W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba osób deklarujących, że nie przeczytały w ciągu roku ani jednej książki, wzrosła w Polsce o 1/3. Prawie 60 proc. dorosłych Polaków nie czyta więc żadnej książki. Liczba intensywnie czytających zmalała w tym czasie o połowę i wynosi obecnie 10 proc. dorosłych Polaków. Badania prowadzone przez TNS Polska nie pozostawiają żadnych wątpliwości.
Czy w przyszłości określenie Polski jako kraju innowacyjnego nie będzie jedynie politycznym sloganem, a tzw. przemysł kreatywny będzie stanowił znaczący procent produktu krajowego brutto?
Poziom czytelnictwa jest jednym z kluczowych wskaźników opisujących potencjał rozwojowy państwa. Dlaczego w Polsce tak mało zrobiono, by go podnieść?
Spadek o 10 proc.
W maju 2011 roku, tuż przed wyborami, w miesiącu czytelnictwa, podpisano szumnie pakt dla kultury. Odbyło się to w Muzeum Narodowym. Jacek Żakowski nazwał go pierwszą umową społeczną zawartą między władzą a obywatelami od czasu Porozumień Sierpniowych. Ówczesny premier Donald Tusk, podpisując dokument, mówił, że jest to „triumf kultury nad władzą". I że były to „twarde rozmowy prowadzone do ostatniej chwili". Jeden z egzemplarzy paktu, podpisany przez Donalda Tuska, miał trafić do Skarbnicy Narodowej, gdzie znajdują się rękopisy Kochanowskiego czy Mickiewicza.
Rząd zobowiązał się udostępnić bezpłatnie do domeny publicznej utwory ważnych autorów czy twórców, nawet jeśli nie należą one do domeny publicznej. Premier nie wspomniał ani słowem, że w 1994 roku Sejm przegłosował ustawę o prawie autorskim, która likwiduje prawo martwej ręki, czyli skutecznie i bezterminowo usunął je z domeny publicznej. Pobierane, niezgodne z powszechną na świecie praktyką, honoraria zmarłych co najmniej przed 70 laty twórców (pisarzy, kompozytorów, filmowców itd.) miały trafić do Funduszu Promocji Twórczości. Jak należało się spodziewać, wpływy z tego tytułu były marne, a pomoc udzielana twórcom zakrawała na groteskę.
Owo szumne podpisywanie paktu dla kultury miało miejsce kilka miesięcy po tym, gdy podwyższono VAT na książki z zera do 5 proc., mimo ostrzeżenia wydawców, że podniesienie tej daniny o 1 proc. skutkuje obniżką sprzedaży o 1 proc. (badania brytyjskie). Skutki wprowadzenia VAT przeszły wszystkie pesymistyczne oczekiwania. Sprzedaż książek spadła o 10 proc.
Innowacyjny przemysł nie istnieje bez twórców i owoców ich pracy. Stanowi ona bardzo często ich jedyne źródło utrzymania. Powszechnie przyjmuje się, że twórca ma prawo do odliczenia pewnego procentu przychodu jako nieudokumentowanych kosztów uzysku, bowiem jest bardzo trudne lub niemożliwe ich ustalenie. W Polsce od międzywojnia było to 50 proc., w Stanach Zjednoczonych jest to 42 proc. W 2013 roku rząd wprowadził limit przychodów na bardzo niskim poziomie, do którego twórca ma prawo odliczać 50 proc. kosztów uzysku. Sumy zarobione powyżej owego limitu traktowane są jako bezkosztowe.