W ostatnią niedzielę młody maronita (maronici to arabski – głównie libański i syryjski – odłam katolicyzmu, pozostający w pełnej unii z Rzymem) musiał spędzić dwa tygodnie w buddyjskim klasztorze, buddyjski mnich zamieszkał zaś w parafii świętego Szarbela, gdzie uczestniczył w spotkaniach ewangelizacyjnych i z zaciekawieniem przyglądał się relikwiom świętej siostry Faustyny.
Rzewne jaja robione z religii przez liberałów, którym wydaje się, że wiara to światopogląd, który dziś może mieć taki, jutro inny, a w ogóle to bardzo ciekawie jest poznać różne i z wielu ułożyć swój własny? Nie do końca. Maronita przyznaje, że dopiero zderzywszy się z buddyjskim klasztorem uświadomił sobie, jak ważne jest to, żeby głosić Ewangelię życiem, na przykład w kuchni. Opowiadał jak – wyrwany z bezpiecznego świata – musiał zawalczyć o to, by w niedziele wyrywać się do odległego kościoła. Buddysta ze zdumieniem odkrywał w chrześcijaństwie sporo bliskich mu duchowych intuicji.
Czy program ma sens? Tak w ogóle to chyba średnio, chociaż akurat dziś w Polsce – miałby ogromny, na pewno. Nie tylko ja mam chyba wrażenie, że większość wiszącego w naszym powietrzu ciężaru bierze się stąd, że wyborców i odbiorców mediów stopniowo przekształca się u nas w wyznawców. Partie, gazety, telewizje sprawnie przeistaczają się w kościoły. Wykształcają dogmatykę, apologetykę, obrzędy.
I teraz – wyobrażacie sobie państwo program, w którym Adam Hofman przez tydzień jeździ tuskobusem, Janusz Palikot próbuje nauczyć się czegoś o świecie na miesięcznicach smoleńskich? Koledzy Karnowscy przez miesiąc pracują na Czerskiej, kolega Lis w „Gościu Niedzielnym”, ojciec Tadeusz w „Newsweeku”, a profesor Środa poznaje Kościół nie z Internetu, a obejmując zakrystię w jednej z warszawskich parafii?
Oglądalność idąca w miliony. I wyzwalające odkrycie: dla dojrzałego, uformowanego, wiedzącego na czym stoi człowieka, spotkanie z innym może być okazją do pogłębienia własnej tożsamości. A nie neurotycznym lękiem przed jej utratą albo frustrującym czekaniem na to, kiedy będzie można wykonać bliźniemu przeszczep swojego mózgu.