Testy w szkołach są regularnie krytykowane. Wskazuje się na przykład, że zabijają kreatywność, zamykają drzwi otwartej argumentacji, spłycają ocenę postępów w nauce, ćwiczą dzieci w odgadywaniu ustalonych z góry odpowiedzi. Słowem, przynoszą więcej szkody niż pożytku. Słyszymy to często, a jednak przeprowadzanie testów trwa w Polsce w najlepsze, podobnie zresztą jak w wielu innych krajach. Dlaczego? Na czym polega urok tej metody egzekwowania wiedzy, która pomimo wszystkich swoich wad stała się chlebem powszednim uczniów i nauczycieli?
Aby lepiej uchwycić kontekst tej zagadki, przypomnijmy najpierw, że wszyscy żyjemy w bardzo zmiennym i złożonym świecie. Ciężko tu o pewność, począwszy od najbardziej podstawowych kwestii. Po co ludzie się rodzą i umierają? Co to jest dobro, zło, sprawiedliwość, niesprawiedliwość? Gdzie przebiega granica między biedą a bogactwem? Na czym polega szczęście? Wybitne umysły roztrząsają podobne pytania od wieków, lecz wciąż nie ma na nie wyrazistej odpowiedzi. Co więcej, nieraz można przekonująco uargumentować nawet sprzeczne ze sobą punkty widzenia. Widać to choćby w ekonomii i polityce, o sztuce już nie wspominając.
Człowiek chce żyć w uporządkowanym i zrozumiałym świecie, lecz tak naprawdę cały czas polega na założeniach, hipotezach, teoriach, wierzeniach i interpretacjach. Czy na tym tle testy nie wyglądają kusząco? Odpowiedzi na tego typu sprawdzianach są z góry określone. Jeśli zdający wskaże tę zdefiniowaną jako „dobra", wtedy dostanie punkt. Jeśli nie, punktu nie dostanie. W takim schemacie rządzi sterylna logika zero-jedynkowa, zupełnie jak w komputerze. Nie ma w niej miejsca na nieścisłości, wątpliwości czy uznaniowość egzaminatorów. Aby sprawdzić test, wystarczy przyłożyć doń szablon. Na koniec wszystkie punkty łatwo się sumują, dając elegancki wynik procentowy.
Pomoc w egzaminowaniu
Tu właśnie dochodzimy do sedna naszej zagadki. Testy pozostają w modzie, gdyż są po prostu wygodne. Nie tylko z punktu widzenia intelektualnego, lecz także, a może przede wszystkim, organizacyjnego.
Czasem pojawia się argument, że owszem, testy mają wady, ale jest to zło konieczne, bo nie ma po prostu niczego lepszego, na czym mógłby się oprzeć system edukacji. To prawda, ale tylko wtedy, gdy patrzymy z perspektywy zarządczo-administracyjnej.