Jan Gmurczyk: Czas odesłać testy do lamusa

Edukacja bazująca na testach nie sprzyja budowie społeczeństwa ani światłego, ani szczęśliwego, ani nawet zamożnego – pisze ekonomista.

Publikacja: 04.02.2015 21:00

Jan Gmurczyk

Jan Gmurczyk

Foto: materiały prasowe

Testy w szkołach są regularnie krytykowane. Wskazuje się na przykład, że zabijają kreatywność, zamykają drzwi otwartej argumentacji, spłycają ocenę postępów w nauce, ćwiczą dzieci w odgadywaniu ustalonych z góry odpowiedzi. Słowem, przynoszą więcej szkody niż pożytku. Słyszymy to często, a jednak przeprowadzanie testów trwa w Polsce w najlepsze, podobnie zresztą jak w wielu innych krajach. Dlaczego? Na czym polega urok tej metody egzekwowania wiedzy, która pomimo wszystkich swoich wad stała się chlebem powszednim uczniów i nauczycieli?

Aby lepiej uchwycić kontekst tej zagadki, przypomnijmy najpierw, że wszyscy żyjemy w bardzo zmiennym i złożonym świecie. Ciężko tu o pewność, począwszy od najbardziej podstawowych kwestii. Po co ludzie się rodzą i umierają? Co to jest dobro, zło, sprawiedliwość, niesprawiedliwość? Gdzie przebiega granica między biedą a bogactwem? Na czym polega szczęście? Wybitne umysły roztrząsają podobne pytania od wieków, lecz wciąż nie ma na nie wyrazistej odpowiedzi. Co więcej, nieraz można przekonująco uargumentować nawet sprzeczne ze sobą punkty widzenia. Widać to choćby w ekonomii i polityce, o sztuce już nie wspominając.

Człowiek chce żyć w uporządkowanym i zrozumiałym świecie, lecz tak naprawdę cały czas polega na założeniach, hipotezach, teoriach, wierzeniach i interpretacjach. Czy na tym tle testy nie wyglądają kusząco? Odpowiedzi na tego typu sprawdzianach są z góry określone. Jeśli zdający wskaże tę zdefiniowaną jako „dobra", wtedy dostanie punkt. Jeśli nie, punktu nie dostanie. W takim schemacie rządzi sterylna logika zero-jedynkowa, zupełnie jak w komputerze. Nie ma w niej miejsca na nieścisłości, wątpliwości czy uznaniowość egzaminatorów. Aby sprawdzić test, wystarczy przyłożyć doń szablon. Na koniec wszystkie punkty łatwo się sumują, dając elegancki wynik procentowy.

Pomoc w egzaminowaniu

Tu właśnie dochodzimy do sedna naszej zagadki. Testy pozostają w modzie, gdyż są po prostu wygodne. Nie tylko z punktu widzenia intelektualnego, lecz także, a może przede wszystkim, organizacyjnego.

Czasem pojawia się argument, że owszem, testy mają wady, ale jest to zło konieczne, bo nie ma po prostu niczego lepszego, na czym mógłby się oprzeć system edukacji. To prawda, ale tylko wtedy, gdy patrzymy z perspektywy zarządczo-administracyjnej.

Oferując poczucie pewności i obiektywizmu, testy bardzo pomagają egzaminować, wcielać ustalone odgórnie standardy, kontrolować jakość kształcenia, dbać o wysokie statystyki zdawalności i sterować edukacją z poziomu centralnego. Problem polega na tym, że gdzieś po drodze, na ołtarzu intelektualnej i biurokratycznej wygody, poświęcony zostaje w jakiejś mierze sens kształcenia. Na papierze system wygląda świetnie, w praktyce jego jakość spada. Wraz z naciskiem na standaryzację i testowanie kryteria mierzalne wypierają ze szkół wartości niewymierne (np. ciekawość, błyskotliwość), które w największym stopniu nadają ludzkiej osobowości barwę. Dla uczniów nie ma nic gorszego.

Szkoła, w której udzielenie odpowiedzi na zadane pytanie nie wymaga podania argumentów, która, niczym fabryka, nastawiona jest na dostarczanie konkretnych wyników albo w której na każde pytanie istnieje zaprogramowana odpowiedź, słabo przystaje do rzeczywistości pełnej odcieni szarości. Dobry system edukacji odważnie akceptuje tę rzeczywistość. Ba, pokazuje uczniom i studentom, że tak właśnie wygląda świat. Zachęca zatem do stawiania pytań i myślenia. Nie ucieka w homogenizację i pozorne pewniki, tylko pielęgnuje różnorodność. Nie stygmatyzuje błędów. Rozbudza ciekawość, a nie rywalizację.

Pora się przestać dziwić, dlaczego tak znaczna część polskiej młodzieży nie ma na siebie pomysłu, grzęźnie w depresji, nie może znaleźć pracy. Tysiące uczniów w atmosferze wyścigu wstępują co roku na ubitą ścieżkę kształcenia. Zamiast przede wszystkim odkrywać i rozwijać swoje zainteresowania, szlifują rozwiązywanie testów, aby zdobyć twarde procenty na egzaminie gimnazjalnym lub maturalnym. Nauczyciele często niewiele mogą tu zmienić, gdyż program goni, a sprawdziany się zbliżają.

Na miarę XXI wieku

Powiedzmy sobie uczciwie: edukacja bazująca na testach nie sprzyja budowie społeczeństwa ani światłego, ani szczęśliwego, ani nawet zamożnego. Aby płace w Polsce osiągnęły poziom zachodni, gospodarka musi nabrać innowacyjności, o czym zresztą doskonale wiadomo. Sęk w tym, że działalność innowacyjna łączy się z niepewnością, eksperymentowaniem i łamaniem schematów. Czy systemowe trenowanie dzieci i młodzieży w rozwiązywaniu testów sprzyja zatem rozwojowi naszego kraju? Oczywiście, że nie. Wpisuje się za to w obecny, odtwórczy model gospodarki, gdzie w pierwszej linii potrzebni są tani robotnicy i wydajni monterzy zagranicznych pomysłów.

Podkreślmy, że istotą nowoczesnej edukacji, której tak bardzo wszyscy sobie życzymy, nie są kolejne e-gadżety. Edukacja na miarę XXI wieku polega na kształceniu indywidualności – ludzi różnych, kreatywnych i dociekliwych, którzy nie tylko odnajdą się w dzisiejszym świecie, ale będą go jeszcze w stanie współtworzyć. Zamiast wydawać kolejne środki na kupno elektroniki do szkół, dofinansujmy na przykład twórcze zajęcia albo wplećmy w tok nauki więcej elementów filozofii. Treścią dobrego kształcenia, i to niezależnie od epoki, jest pielęgnacja talentów i hartowanie umiejętności myślenia. Testy są tu tylko przeszkodą, więc czas najwyższy odstawić je do lamusa.

Autor jest ekonomistą, analitykiem Instytutu Obywatelskiego

Testy w szkołach są regularnie krytykowane. Wskazuje się na przykład, że zabijają kreatywność, zamykają drzwi otwartej argumentacji, spłycają ocenę postępów w nauce, ćwiczą dzieci w odgadywaniu ustalonych z góry odpowiedzi. Słowem, przynoszą więcej szkody niż pożytku. Słyszymy to często, a jednak przeprowadzanie testów trwa w Polsce w najlepsze, podobnie zresztą jak w wielu innych krajach. Dlaczego? Na czym polega urok tej metody egzekwowania wiedzy, która pomimo wszystkich swoich wad stała się chlebem powszednim uczniów i nauczycieli?

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?