Bogusław Chrabota: Jak wojsko europejskie miałoby bronić Ukrainy? Poznaliśmy pierwsze konkrety

Należałoby uruchomić kierowaną przez Brytyjczyków misję Wzmocnionych Sił Stabilizacyjnych w Ukrainie (ESF-U), składającą się z pięciu pancernych i zmechanizowanych brygad bojowych wspieranych przez eskadry śmigłowców szturmowych, samolotów transportowych i myśliwców. Do tego strefa zdemilitaryzowana (jak w Korei) i strefa nadzoru powietrznego – pisze generał Ben Hodges.

Publikacja: 07.03.2025 20:26

Francuscy żołnierze w czasie ćwiczeń w miejscowości Frontignan w lutym 2023 r.

Francuscy żołnierze w czasie ćwiczeń w miejscowości Frontignan w lutym 2023 r.

Foto: Patrick Aventurier/ABACAPRESS.COM

Europejski szczyt w sprawie obronności i wsparcia dla Ukrainy to bez wątpienia ważny krok w stronę strategicznej autonomii Europy, koncepcji przedstawionej niegdyś przez Emmanuela Macrona i w pewnym stopniu zlekceważonej przez jego unijnych partnerów. Sytuacja jednak, jak to w polityce bywa, się zmienia i to, co było dla jednych wizjonerskie, a dla innych przedwczesne, powoli wchodzi w sferę realiów.

Od razu pragnę zastrzec: strategiczna autonomia Europy nie powinna, przynajmniej na dziś, wykluczać fundamentalnej roli, jaką w kwestii obronności Europy odgrywały i możliwe, że wciąż będą odgrywać Stany Zjednoczone. Gra, którą prowadzi administracja Donalda Trumpa, jest wciąż niejasna. Więcej tu mamy pytań niż odpowiedzi i dopiero kolejne tygodnie i miesiące pokażą, jak ważna jest dla Trumpa kwestia europejskiego bezpieczeństwa i obecność USA w NATO.

Czytaj więcej

Szczyt UE: Europa zapewnia o wsparciu dla Ukrainy. Bez Węgier

Czy Waszyngton zdradzi Kijów i postawi na Moskwę? Czy – przeciwnie – po podpisaniu umowy „surowcowej” da Ukrainie realne gwarancje bezpieczeństwa? Niezależnie jednak od biegu wypadków Europa nie ma już alternatywy –musi w najlepszym swoim interesie podjąć decyzje o wzmocnieniu zasobów obronnych i przygotować się do misji stabilizacyjnej po zawieszeniu broni. O kwestii pierwszej rozmawiano w Brukseli, sprawa druga, choć już jest w fazie eksperckich analiz, dopiero przed nami.

Jak może wyglądać europejska misja w Ukrainie? Generał Ben Hodges zdradza pierwsze konkrety

To, jak może wyglądać europejska misja stabilizacyjna bez czynnego udziału Amerykanów, przedstawił na stronach Centrum Analiz Polityki Europejskiej (Center for European Policy Analysis; CEPA) emerytowany amerykański generał Ben Hodges, weteran wojen w Iraku i Afganistanie oraz były głównodowodzący sił zbrojnych USA w Europie. Zdaniem Hodgesa Ukraina potrzebuje europejskich sił pokojowych w trybie natychmiastowym. Mogłoby to zapewnić jej bezpieczeństwo i wytworzyć sytuację równowagi w negocjacjach pokojowych.

Siły te miałyby służyć jako środek odstraszający i wspierać ukraińskie wojska wzdłuż zdemilitaryzowanej linii kontaktowej, minimalizując bezpośrednie prowokacje rosyjskie, a jednocześnie sygnalizując europejską gotowość do wzięcia na siebie ciężaru obrony Europy, z Ameryką lub bez niej

generał Ben Hodges, były głównodowodzący sił zbrojnych USA w Europie

Hodges twierdzi, że 30-tys. kontyngent to za mało. Siły europejskie powinny być użyte w ramach misji Wzmocnionych Sił Stabilizacyjnych w Ukrainie (ESF-U) i powinny obejmować pięć pancernych i zmechanizowanych brygad bojowych wspieranych przez eskadry śmigłowców szturmowych, samolotów transportowych i myśliwców. „Siły te miałyby służyć jako środek odstraszający i wspierać ukraińskie wojska wzdłuż zdemilitaryzowanej linii kontaktowej, minimalizując bezpośrednie prowokacje rosyjskie, a jednocześnie sygnalizując europejską gotowość do wzięcia na siebie ciężaru obrony Europy, z Ameryką lub bez niej”.

Kto miałby dowodzić europejską misją w Ukrainie?

Siły dowodzone powinny być przez Brytyjczyków (Joint Expeditionary Force – JEF), składać się z jednostek dziesięciu krajów, z możliwością szybkiego reagowania na kryzysy, ale bez konieczności angażowania NATO. Generał Hodges słusznie zakłada, że takie siły nie byłyby w stanie bronić całej 1200-km linii kontaktowej z Rosją. Postuluje więc utworzenie w większości jej odcinków strefy zdemilitaryzowanej – takiej jak pomiędzy Koreą Północną i Południową, „z placówkami, czujnikami, minami i obserwatorami”, której celem byłoby ograniczenie eskalacji działań wojennych.

Kolejnymi elementami kordonu byłyby gwarantowana przez europejskie lotnictwo wojskowe strefa zakazu lotów lub nadzoru powietrznego, system obrony powietrznej (Patriot i SAMP/T), radary i systemy antydronowe. Do tego wspólny wywiad, obrona cybernetyczna i logistyka.

Jaka byłaby rola Polski w misji pokojowej w Ukrainie?

Tu, przynajmniej na dziś, można widzieć rolę dla Polski. Perspektywy udziału Warszawy w tym planie nie zawężałbym jednak tylko do logistyki. Polacy mogliby uczestniczyć w tej misji jako komponent wywiadowczy, medyczny, sztabowy czy np. saperski. To dawałoby nam nie tylko poczucie pełnego wsparcia naszych sojuszników i sąsiada, ale również bezcenne doświadczenia udziału w realnej misji pokojowej.

Jest więc plan. A testem dla niego będą decyzje polityków. W europejskich stolicach i tu, nad Wisłą.

Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
felietony
Życzenia na dzień powszedni