Michał Szułdrzyński: PiS zmarnowało polskie pięć minut

Pozycja Polski zbudowana krwią Ukraińców na wojnie z Rosją zaczyna się walić jak domek z kart.

Publikacja: 01.06.2023 03:00

Michał Szułdrzyński: PiS zmarnowało polskie pięć minut

Foto: Fotorzepa/ Michał Kolanko

Jednym z ciekawszych barometrów pozwalających określić nastawienie do Polski za granicą są rozmowy z dyplomatami. I od końca lutego 2022 r. można było wyraźnie zaobserwować, jak pozycja naszego kraju wyraźnie rośnie. Coraz częściej zdarzało się słyszeć od ambasadorów ważnych państw, że Polska stanęła na wysokości zadania, że pomoc dla Ukrainy była wielka, zarówno jeśli idzie o kwestie humanitarne i wsparcie dla uchodźców, jak i zaangażowanie w dostawy własnej broni i otwarcie logistycznego hubu.

Zaskakująca zmiana

I jak przez wcześniejsze lata dominowała tematyka praworządności, zmian w sądownictwie czy wolności mediów, tak przez ostatnich kilkanaście miesięcy tematem numer jeden była wojna. I zmieniało się nastawienie do Polski. Sygnał poszedł od Amerykanów, bo dyplomaci innych państw widzieli dwie wizyty Joe Bidena i fakt, że relacje Warszawy z Waszyngtonem stawały się coraz bliższe.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Andrzej Duda skleił opozycję

Kwestie praworządności zostały wzięte w nawias. Coraz częściej zdarzało się słyszeć, jak zachodni dyplomaci chwalili polski rząd, a to za radzenie sobie z kryzysem energetycznym, a to dostarczenie węgla na rynek, a nawet – choć oficjalnie państwa zachodnie Warszawę za to krytykowały – za twarde postawienie interesu polskich rolników, gdy wybuchł kryzys zbożowy.

Sporym zaskoczeniem było dla mnie, gdy w ciągu ostatnich tygodni usłyszałem od dwóch różnych dyplomatów państw UE i NATO, których stolice wcześniej ostro krytykowały polskie władze za populizm, że wygranie kolejnych wyborów przez PiS nie byłoby wcale katastrofą, a może nawet z punktu widzenia wojny w Ukrainie stabilność rządów byłaby pożądana. Tu następowały oczywiście zastrzeżenia, że nie zgadzamy się w sprawie praworządności, wolności mediów itp., ale w sprawach wojny rząd stał się przewidywalnym partnerem. Deklaracje te była dla mnie zaskakujące, bo stanowiły zwrot o 180 stopni wobec tego, jaki był stosunek krajów tzw. starej Unii wobec rządzącego Polską PiS.

I oto właśnie dziś obserwujemy, jak ta zbudowana krwią ukraińskich żołnierzy na wojnie z rosyjskim agresorem pozycja Polski zaczyna się walić jak domek z kart. Ostre stanowisko Departamentu Stanu, oburzenie Komisji Europejskiej, debata w Parlamencie Europejskim to już coś więcej niż zimny prysznic dla Polski – bo nie idzie tu wcale o rządy PiS, ale o historyczną szansę, która stanęła przed nami w związku z tragicznym losem Ukrainy.

Uchwalając ustawę wymierzoną w opozycję i szczególnie Donalda Tuska, PiS przypomniało nie tylko Polakom, ale również naszym sojusznikom o swych najciemniejszych, zamordystycznych tendencjach. I znów, jak przez ostatnie lata, PiS musi przekonywać, że jego intencje zostały opacznie odczytane, że Departament Stanu, Komisja Europejska, zagraniczne media; słowem – wszyscy uwzięli się na partię rządzącą, która chce jedynie realizować swoje suwerenne prawo do tego, by zabezpieczać interes narodowy.

Tyle tylko, że ani Amerykanie, ani Unii Europejska nie kupią tego tłumaczenia. A kryzys zaufania wywołany użyciem narzędzia obcego demokratycznym standardom, do tego jeszcze spot o marszu 4 czerwca z obrazkami z Auschwitz przyrównujący opozycję do twórców aparatu Zagłady, to będzie coś więcej niż chwilowe załamanie relacji.

Jedyni winni

Konsekwencje mogą być fatalne. W dodatku zbiega się to z chwilą, gdy Ukraina zawiera bliższy sojusz z Niemcami i Francją, nie będzie więc już tak potrzebna pomoc od Polski. Może się też okazać, że nasze zaangażowanie w sprawę ukraińską stanie się dla Kijowa wręcz obciążeniem.

A winne temu będzie tylko PiS. Bo myśląc wyłącznie o zachowaniu władzy, naraziło na szwank nasze sojusze. Ale i partia rządząca, i basujący jej komentatorzy będą łkali na to, że znów ktoś chce Polskę szykanować, że antypolonizm trzyma się mocno. A dyplomaci znów będą trzymać kciuki za to, by Kaczyński przegrał wybory.

Jednym z ciekawszych barometrów pozwalających określić nastawienie do Polski za granicą są rozmowy z dyplomatami. I od końca lutego 2022 r. można było wyraźnie zaobserwować, jak pozycja naszego kraju wyraźnie rośnie. Coraz częściej zdarzało się słyszeć od ambasadorów ważnych państw, że Polska stanęła na wysokości zadania, że pomoc dla Ukrainy była wielka, zarówno jeśli idzie o kwestie humanitarne i wsparcie dla uchodźców, jak i zaangażowanie w dostawy własnej broni i otwarcie logistycznego hubu.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Każdy może być Marcinem Kierwińskim. Tak zmieniła się debata
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Emmanuel Macron w swych deklaracjach jawi się jako wizjonerski lider Europy
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię