Wymiar niesprawiedliwości

Procedura sądowa powinna służyć ustaleniu prawdy i wydaniu słusznego rozstrzygnięcia w rozsądnym terminie – twierdzi prawnik

Publikacja: 25.10.2012 19:01

Dariusz Wysocki

Dariusz Wysocki

Foto: archiwum prywatne

Red

Za zło płacić powinien ten, kto je wyrządził. Jeżeli w stan oskarżenia postawiono niewłaściwą osobę albo też nie udało się uzyskać pewności, czy jest to osoba właściwa, to cenę zarówno wyrządzonego zła, jak nieskutecznego działania organów państwa płaci obywatel. Płaci tyle razy, ile razy prowadzone jest postępowanie w tej samej sprawie i tak długo, dopóty trwa proces.

Po jego zakończeniu zmuszany jest przy tym nadal trzymać się za kieszeń. Najpierw latami utrzymuje tymczasowo aresztowanego, a po wszystkim często składa się na odszkodowanie i zadośćuczynienie dla niego za niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Sąd odwoławczy, uchylając wyrok i przekazując sprawę do ponownego rozpoznania, z zasady przedłuża bowiem „tymczasową” w założeniu i w myśl prawa izolację oskarżonego.

Czekać nierozsądnie długo

Wyżyny absurdu osiągnięte zostają wówczas, gdy obywatel, płacący wysoką cenę popełnianych przestępstw, zmuszany jest płacić przestępcy za to, że państwo nie potrafiło należycie zorganizować procesu. Dochodzi do tego w sytuacji, w której tymczasowe aresztowanie, niezależnie od późniejszego skazania, trwało nienaturalnie długo.

Takie samo odwrócenie logiki sprawiedliwości ma miejsce w przypadku warunkowego zawieszenia wykonania kary tymczasowo aresztowanemu sprawcy. Prawodawca nie przewidział bowiem możliwości zaliczenia odbytego tymczasowego aresztowania na poczet orzeczonej kary i warunkowego zawieszenia wykonania jedynie części kary pozostałej do odbycia. A przecież takie rozwiązanie wydaje się naturalne i słuszne.

Dlaczego na ustalenie, czy oskarżony jest winny, czy niewinny, musimy czekać nierozsądnie długo? W czym lepszy jest proces trwający wiele lat przed sądami to pierwszej, to znów drugiej instancji od procesu, który kończy się w ciągu roku? Postępowanie apelacyjne powinno umożliwiać poprawienie niesłusznego lub niezgodnego z prawem rozstrzygnięcia, a nie uniemożliwiać ukończenie w porę procesu. Rozpoznawanie sprawy po kilka razy na przemian w pierwszej i drugiej instancji z powodu mankamentów, których usunięciu służyć powinien z samej natury system odwoławczy, destabilizuje funkcje wymierzania sprawiedliwości.

Udźwignąć ciężar

W obecnym kształcie postępowania apelacyjnego w procesie karnym sąd drugiej instancji nie rozpoznaje sprawy, a jedynie certyfikuje dokonania sądu pierwszej instancji, aprobując je lub nie. Rozpoznanie apelacyjne nie koncentruje się na przedmiocie i wyniku procesu. Jego przedmiotem jest osąd sądu, który wydał zaskarżony wyrok, oraz wskazanie, co należy zrobić.

W ten sposób sąd, który nie rozpoznaje sprawy, reżyseruje kształt i przebieg postępowania, prowadząc niejako za rękę sąd orzekający. Krępuje to swobodę orzekania i niezależność myślenia sędziów (ławników) rozpoznających sprawę, a pośrednio ma również wpływ na zachowania oskarżyciela publicznego. Liczne są przypadki, w których po pierwszym, a nawet po dwóch kolejnych wyrokach skazujących sąd pierwszej instancji wydaje wyrok uniewinniający, a pozostający pod wrażeniem wcześniejszego rozpoznania apelacyjnego prokurator składa broń.

