Rosja staje się satelitą Pekinu

Opozycja najsilniejsza jest w Moskwie. Może tu spróbować dokonać przełomu. A przełom w stolicy byłby bardzo znaczący dla całego kraju – mówi Piotrowi Skwiecińskiemu były doradca prezydenta Miedwiediewa

Publikacja: 11.03.2012 18:35

Antyputinowski wiec w Moskwie

Antyputinowski wiec w Moskwie

Foto: AFP

Kiedy pod koniec grudnia wyjeżdżałem z Moskwy, było tu czuć optymizm. Teraz dominuje pesymizm...

Władysław Inoziemcow: W gudniu na skutek nagłego wybuchu protestów, których nikt się nie spodziewał, panowały tu wielkie oczekiwania. Zbyt wielkie. Przełom, którego spodziewało się wielu, był niemożliwy.

Dlaczego?

Po pierwsze, na Ukrainie i w Gruzji, gdzie ludzie wyszli na ulice i usunęli tamtejsze reżimy dość podobne do putinowskiego, na czele protestu stawali ludzie powszechnie znani – Juszczenko i Saakaszwili. Rosyjski ruch nikim takim nie dysponuje i to zasadniczo zmniejsza jego skuteczność. A po drugie, ogromna część elektoratu w Rosji oczekuje tylko stabilizacji. Korupcja nie jest dla większości wyborców nawet w przybliżeniu takim problemem, jak dla klasy średniej, której aktywność biznesowa jest poważnie obciążona przez łapówki i ograniczana przez korupcyjne układy. W dodatku większość przywódców opozycji nie jest popularna ze względu na przeszłość...

Bo kojarzą się z "przeklętymi  latami 90."?

Raczej dlatego, że już sprawowali władzę i nie doprowadziło to do niczego dobrego. W dodatku część spośród nich to ludzie odpowiedzialni niegdyś za dopuszczenie Putina do władzy.

Czyli ruch protestu zamiera?

Będzie trwał, ale już widać, że jego skala się zmniejsza. Jego liderzy nie mają pomysłu na to, co dalej, więc coraz mniej ludzi będzie chciało wychodzić na ulice. Ale to nie znaczy, że nic się w Rosji nie zmieni, bo nawet obecna fala pesymizmu nie zmieni faktu, że ludzie, dotąd bierni, zaktywizowali się. Będzie trwał proces demokratyczny, ale będzie dość ospały. Zaczną powstawać nowe partie polityczne, zostaną przywrócone wybory gubernatorów...

Jest pan pewien? Władza, czując słabnięcie protestu, nie wykona kroku wstecz i zrealizuje te obietnice?

Pewności nie mam, ale sądzę, że tak. Przede wszystkim są to obietnice Miedwiediewa, który i tak w maju odejdzie ze stanowiska. Wie, że Putin mógłby się z tych planów wycofać, dlatego myślę, że zadba, aby do maja stały się one obowiązującym prawem. A poza tym to leży w interesie władzy. Bo już niedługo, jeszcze na podstawie starych przepisów, powstanie co najmniej jedna nowa partia – Michaiła Prochorowa. I jeśli będzie jedynym ugrupowaniem opozycyjnym, to większość liderów i aktywistów ruchu protestu przyłączy się do tego ugrupowania. A po co władzy jedna, silna partia opozycyjna? Niech lepiej będzie ich wiele, jak najwięcej... Wybory gubernatorów też będą w interesie władzy. Bo po co przywódcy opozycji mają siedzieć w Moskwie i tu przeszkadzać? Niech się lepiej rozjadą po całym kraju – nasz kraj jest rozległy.

Czyli najbliższa przyszłość przywódców opozycji to sprawy regionalne?

Moskwa to też sprawy regionalne. W stolicy opozycja jest najsilniejsza, i tu może spróbować najpierw wywołać lokalny kryzys polityczny, a potem dokonać przełomu. A przełom w stolicy będzie bardzo znaczący w skali całego kraju. Obecnie w moskiewskiej Dumie miejskiej są tylko deputowani z Jednej Rosji i kilku komunistów. A prawo mówi, że Duma nie może być jednopartyjna. Więc gdyby namówić komunistów do zrzeczenia się mandatów, to musiałyby się odbyć przyspieszone wybory lokalne i opozycja staje wobec możliwości przejęcia władzy w stolicy. To byłby sygnał dla całego kraju. A komuniści powinni się na to zgodzić, bo jest oczywiste, że w nowych wyborach zyskaliby znacznie większą reprezentację niż mają teraz.

Ale nie spodziewa się pan, że w najbliższych latach w Rosji stanie się coś dramatycznego?

Chyba że spadłyby ceny ropy i władze przestaną mieć możliwość regulowania swoich zobowiązań wobec społeczeństwa. Kiedy władze nie mogą albo nie chcą zapewnić ani wolności, ani dobrobytu, to sytuacja robi się wybuchowa. Ale nic na to nie wskazuje.

A polityka zagraniczna?

Stanie się bardziej agresywna, gdyż Rosja będzie popierała wszystkich wrogów Ameryki. Nie tylko dlatego, że to zgodne z wizją świata Putina, ale przede wszystkim dlatego, że tego chcą Chiny.

Niektórzy uważają, że jeśli się nic  nie zmieni, Rosja stanie się satelitą Pekinu.

Ależ to już powoli następuje. W obecnie obowiązującym układzie chińsko[pauza]rosyjskim znajduje się zapis, nakazujący stronom wzajemne konsultacje we wszystkich ważnych sprawach... Idziemy wobec Pekinu na kolejne ustępstwa w sprawach handlowych, w Azji Środkowej...

Znany politolog Siergiej Karaganow powiedział dwa lata temu, że Rosja jest na najlepszej drodze, by spaść do roli surowcowego zaplecza Chin.

Niestety, sytuacja rozwija się właśnie w tym kierunku. Jednocześnie rośnie nasz import z Chin. To paradoks, że importujemy zachodnie rozwiązania techniczne poprzez chińskiego pośrednika. Rosji potrzebna jest Europa. I nie tylko ze względu na technikę. Jest źródłem koniecznych w Rosji rozwiązań prawnych, a co ważniejsze – wymusza przestrzeganie tego prawa.

Na razie realizowany jest scenariusz integracji przestrzeni poradzieckiej.

Jako związek celny ma to sens. Dalszy etap, polityczny Związek Eurazjatycki, jest już niebezpieczny. Byłby to związek państw niedemokratycznych, z których paradoksalnie najwięcej wolności jest w Rosji. Wpływałoby to źle na rosyjską demokrację.

Co mogłaby zrobić Europa,  by pomóc rosyjskiej demokracji?

Gdyby Europa zdecydowała się przedstawiać rządowi rosyjskiemu propozycje w oczywisty sposób korzystne dla zwykłych Rosjan, choć niekoniecznie dla Kremla... Na przykład zaproszenie Rosji do strefy Schengen. Dla mieszkańców Rosji oznaczałoby to bezwizowy ruch z Europą, natomiast dla władz rosyjskich – dostęp służb europejskich do całej bazy paszportowej służb Federacji Rosyjskiej. Ciekawe, co odpowiedziałby Kreml.

Władysław Inoziemcew jest szefem moskiewskiego Ośrodka Badań Społeczeństwa Postindustrialnego, opozycyjnym politykiem, ekonomistą i publicystą. Był doradcą prezydenta Dmitrija Miedwiediewa

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?