczywiście da się streścić jako służenie rozmówcy za stojak na mikrofon, czy wręcz za podnóżek. Ale jest też tryb włączany do przesłuchiwania „pisowców", z charakterystycznym przerywaniem w pół słowa, o tyle uzasadnionym, że jadowite, ironiczne pytania i tak już zawierają w sobie odpowiedź więc co tam „pisowiec" gada nie ma znaczenia. Fakt, że człowiek, występujący w mediach jako przedstawiciel jedynie słusznej władzy, może tego trybu nie znać.

Gwoli kronikarskiej rzetelności należy poinformować, że Grzegorz Żurawski, zaprzeczywszy, jakoby mówił to co, mu przypisano, złożył dymisję „ze względów osobistych".

Jeszcze ciekawszy jest przypadek jego koleżanki po fachu z ministerstwa zdrowia, Agnieszki Gołąbek. W Internecie pojawił się zapis rozmowy, jaką usiłował z nią odbyć reporter radia Tok FM. Pani rzecznik okazała się niezdolna do odpowiedzi na najprostsze pytania dotyczące działań resortu, obraziła się, że reporter szuka dziury w ustawie refundacyjnej zamiast informować społeczeństwo o sukcesie, i przestała od niego odbierać telefony. Sprawa się waży ? czy wyleci pani rzecznik, czy może dziennikarz, który faktycznie zachowywał się, jakby zapomniał, że pracuje w prorządowym koncernie.

Oczywiście i pan Żurawski, i pani Gołąbek to pikuś przy rzeczniku całego rządu i premiera osobiście, ministrze Grasiu. Paweł Graś przez jakiś czas udawał, że nie słyszy, jak media tu i tam powtarzają informacje o jego oczywistych krętactwach, o fałszowaniu dokumentów i kłamstwach przygwożdżonych przez prokuraturę i jej biegłych. Dopiero, gdy sprawą zajął się „Super Express", oznajmił, że wytoczy mu proces. Chwyt dość marny, bo fakty obciążają go w sposób niezbity i będzie musiał rejterować jak niedawno Niesiołowski ? chyba, że wytoczy proces metodą Adama Michnika, omijając szerokim łukiem meritum sprawy i czepiając się jakiegoś słówka, które odpowiednio „rozgrzany" sędzia zinterpretować może po jego myśli. Ale co taki wyrok wart?

Tak czy owak, w mediach zaczęły się nieśmiało pojawiać głosy, że przyłapany rzecznik stanowi dla premiera wizerunkowe obciążenie i premier powinien się go pozbyć. Czemuż by? Wciąż przecież obowiązuje „doktryna Millera", że minister pozostaje dla premiera wiarygodny dopóki nie zostanie skazany prawomocnym wyrokiem. A kto się odważy podnieść rękę na człowieka, reprezentującego samego Tuska? Prokuratura w każdym razie się nie odważyła. Ustaliwszy, że państwo Grasiowie kłamali i fałszowali dokumenty najspokojniej odłożyła sprawę ad acta. Być może nie na zawsze. Jak już dojdzie do przewrotu pałacowego w PO i socjalistycznej odnowy w duchu europejskim, to materiał na procesik dokumentujący, że Partia oczyszcza się z „błędów i wypaczeń" tuskizmu bardzo się przyda.

Graś to przypadek innego kalibru (środowiska zazwyczaj dobrze zorientowane widzą w nim łącznika pomiędzy premierem a wpływowymi grupami interesu i tym tłumaczą jego niezwykle wysoką pozycję w gabinecie), natomiast kompromitacje pomniejszych rzeczników godna jest odnotowania jako przykład szerszej prawidłowości. Nie ma powodu sądzić, że ludzie wystawieni na medialny front są znacząco gorsi od tych, którzy tworzą kościec rządowej administracji. Przeciwnie. Od pięciu lat działają zasady platformerskiego doboru negatywnego. Niekompetentny premier mianuje niekompetentnych ministrów i prezesów, ci ściągają za sobą podobnych sobie kolesiów, a ci znowu swoich kolesiów i różne „córki Sobiesiaka". Wszystko to w przekonaniu, że „kraj jakoś wytrzyma".

Otóż nie wytrzymuje. Powszechna niekompetencja w połączeniu z chaosem wywołanym ciągłym omijaniem procedur, przysłowiowymi już „bypasami" i specustawami, zagraża nie tylko poziomowi życia obywateli i stabilności państwa, o co Tusk wydaje się niewiele dbać ? ale także jemu samemu. Tuskowi marzyło się, że będzie polskim Tonym Blairem. Będzie się zajmował tylko picowaniem, brylowaniem i pożytkowaniem fruktów władzy, a sprawy jakoś tam się załatwią same. Ale tak mógł funkcjonować premier Wielkiej Brytanii, gdzie jest służba cywilna, i w każdym resorcie siedzi taki sir Humphrey z mądrzejszego niż by się wydawało serialu „Tak, panie ministrze". W III RP picerskie rządy muszą się w końcu zawalić. Niestety, nie tylko na głowę premiera, ale także i na nasze.

Tak jak pana poznaje się po cholewach, tak rząd ? po rzecznikach. W ostatnim tygodniu akurat zbiegło się kilka okazji. Wyciekły do gazety mądrości, jakich rzecznik ministerstwa edukacji Grzegorz  Żurawski nauczał kandydatów na kolejnych rzeczników na kursach organizowanych ? co samo w sobie zakrawa na kpinę ? przez Instytut Badań Literackich. W skrócie sprowadzało się to do wskazania, żeby wekslować rozmowę na duperele, a jeśli już nie da się uniknąć odpowiedzi, kłamać bezczelnie, bo dziennikarze to głupie „stojaki", i tak nic nie wiedzą ani nie sprawdzą.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?