W ostatni weekend 15–17 lipca, jak informuje Straż Graniczna, polsko-białoruską granicę próbowało przekroczyć 90 osób. Od początku miesiąca SG zanotowała 265 takich prób.
Cudzoziemcy, którzy w trakcie weekendu usiłowali nielegalnie przekroczyć polsko-białoruską granicę, pochodzili z Indii, Jemenu, Nigerii, Ghany, Wybrzeża Kości Słoniowej, Syrii, Konga, Iraku, Kamerunu, Egiptu, Turkmenistanu, Pakistanu, Mali i Turcji.
Od 1 lipca nie obowiązuje już zakaz wstępu do strefy przy granicy. Władze zapewniały, że problem został rozwiązany przez budowę nowej zapory, wzdłuż całego odcinka. Mur, naszpikowany cyfrowymi urządzeniami śledzącymi, miał być szczelny. Pochłonął wiele pieniędzy i przyczynił się do dewastacji środowiska naturalnego w puszczy. Rozjeżdżone drogi, przecięte szlaki migracyjne zwierząt – wszystko to miało przynieść wspaniałe efekty w postaci braku „obcych”. Ale próby nie ustały. Uchodźcy raczej przebijają się samodzielnie, a na miejscu wciąż działają organizacje, takie jak Ocalenie czy Granica, które pomagają im ujść z życiem z tej podróży.
Czytaj więcej
Bezprecedensowa fala imigrantów, która zaczęła się w lipcu ubiegłego roku i spowodowała największy kryzys humanitarny w Polsce i Europie, wymusza zmiany w prawie. Mają one wejść w życie jeszcze w tym miesiącu, a dotyczyć będą warunków w strzeżonych ośrodkach i aresztach dla cudzoziemców.
Maryla Ancipiuk, przewodnicząca Rady Miejskiej w Michałowie, miasteczku, które stało się słynne dzięki zorganizowanej pomocy, jakiej udzielało przepchniętym przez Łukaszenkę uchodźcom, nie ma już nadziei.