Bronisław Malinowski – wart przynajmniej kilku sensacyjnych seriali filmowych genialny Polak z początku XX wieku, którego Brytyjczycy sławią jako badacza pierwotnych cywilizacji i twórcę ich nowoczesnej antropologii i socjologii, w jednym ze swoich pionierskich dzieł opisuje przypadek z badań przeprowadzonych w roku 1915 na Wyspach Triobranda Brytyjskiej Nowej Gwinei:
„Mwakenuwa z Liluta, człowiek wysokiej rangi społecznej, wpływowy czarownik i wybitna indywidualność (...) miał oprócz innych żon jedną imieniem Isowai, do której był bardzo przywiązany. Czasami kłócił się z nią i pewnego dnia w trakcie sprzeczki znieważył ją jedną z najgorszych obelg (kwoy lumuta), która - jeśli użyta jest przez męża w stosunku do żony – uważana jest za szczególnie hańbiącą. Isowai, postępując według tradycyjnych pojęć o honorze, popełnia z miejsca samobójstwo przez lou ( skacząc z wierzchołka palmy ). Następnego dnia, gdy opłakiwano Isowai, Mwakenuwa poszedł w jej ślady i zwłoki jego umieszczono obok jej ciała, by opłakiwać ich razem. W tym wypadku w grę wchodziło bardziej uczucie aniżeli prawo. Lecz zdarzenie to dobrze ilustruje, jak mocno tradycyjne uczucia i poczucie honoru były przeciwne wszelkiemu nadużyciu, wszelkiemu przekroczeniu (...)."
(Bronisław Malinowski „Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich")
Profesor Znamierowski we wstępie do polskiego wydania dzieł Malinowskiego podkreśla znaczenie tej pracy dla studiów prawniczych. Muszę przyznać, że lou - skok z palmy - jako zwyczajowe wymierzenie sobie sprawiedliwości jest zaskakująco zbieżne z duchem wszystkich pisanych i niepisanych honorowych i etycznych kodeksów ludzkości.
Pośród fascynujących przykładów triobriandzkiego, zwyczajowego prawa pierwotnego, Bronisław Malinowski opisuje między innymi konflikt ukochanego syna wodza z siostrzeńcem, którego stopień pokrewieństwa w kulturze triobrandzkiej kreował na spadkobiercę i następcę wodza, zatem stanowił legitymację ważniejszą, niż pozycja rodzonego syna. Z natury rzeczy prawo dziedziczenia rodziło w tych warunkach konflikt etyczny. Uczucie każdego wodza skłonne było trzymać stronę syna zrodzonego z własnej żony. Twarde prawo, choć nie spisane na papierze lecz osadzone na zrębie mocnych fundamentów etycznych i moralnych, działało tam jednak bezbłędnie:
„Tak się przedstawiała sprawa w stołecznej wsi Omarakana, rezydencji głównego wodza, którego władza rozciąga się na cały region i którego wpływ sięga wielu archipelagów, a sława rozpościera się w całej wschodniej części Nowej Gwinei. Wkrótce odkryłem, że pomiędzy jego synami i siostrzeńcami panuje nieustanna walka (...).Do ostatecznego wybuchu doszło, gdy syn wodza wyrządził poważną krzywdę siostrzeńcowi w sporze prowadzonym przed rządowym namiestnikiem regionu. Siostrzeniec Mitakata został w rezultacie zasądzony i zamknięty w więzieniu na miesiąc czy dwa. Gdy wieści o tym doszły do wsi, po krótkotrwałej radości wśród stronników Namwana Guyau nastąpił krytyczny moment. Wódz zamknął się w swojej chacie pełen złych przeczuć, co do konsekwencji grożących jego ulubieńcowi, który według powszechnej opinii postąpił nierozważnie i dopuścił się pogwałcenia plemiennego prawa i solidarności plemiennej. Krewni uwięzionego młodszego pretendenta do godności wodza wrzeli tłumionym gniewem i oburzeniem. Gdy noc zapadła i wieś się uciszyła, każda rodzina zasiadła w milczeniu do wieczornego posiłku. Nikogo nie było na placu centralnym - Namwana Guyau nie pokazywał się, wódz Touluwa ukrył się w swojej chacie, większość jego żon i ich rodziny również pozostały w mieszkaniu. Nagle donośny głos rozbrzmiał wśród milczącej wsi. Bagidou, prawowity następca wodza i najstarszy brat uwięzionego stojąc przed swoją chatą przemówił, zwracając się do krzywdziciela swojej rodziny: