Wojna hybrydowa, zainicjowana przez Putina i Łukaszenkę, trwa. Nikt jej nie kwestionuje, nawet jeśli docierają do nas informacje o migrantach przybywających do Białorusi nowymi drogami. W świadomości obywateli wielu krajów, z których pochodzą uchodźcy, ścieżka białoruska obudziła nadzieja na nową, krótszą drogę do Europy. I to drogę bezpieczniejszą. Mamy aktualnie do czynienia z napływem migrantów zarządzanym przez władze białoruskie za pomocą transportu lotniczego, ale także z ludźmi przybywającymi tam nowymi drogami lądowymi. Taki zapewne był pierwotny zamiar władz także rosyjskich, aby uruchomić procesy, które będą napędzać się same i powoli zwiększać skalę niekontrolowanego napływu uchodźców do Europy. Te oczywiste fakty nazywam kryzysem geopolitycznym, który dotyka także inne kraje za naszą wschodnią granicą. A konkluzję, że kryzys ten ułatwia ewentualny atak militarny ze Wschodu, traktuję za zupełnie oczywistą.