Święto, o którym mowa, nosi kilka nazw. Najważniejsza z nich to święto środka jesieni, mówi się też o festiwalu księżycowym, święcie zjednoczenia, dziękczynienia, dożynkach, uroczystościach na cześć dzieci oraz o święcie księżycowych ciastek. To właśnie z tymi ostatnimi w tym roku będzie problem.
Wszędzie księżyc
Tradycyjnie robi się je z mąki, jakiegoś tłuszczu, cukru i wody. Nadzieniem jest przeważnie słodka pasta z lotosu albo czerwonej fasoli ze słonym żółtkiem kaczego jajka w samym środku ciastka. Mooncake musi w końcu przypominać księżyc. W zależności od regionu – święto obchodzi się w wielu krajach w Azji – zmieniają się nadzienia i ciasto tych słodyczy, ale ich znaczenie pozostaje takie samo. Symbolizują szczęście, pomyślność i służą jako prezenty wręczane rodzinie i partnerom biznesowym.
Tu właśnie powstaje problem. Chiny walczą z korupcją, wytaczając największe prawne działa skierowane w tych, co dają i biorą łapówki, a ciasteczka księżycowe często wręczane były z dodatkowymi upominkami. Państwowi urzędnicy zobowiązani są obecnie do zmniejszania wydatków na bankiety, a co za tym idzie także zamówienia na mooncake'i stają się coraz mniejsze. W prowincji Guangdong produkcja ciastek zmalała o połowę wobec ubiegłego roku. Komunistyczna Partia Chin zleciła stworzenie specjalnej strony internetowej, na której można zgłaszać ciasteczkową korupcję (link: http://www.ccdi.gov.cn/special/sfwtjbc/index.html). Zdarzały się bowiem przypadki umieszczania w ciastkach kosztowności i pieniędzy.
Korupcja nowej ery
Państwowe ograniczenia wywołują smutek zwykłych Chińczyków, dla których brakuje ciasteczek podczas ważnego święta. Cierpi także branża cukiernicza, wspominana prowincja Guangdong, a konkretnie miasto Wuchuan, uchodziło za stolicę mooncake'ów. W mieście znajdowało się ponad 200 przedsiębiorstw zatrudniających 20 tys. osób jedynie do produkcji tych ciastek. W 2013 roku sprzedano ich za 244 mln dolarów, obecnie interes przestał się w ogóle kręcić. Biznesmenów i urzędników spotykają nawet kary więzienia za udokumentowane wręczanie ciasteczkowych upominków.
Pozostaje pić chińską herbatę i tradycyjne dla święta środka jesieni wino ze słodkiej oliwki, wonnego osmanthusa, rośliny o innej nazwie wończa. Według chińskiej mitologii osmanthus ma także związek z księżycem, miał na nim w nieskończoność rosnąć i być w równie nieskończony i bezskuteczny sposób przycinany przez Wu Ganga. Człowieka, który za zuchwałość w dążeniu do nieśmiertelności został przez bogów zesłany do kosmiczną izolacji. Ten wątek jest zresztą bardzo obecny w tradycji święta. Powodów, dla których środek 8. Księżycowego miesiąca łączy się z mooncake'ami jest kilka. Trudno je jednoznacznie wytłumaczyć. Przeważnie pojawia się w nich postać bogini księżyca, Chang'e, która według jednych legend broniła swojego ukochanego przed złym człowiekiem i wypiła eliksir nieśmiertelności, by ten nie trafił do czarnego charakteru. Inna wersja opowiada, że ten sam wybranek Chang'e był królem, który z każdym rokiem panowania stawał się coraz gorszy dla swoich poddanych. Późniejsza bogini księżyca wypiła eliksir długowieczności, by nie dostał się w ręce króla, czyli by nie skazać ludzi na nieskończone cierpienie pod władzą tyrana. Następnie uciekła daleko od ziemi. Na jej cześć je się teraz ciasteczka, okrągłe ze słonym żółtkiem na kształt tarczy księżyca w pełni. Wymienianie się mooncake'ami to z kolei tradycja sięgająca VII lub X wieku chińskich dynastii Tang i Song. Pewnego razu cesarz miał dostać je od pewnego biznesmena za zwycięstwo odniesione nad mongolskimi plemionami Xiongnu. Kilka wieków później, podczas przewagi Mongołów i Złotej Ordy, Chińczycy przekazywali sobie w tych ciastkach poufne wiadomości o dacie rozpoczęcia powstania.