Aby katolik mógł zostać aptekarzem

Dla farmaceuty, który uważa, że życie zaczyna się od poczęcia, sprzedaż środków wczesnoporonnych jest współuczestnictwem w zabiciu człowieka. A do tego nikt, nawet państwo, nie ma prawa go zmuszać – twierdzi publicysta

Publikacja: 25.04.2012 02:12

Aby katolik mógł zostać aptekarzem

Foto: ROL

Klauzula sumienia dla farmaceutów nie ma oznaczać potępienia antykoncepcji ani  nawet jej oceny moralnej. Tą każdy może mieć własną. W debacie tej chodzi tylko o zagwarantowanie obywatelom wolności sumienia, która jest nie tylko wartością fundamentalną, ale także rozstrzygającą o tym, czy żyjemy w państwie rzeczywiście liberalnym, wolnym, czy też w takim, które posługuje się przemocą do wymuszania bliskich sobie wartości.

Przyznanie farmaceutom możliwości odmowy sprzedaży środków wczesnoporonnych czy antykoncepcyjnych (które, o czym nieczęsto się pamięta, mają również działanie aborcyjne) nie jest zatem kwestią religijną, ale prawną. I dotyczy nie tyle światopoglądu, ile korzeni wolności obywatelskich.

Spór o klauzule sumienia dla farmaceutów dotyka, dokładnie tak samo jak w przypadku innych zawodów medycznych, pytania, czy państwo może zmuszać obywatela do działania, które jest całkowicie niezgodne z jego światopoglądem, a nawet jest zbrodnią?

Odpowiedź, jaką wypracowaliśmy na Zachodzie w minionym wiekach, jest dość oczywista. Nie może. Sumienie i jego wolność jest ważniejsza niż reguły prawa, przynajmniej tak długo, jak długo nie naruszamy fundamentalnych dla innych reguł i zasad. W przypadku sporu o sprzedaż antykoncepcji czy środków wczesnoporonnych konflikt między dwoma fundamentalnymi wartościami jednak nie zachodzi. Mamy tu raczej do czynienia z konfliktem między wartością fundamentalną a możliwym (co nie znaczy dobrym) wyborem moralnym.

Antykoncepcja nie leczy

Kobieta ma – nawet jeśli ja oceniam ten wybór jako niemoralny czy niemądry – prawo do stosowania środków (określenie ich mianem leków jest nadużyciem, bowiem niczego one nie leczą) antykoncepcyjnych. Nie sposób jednak uznać tego prawa za fundamentalne.

Antykoncepcja niczego nie leczy (a wręcz przeciwnie, niszczy stan zdrowia prokreacyjnego, jakim jest płodność), nie jest środkiem ratującym życie (a wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę ilość skutków ubocznych, może je skracać). Jedyną jej „zasługą" jest uczynienie życia wygodniejszym, sprawienie, że seks jest zawsze i na każde życzenie, a do tego nie wiąże się z prokreacją. Trudno jednak te „korzyści" uznać za fundamentalne...

Z drugiej zaś strony mamy farmaceutę, który wie, jakie są skutki uboczne antykoncepcji (a lista jest długa, by wymienić tylko wzrost zapadalności na raka piersi, szyjki macicy, częstszą bezpłodność itd., itp.). Ma także świadomość, że antykoncepcja typu „dzień po" działa wczesnoporonnie (nie pozwala zagnieździć się w macicy poczętemu już człowiekowi na zarodkowym etapie rozwoju).

Dla niego zatem, jeśli uznaje, że życie zaczyna się od poczęcia, sprzedaż takich środków jest współuczestnictwem w zabiciu człowieka. Jeśli sumienie mu na to nie pozwala – to nikt, nawet państwo – nie ma prawa go do tego zmuszać. Wolność wyboru kobiety nie jest ważniejsza od prawa do odmowy uczestnictwa w działaniach złych.

Gdzie kończy się wolność

Argument, że farmaceuta nie może wdzierać się w sumienia pacjentek i lekarza, nie znosi tego problemu. Odmowa sprzedaży środków wczesnoporonnych czy antykoncepcyjnych nie oznacza odbierania wolności sumienia kobiecie (która przecież nadal ma prawo kupić te środki, tyle że nie w tej placówce). Ona przypomina także, że każdy z nas ma prawo odmówić uczestnictwa w działaniach, które uznaje za niemoralne. W tym przypadku farmaceuta powinien móc odmówić sprzedaży środków, o których wie, że służyć mają (albo przynajmniej mogą) do niszczenia życia. Jeśli odmawiamy mu tego prawa, to w istocie zmuszamy go do uczestnictwa w działaniach niezgodnych z jego sumieniem i podstawowymi wolnościami obywatelskimi.

Jedynym ograniczeniem, jakie stawiamy w takim wypadku wolności kobiety, jest wolność sumienia drugiego człowieka. Stara, wcale nie konserwatywna czy katolicka, ale liberalna zasada głosi zaś, że nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych.

Wolność stosowania środków antykoncepcyjnych jest zatem ograniczona przez wolność wyboru i sumienia osób, które mogą nie akceptować skutków czy celów działania antykoncepcji (szczególnie wczesnoporonnej). Ograniczenie to nie jest jednak absolutne. W innych aptekach środki takie przecież będą. Ich kupno będzie zaś niemożliwe zaledwie w części.

Stara, wcale nie konserwatywna czy katolicka, ale liberalna zasada głosi, że nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych

Odmowa przyznania farmaceutom klauzuli sumienia skutkuje jednak jeszcze jednym problemem. Otóż na razie świadomy swojej wiary katolik, jeśli chce postępować zgodnie z polskimi normami prawnymi, nie może wykonywać zawodu aptekarza. Wyznanie zakazuje mu bowiem uczestnictwa w działaniach poronnych (także wczesnoporonnych), a także promowania antykoncepcji, prawo zaś nakazuje mu przyjęcie do sprzedaży wszystkich środków dopuszczanych przez państwo.

Ma on zatem do wyboru albo postępować niezgodnie ze swoją wiarą, łamiąc jej fundamentalne zasady moralne, albo okłamywać pacjentki i postępować niezgodnie z prawem. Państwo w sprawach niefundamentalnych nie powinno stawiać ludzi przed takimi dylematami, nie powinno ich zmuszać ani do kłamstwa, ani do łamania zasad swojej wiary.

Zwyczajna dyskryminacja

Klauzula sumienia pozwala rozwiązać ten problem. Farmaceuta ma dzięki niej prawo do odmowy działania, które jest niezgodne z jego poglądami, pacjent wie, gdzie kupi, a gdzie nie kupi środków antykoncepcyjnych, a państwo nie wymusza kłamstwa.

Brak klauzuli sumienia oznacza zaś, w istocie – być może niezależnie od woli prawodawców – że państwo uznaje, iż katolik nie może być farmaceutą. To zaś jest już zwyczajna dyskryminacja ze względu na wyznanie, na które nie może być zgody w demokratycznym państwie. I w niczym takiej oceny tej sytuacji nie powinien zmieniać fakt, że ów zakaz nie jest prawny (bo przecież nikt nie miałby odwagi takiej normy sformułować).

W istocie bowiem zmuszanie katolików do działań sprzecznych z ich wyznaniem, w przypadku osób świadomych swojej wiary i jej konsekwencji, wypycha je z tego zawodu... Dlatego dobrze, że ktoś wreszcie tą sprawą się zajął.

Autor jest filozofem i publicystą, redaktorem naczelnym portalu Fronda.pl, wykładowcą WSIZiA w Warszawie

Klauzula sumienia dla farmaceutów nie ma oznaczać potępienia antykoncepcji ani  nawet jej oceny moralnej. Tą każdy może mieć własną. W debacie tej chodzi tylko o zagwarantowanie obywatelom wolności sumienia, która jest nie tylko wartością fundamentalną, ale także rozstrzygającą o tym, czy żyjemy w państwie rzeczywiście liberalnym, wolnym, czy też w takim, które posługuje się przemocą do wymuszania bliskich sobie wartości.

Przyznanie farmaceutom możliwości odmowy sprzedaży środków wczesnoporonnych czy antykoncepcyjnych (które, o czym nieczęsto się pamięta, mają również działanie aborcyjne) nie jest zatem kwestią religijną, ale prawną. I dotyczy nie tyle światopoglądu, ile korzeni wolności obywatelskich.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?