Reklama
Rozwiń

Unia pomaga populistom

Bruksela powtarza błąd sprzed kilkunastu lat. Tym razem nie wobec południa Europy, ale Polski – twierdzi dziennikarz „Rz”.

Publikacja: 09.05.2022 18:33

Unia pomaga populistom

Foto: AFP

W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” komisarz ds. wewnętrznych UE Ylva Johansson nie owijała w bawełnę: „Komisja Europejska może działać wyłącznie w ramach obecnego, siedmioletniego budżetu. Jego wielkość, ale też przeznaczenie środków zostały ustalone przez państwa członkowskie i Parlament Europejski. Komisja nie może tu wykreować nowych funduszy”.

Czytaj więcej

Ylva Johansson, komisarz ds. wewnętrznych UE: Bez nowych środków na uchodźców

Pozostają więc zaskórniaki. Szwedka wskazuje na 2,5 mld euro z niewykorzystanych na inne cele programów. I radzi się spieszyć, bo i to przepadnie.

Tyle że to są czasy nadzwyczajne. Polska, której granice przekroczyło już przeszło 3 mln uciekających przed wojną Ukraińców, potrzebuje pieniędzy innej skali. Dość powiedzieć, że środki, o których mówi Johansson, to ok. 3 tys. zł na przebywającego w naszym kraju Ukraińca. Marginalna część realnych kosztów.

Z Grecji do Rumunii

Unia już przez to przechodziła. Kiedy przed kilkunastoma laty wybuchł kryzys finansowy, Angela Merkel narzuciła Wspólnocie ostre zaciskanie pasa. Ucierpiało na tym przede wszystkim południe. Rzecz bezprecedensowa dla kraju, który nie był w stanie wojny – Grecja straciła 27 proc. dochodu narodowego. Państwo, gdzie zrodziły się wartości definiujące Europę, osunęło się do niższego poziomu życia niż w Rumunii. W Hiszpanii efektem takiej polityki było stracone pokolenie młodych ludzi, którzy nie mieli szansy na pracę, a jeśli już, to za 1 tys. euro miesięcznie. Włochy pogrążyły się z kolei w pętli długu, w którą mogły wciągnąć całą strefę euro. Z tej katastrofy Wspólnotę wyciągnął ówczesny szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, ogłaszając, że gdy trzeba ratować wspólną walutę, koszty nie grają roli. Berlin to przełknął.

Wiatr w żagle nacjonalizmu

Ale rachunek polityczny decyzji kanclerz Niemiec i tak był ogromny. Populizm podbił południe Europy. W Grecji radykalnie lewicowa Syriza tylko dlatego nie wyprowadziła kraju z Unii, że wówczas musiałby on stanąć twarzą w twarz z Turcją. W Hiszpanii wiatr w żagle zyskał kataloński nacjonalizm i we współczesnej historii królestwo jeszcze nie było tak blisko rozpadu. Do dziś efektem tego jest odrodzenie frankizmu w postaci partii Vox, drugiej siły politycznej kraju. We Włoszech na plan pierwszy wysunęła się seria populistycznych ugrupowań od Ruchu Pięciu Gwiazd po Ligę i Braci Włochów. Kraj założycielski Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, protoplastki UE, który przez dekady wchodził do grona najgorętszych zwolenników federalnej Europy, nagle odwrócił się od Unii: zmiana podejścia do niej w sondażach była drastyczna. I choć dziś w pałacu Chigi rezyduje powszechnie szanowany Draghi, to przecież w wyniku przyszłorocznych wyborów parlamentarnych Włochy znów mogą wpaść w ręce radykałów.

Enrico Letta, lider największej w sondażach Partii Demokratycznej i były szef włoskiego rządu, tłumaczył w niedawnym wywiadzie dla „Plusa Minusa”, że niechęć Włochów do Unii udało się przełamać dzięki zmianie po latach polityki Merkel. Przystała ona w 2021 r. na lansowany przez premiera Hiszpanii Pedro Sáncheza Fundusz Odbudowy, który gorąco poparł Emmanuel Macron. Niezrozumiały dla racjonalnego umysłu sprzeciw Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego przed reformą, która zapewniłaby niezależność wymiaru sprawiedliwości nad Wisłą, powoduje, że Polska razem ze staczającymi się ku autorytaryzmowi Węgrami nie może z tych środków korzystać.

Czytaj więcej

Enrico Letta. Putin już nie fascynuje Włochów

Demagogiczne popisy

To jednak nie umniejsza błędu, jaki Bruksela robi na innym froncie: wsparcia dla ukraińskich uchodźców. Czując krew, Ziobro już zaproponował, aby w tej sytuacji Polska przestała płacić składkę do unijnego budżetu i zaoszczędzone środki przeznaczyła na utrzymanie przyjezdnych zza wschodniej granicy. Popis był demagogiczny i nie przyniósł na razie żadnych wymiernych skutków, ale może okazać się zapowiedzią kampanii przed nadchodzącymi wyborami. Zmęczeni skutkami wojny w Ukrainie Polacy mogą wówczas być bardziej niż dziś czuli na brak wsparcia Brukseli. I jak przed dekadą południe Europy – postawić na antyunijny populizm.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Populizm zabija strefę Schengen
felietony
Szantażowanie Hołowni, czyli szlachta składa protesty wyborcze
analizy
Michał Kolanko: Dlaczego Szymon Hołownia nie gra w wyborczy scenariusz PO?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Big Beautiful Bill, czyli Donald Trump oszukał swoich wyborców
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz M. Ujazdowski: Nie można ogłaszać, że Izba Kontroli SN nie istnieje