Proces sądowy, w którym sąd rozpoznający i rozstrzygający sprawę nie może wziąć za to pełnej odpowiedzialności, nie aspiruje do uznania za odpowiadający powszechnie akceptowanym standardom. Jeżeli sąd odwoławczy wie lepiej od sądu orzekającego, co należy zrobić lub jak należało napisać uzasadnienie wyroku, to sam powinien udźwignąć ciężar tego stwierdzenia.

Zwraca się uwagę, że w państwach o dłuższych od nas tradycjach demokratycznych uzasadnienia wyroków, o ile są w ogóle sporządzane, liczą w poważnych procesach kilkanaście stron. U nas w drobnych sprawach – w obecnym kształcie postępowania apelacyjnego – kilkadziesiąt. Zabierające wiele dni, nieraz tygodni opracowanie uzasadnienia wyroku często okazuje się przy tym i tak daremne. Do przekreślenia znacznego wysiłku dochodzi zaś bez ustalania, czy wydany wyrok jest słuszny. Decydujące okazuje się bowiem to, czy istnieje powód do uchylenia zaskarżonego orzeczenia i rozpoczęcia procesu od nowa. Ceniące ład i porządek społeczeństwo powinno tymczasem chronić dobre wyroki, a naprawiać złe.

W Niemczech na przykład środek odwoławczy od wyroku strona wnosi na podstawie przedstawionych ustnie powody rozstrzygnięcia. Uzasadnienie wyroku sporządzane jest na piśmie dopiero w wypadku wniesienia apelacji. W takim układzie wiadomo, co należy uzasadnić, a w jakiej mierze nie ma potrzeby trwonić cennego czasu i energii.

Spirala jałowych poszukiwań

Gdyby więc postępowanie apelacyjne w procesie karnym mogło służyć osądzeniu sprawy, a nie sądu, który wydał w niej wyrok, to stałoby się bezcennym rezerwuarem czasu i możliwości wymierzania sprawiedliwości. Ani obywatel, ani też stojące na straży praw i wolności obywatelskich demokratyczne państwo prawne nie przejawiają bowiem zainteresowania płaceniem słonych rachunków za przekształcenie systemu apelacyjnego w ekskluzywny klub certyfikowania dokonań sądu pierwszej instancji.

W tej sytuacji uwaga prawodawcy powinna skupić się na przemyśleniu i przyjęciu rozwiązań chroniących postępowanie karne przed fasadowością dokonań, spiralą jałowych poszukiwań, niemożliwymi do zaakceptowania przewlekłością i wydłużaniem ponad rozsądną miarę tymczasowego aresztowania. Na wyjście z syndromu wielokrotnego rozpoznawania od początku jednych i tych samych spraw pozwoliłoby wprowadzenie do postępowania odwoławczego odpowiedniego kwantum rzeczywistej (klasycznej) apelacyjności i (lub) odebranie sądowi odwoławczemu uprawnień kasatoryjnych w zakresie dotyczącym względnych przyczyn odwoławczych oraz działania z urzędu poza granicami apelacji.

Autor jest sędzią w Sądzie Okręgowym w Płocku

Za zło płacić powinien ten, kto je wyrządził. Jeżeli w stan oskarżenia postawiono niewłaściwą osobę albo też nie udało się uzyskać pewności, czy jest to osoba właściwa, to cenę zarówno wyrządzonego zła, jak nieskutecznego działania organów państwa płaci obywatel. Płaci tyle razy, ile razy prowadzone jest postępowanie w tej samej sprawie i tak długo, dopóty trwa proces.

Po jego zakończeniu zmuszany jest przy tym nadal trzymać się za kieszeń. Najpierw latami utrzymuje tymczasowo aresztowanego, a po wszystkim często składa się na odszkodowanie i zadośćuczynienie dla niego za niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Sąd odwoławczy, uchylając wyrok i przekazując sprawę do ponownego rozpoznania, z zasady przedłuża bowiem „tymczasową” w założeniu i w myśl prawa izolację oskarżonego.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?