Czy jest jakiś związek między rodziną Ulmów i ojcem Maksymilianem Kolbem oraz kształtem wystawy Muzeum II Wojny Światowej a wizytą kanclerza Niemiec Olafa Scholza w Warszawie? Według Michała Szułdrzyńskiego najwyraźniej tak. „Udzielając wywiadu tuż przed niewygodną dla Tuska wizytą Scholza, prof. Machcewicz miał bardzo zły timing”. Redaktor „Rzeczpospolitej” odniósł się w ten sposób do mojego wywiadu dla „Gazety Wyborczej”, w którym opowiadałem się za przywróceniem oryginalnego kształtu wystawy w Gdańsku i usunięciem z niej zmian wprowadzonych pod dyktando polityków PiS.
Podejście do historii, które stosował PiS, wciąż włada umysłami Polaków
Czy przyczyniłem się w ten sposób do osłabienia pozycji negocjacyjnej naszego rządu, pomniejszenia kwoty zadośćuczynienia, którą Niemcy byli gotowi wypłacić polskim ofiarom? Tego Szułdrzyński nie wyjaśnia, ale jego rozumowanie jest przykładem instrumentalnego, politycznego podejścia do historii, które stosował PiS i które wciąż włada umysłami znacznej części klasy politycznej i świata mediów, nawet po odsunięciu tej partii od władzy, i również wśród ludzi z tą partią się nieidentyfikujących. Dokładnie takie samo podejście zaprezentował szef PSL: „Rodzina Ulmów może być naszym wielkim orężem historycznym na cały świat” – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz w wywiadzie dla „Polsat News”. Swoją drogą, czy jest jakiś inny kraj, u którego granic toczy się wojna, a jego minister obrony przez wiele dni zajmuje się pisaniem tweetów i udzielaniem wywiadów, w których dyktuje to, co ma się znajdować na wystawie historycznej?
Czytaj więcej
Część liberalnej inteligencji, w przeciwieństwie do Donalda Tuska, jest pozbawiona społecznego sł...
Przypomnijmy podstawowe fakty. Wbrew temu, co głoszą politycy PiS, nie ma w Polsce żadnego innego muzeum, które poświęcałoby tyle miejsca polskiemu heroizmowi i cierpieniu w czasie II wojny światowej co muzeum w Gdańsku. Przyzna to każdy, kto obejrzy jego wystawę z otwartą głową. I nie miało znaczenia, że nie było tam Kolbego (było wiele innych przykładów duchownych zamordowanych przez Niemców) ani Ulmów (były inne rodziny ratujące Żydów). Wystawa muzealna nie jest encyklopedią, zawsze jest oparta na pewnym wyborze postaci i wydarzeń, nie wszyscy i nie wszystko może się na niej znaleźć, nawet jeżeli chodzi o przykłady największego bohaterstwa.
Dlaczego instalacja dotycząca rodziny Ulmów fałszowała historię?
Czy o tym wyborze mają decydować politycy? Moim zdaniem nie. Robili to w czasach PRL i chcieli robić za rządów PiS, co jest zaprzeczeniem fundamentalnej zasady autonomii historii i kultury, będącej jedną z podwalin demokratycznego państwa prawa, które zostało w Polsce wprowadzone w 1989 r. Michał Szułdrzyński pisze, że „wystawa to nie seminarium historyczne, tylko element polityki historycznej państwa, bo wszak utrzymywana jest przez podatników i ma edukować społeczeństwo”. Za pieniądze podatników ja i inni polscy historycy pisaliśmy swoje książki. Czy to oznacza, że i na ich kształt politycy powinni mieć wpływ?