Bogusław Chrabota: Wypuścić Saakaszwilego

Kara więzienia, nawet jeśli sprawiedliwe orzeczona, nie może być torturą ani ścieżką do fizycznej eliminacji przeciwników politycznych. Dlatego Bidzina Iwaniszwili powinien się wsłuchać w apele w sprawie Saakaszwilego, także w głos prezydenta Zełenskiego.

Publikacja: 12.01.2023 18:19

Protest zwolenników Micheila Saakaszwilego pod sądem w Tbilisi, 9 stycznia

Protest zwolenników Micheila Saakaszwilego pod sądem w Tbilisi, 9 stycznia

Foto: AFP

Micheil Saakaszwili nie jest moim bohaterem, choć nie można mu odebrać zasług w przeprowadzeniu Gruzji z czasów sowieckich do współczesności. Młody i ambitny bohater Rewolucji róż z 2003 roku, a rok później już prezydent, popełnił w czasie swojej misji wiele błędów i nadużyć. Już w 2007 zdecydował o rozpędzeniu protestujących rodaków siłą, a w kolejnych latach, mimo postępującej westernizacji i reorientacji politycznej kraju, wielokrotnie bywał oskarżany o tendencje autokratyczne i systemową korupcję. Przed wyborami 2012 roku, które odsunęły go od władzy, doszło do licznych skandali, padały oskarżenia o łamanie praw człowieka i obywatela, ze stosowaniem tortur przeciwko przeciwnikom politycznym na czele.

Czytaj więcej

Ukraina zaprasza Saakaszwilego na leczenie

Tak się składa, że na tydzień przed datą wyborów byłem w Tbilisi z kamerą i notatnikiem, by łowić nastroje przedwyborcze. Ekipa Saakaszwilego była całkowicie izolowana od światowej prasy; mimo wielokrotnych próśb o wywiad z poziomu polskiego MSZ czy lokalnych służb dyplomatycznych nie tylko nie uzyskałem zgody, ale nawet nie otrzymałem odpowiedzi zwrotnej. Nasłuchałem się za to dziesiątków opowieści o skali korupcji ekipy Micheila Saakaszwilego, zwalczaniu przez niego przeciwników politycznych czy represji wobec niepokornego biznesu.

W przeciwieństwie do urzędu prezydenta, drzwi do centrum politycznego jego głównego przeciwnika, Bidziny Iwaniszwilego, stały otworem. Miliarder i szef Gruzińskiego Marzenia na wywiad zdecydował się w ciągu godziny i długo opowiadał o swojej wizji Gruzji. Według słów Iwaniszwilego jego jedyną intencją było przeniesienie do ojczyzny standardów zachodnich demokracji, budowa liberalnego kapitalizmu i „wyważone”, acz partnerskie relacje z sąsiadami. Co do potencjalnych rozliczeń z Saakaszwilim, wielokrotnie powtarzał, że nie zamierza postawić go przed sądem (to samo mówił zresztą w wywiadzie z Igorem Jankem dla „Rzeczpospolitej”).

Czytaj więcej

Nie chcę stawiać Saakaszwilego przed sądem

Jesienią 2012 roku Gruzini zagłosowali przeciw Saakaszwilemu, wybierając Gruzińskie Marzenie, które od tamtego czasu do dziś rządzi krajem. Niemal natychmiast wytoczono przegranemu Saakaszwilemu proces, podczas gdy ten równie szybko wybrał emigrację. Przez kilka lat tułał się po świecie, angażując również w politykę w Ukrainie. Jednak i tam stracił politycznych patronów. W 2021 roku wrócił do Tbilisi i w związku z wydanym in absentia wyrokiem od razu trafił do więzienia. Od pewnego czasu alarmuje międzynarodową opinię publiczną, że był torturowany i podtruwany, skutkiem czego podjął strajk głodowy.

Światowa opinia publiczna domaga się od władz Gruzji zgody na leczenie Saakaszwilego za granicą, podczas gdy lokalne służby penitencjarne utrzymują, że Saakaszwili symuluje. Trudno to jednoznacznie ocenić na podstawie materiałów filmowych czy enuncjacji władz, niemniej wydaje się, że obowiązkiem rządu w Tbilisi jest dopuszczenie do Saakaszwilego niezależnej komisji medycznej i zgoda na jego leczenie za granicą, o ile wymaga tego stan zdrowia byłego prezydenta. To minimalne standardy etyczne, o których z taką emfazą mówił Bidzina Iwaniszwili tuż przed swoim triumfem wyborczym, jesienią 2012 roku. Dlatego powinien się wsłuchać w apele w sprawie Saakaszwilego, także w głos prezydenta Zełenskiego sprzed kilku dni.

Saakaszwilemu należy pozwolić się leczyć. Przede wszystkim ze względu na to, że takie – w przeciwieństwie do tych, które dziś obowiązują w Moskwie – są zasady wolnego świata

Kara więzienia, nawet jeśli sprawiedliwe orzeczona, nie może być torturą ani ścieżką do fizycznej eliminacji przeciwników politycznych. To powrót do sowieckiego despotyzmu, od którego tak bardzo się odżegnywali zarówno w początkach swojej politycznej drogi Saakaszwili, jak i jego oponent, lider Gruzińskiego Marzenia. Saakaszwilemu należy pozwolić się leczyć. Nie dlatego, że jest byłym bohaterem narodowym i beniaminkiem opinii publicznej wolnego świata, ale przede wszystkim ze względu na to, że takie – w przeciwieństwie do tych, które dziś obowiązują w Moskwie – są zasady wolnego świata. Zapominając o nich, Tbilisi staje w tym samym szeregu, co putinowska Rosja.

Micheil Saakaszwili nie jest moim bohaterem, choć nie można mu odebrać zasług w przeprowadzeniu Gruzji z czasów sowieckich do współczesności. Młody i ambitny bohater Rewolucji róż z 2003 roku, a rok później już prezydent, popełnił w czasie swojej misji wiele błędów i nadużyć. Już w 2007 zdecydował o rozpędzeniu protestujących rodaków siłą, a w kolejnych latach, mimo postępującej westernizacji i reorientacji politycznej kraju, wielokrotnie bywał oskarżany o tendencje autokratyczne i systemową korupcję. Przed wyborami 2012 roku, które odsunęły go od władzy, doszło do licznych skandali, padały oskarżenia o łamanie praw człowieka i obywatela, ze stosowaniem tortur przeciwko przeciwnikom politycznym na czele.

Pozostało 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?