List Jarosława Kaczyńskiego - Janke

Kłopot z Jarosławem Kaczyńskim polega na tym, że jak zawsze wśród ostrej, ale trafnej krytyki umieszcza sformułowania, które łatwo ośmieszyć czy zaatakować

Publikacja: 26.02.2012 19:05

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

List Jarosława Kaczyńskiego do działaczy PiS, który zapewne nieprzypadkowo wyciekł w weekend do mediów, spotkał się tradycyjnie z ostrą krytyką. Jak napisał np. Marek Migalski w swoim blogu: "To, co należało zrobić, to lekko zaznaczać swoją obecność, bez jadu punktować rząd, proponować jasną i spokojną alternatywę, pokazywać młodych, zdolnych ludzi z PiS, którzy merytorycznie uderzaliby w słabe punkty obecnego gabinetu (inna rzecz, że ich w PiS dzisiaj jak na lekarstwo). Ale jednak prezes postanowił przypieprzyć z grubej rury – mówił coś o Gomułce, o Gierku, o Niemcach".

Straszni spekulanci

To prawda – prezes uderza "z grubej rury", ale też przytacza wiele bardzo trafnych ocen. Nie mam wątpliwości, że większość mediów zwróci uwagę tylko na uderzenia, a pominie merytoryczną krytykę, której ten list jest pełen.

Oczekiwanie, że lider opozycji będzie milczał w sytuacji, kiedy rząd wpadł w porządne tarapaty, a premier na 100 dni swojego rządu próbuje się  rozpaczliwe bronić, jest dość absurdalne. Kaczyński używa w swoim liście bardzo ostrego języka. Zaskoczenie? Czy kiedykolwiek, poza jedną kampanią prezydencką, mówił innym językiem?

Jarosław Kaczyński punktuje merytorycznie wszystkie wpadki i słabości rządu. Czasem słusznie i precyzyjnie, czasem z dużą przesadą. Kiedy pisze o rosnącym długu i skutkach tego w postaci zwiększających się kosztów obsługi, o braku działania, o niewybudowanych drogach, rosnącej akcyzie na paliwa, próbie narzucenia ograniczeń na samorządy, które utrudniłyby im inwestycje tylko po to, by ratować rachunek zadłużenia państwa, o zawalonych inwestycjach kolejowych; kiedy opisuje gigantyczny bałagan w aptekach i u lekarzy spowodowany fatalną ustawą refundacyjną, kiedy pisze o sprawie ACTA – trudno odmówić mu racji. Kiedy opisuje stan mediów, bunt młodych ludzi – to dość precyzyjnie przedstawia rzeczywistość. Kiedy przekonuje o pasywności polskich władz w sprawie wyjaśniania katastrofy smoleńskiej – ma pełną rację.

Mam jednak wątpliwości, kiedy pisze o drastycznym obniżaniu naszej pozycji w Europie. Bo choć nie zgadzam się z częścią działań naszej dyplomacji, to trudno mówić o dramatycznym obniżeniu rangi Polski, podczas gdy – cokolwiek by mówić – nasze wskaźniki na tle Europy wyglądają nieźle, a na spotkaniach unijnych nie jesteśmy wcale tak pasywni, jak opisują to krytycy.

Tego, że Donald Tusk "mówi do rynków finansowych", co krytykuje Kaczyński, nie uważam za błąd. Decyzje tychże "rynków finansowych" są dla nas niezwykle ważne.

Pisanie, że partnerem rządu są "tzw. rynki finansowe i spekulanci", przypomina trochę język sprzed 30 i 40 lat. Oczywiście prawdą jest, że światem dziś trzęsą rozmaici spekulanci, bo spekulacją właśnie zajmuje się wiele banków inwestycyjnych i funduszy. Ale trzymając się tego języka, można spokojnie powiedzieć, że tak samo rząd PiS był partnerem spekulantów. Bo ich partnerem są wszystkie rządy świata. Nie żyjemy w próżni. Inwestorzy finansowi czy, jak woli Jarosław Kaczyński, spekulanci – agencje ratingowe rządzą dziś światem.

Brak alternatywy

Zarzucanie obecnej ekipie, że środki z budżetu unijnego na lata 2013 – 2020 będą niższe od obecnych, jest nieuprawnione. Na razie nie mamy pojęcia, jaki ten budżet będzie. Oczywiście możemy podejrzewać, że będzie on niższy od poprzedniego. Jednak w obecnym kryzysie strefy euro żaden rząd nie byłby w stanie tego zmienić. Uczciwie trzeba natomiast przyznać, że to, co wstępnie zaproponowali komisarz Janusz Lewandowski i przewodniczący Jose Barroso, jest dla Polski bardzo korzystne. Czy to się utrzyma? Szanse są niewielkie, ale dzisiaj nie ma powodu, by krytykować za to obecny rząd.

Jednocześnie, kiedy Kaczyński pisze o słabych rządach akceptujących bezwolnie działania rynków, przyjmujących je za czynnik konieczny, akceptujący stopniowe pozbawianie się suwerenności – ma rację. Tyle że nikt nie pokazał, jak można skutecznie się im przeciwstawić. Przykład Węgier nie napawa optymizmem.

Prezes PiS krytykuje rząd za politykę wobec Kościoła. Kaczyński ma w tym trochę racji, ale używa zdecydowanie za mocnych słów. Porównywanie dzisiejszych zachowań władz wobec hierarchii Kościoła katolickiego z atakami z czasów Gomułki jest absurdalne. Pytanie: "czy po pół wieku od tamtego okresu musimy znów bronić wiary przed zorganizowaną przemocą (...) agresywną, prymitywną i bezczelną", jest jak z innej rzeczywistości.

Kłopot z Jarosławem Kaczyński polega na tym, że jak zawsze – wśród ostrej, ale trafnej krytyki – umieszcza sformułowania, które łatwo ośmieszyć czy zaatakować.  Tyle że nie ma dziś opozycyjnego polityka, który potrafi równie skutecznie i mocno przemówić. Ugrupowanie Marka Migalskiego czy Zbigniewa Ziobry nie ma nawet małego kawałka siły charyzmy i głosu, którym mówią Jarosław Kaczyński i PiS.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?