Reklama

Joanna Ćwiek: Nauczycielska „Solidarność”: został nam już tylko protest

Mimo, że Solidarność rozbiła strajk nauczycieli podpisując porozumienie z rządem, to ówczesne postulaty do dziś nie zostały spełnione. Zapowiadane przez resort edukacji podwyżki poniżej inflacji „S” odbierają jako potwarz.

Publikacja: 27.03.2022 21:00

Joanna Ćwiek: Nauczycielska „Solidarność”: został nam już tylko protest

Foto: PAP/Jacek Bednarczyk

„Rozsyłamy informacje do struktur z pytaniem, co dalej robimy. Został nam tylko protest” – wypowiada się na portalu należącym do „Tygodnika Solidarność” przewodniczący NSZZ „S” pracowników oświaty Ryszard Proksa. To reakcja na uchwalone właśnie przez Sejm podwyżki dla nauczycieli w wysokości 4,4 proc. Związkowców zirytowało zarówno jej wysokość, jak i to, że nowelizacja Karty nauczyciela była procedowana drogą poselską.

Jednak w opublikowanym w piątek stanowisku związku na razie na temat ewentualnego strajku nie ma konkretnych informacji. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest w porządku. Nauczyciele i związkowcy, zarówno z „S”, jak i ZNP, nie ukrywają, że ta propozycja podwyżek dla nauczycieli to dla nich upokorzenie. Tym bardziej że w przypadku stażystów ten wzrost to nic innego, jak wyrównanie ich płac do minimalnej. W ten sposób, dzięki dobroci państwa, od maja mogliby zarabiać tyle, co pracownicy niewykwalifikowani.

Ta podwyżka „to poniżej inflacji plus absurdalne uzasadnienie dotyczące budowania prestiżu zawodowego nauczycieli” – skomentował na Twitterze prezes ZNP Sławomir Broniarz. „Jesteśmy głęboko oburzeni wprowadzeniem zmian w ustawie Karta nauczyciela poprzez inicjatywę poselską oraz unikaniem dialogu ze stroną społeczną” – wypowiedziała się „S”.

Proksa nie ukrywa, że ma już dosyć bycia zwodzonym. W 2019 r., dzień przed rozpoczęciem strajku nauczycieli, „S” dogadała się z rządem w sprawie wynagrodzeń w oświacie – obiecano, że zostaną powiązane ze średnią krajową. Tego postulatu porozumienia nie zrealizowano do dziś.

Reklama
Reklama

Wycofanie się „S” ze strajku rozbiło jedność nauczycielskich central związkowych, wywołało oburzenie w środowisku i dało paliwo PiS, który mógł traktować strajkujących jak buntowników i twierdzić, że protest jest nieuzasadniony. I tłumaczono, że się przecież z nauczycielami dogadano.

Trwający trzy tygodnie strajk to było powolne wykrwawianie nauczycieli. Niektórzy po nim odeszli z pracy, inni stracili do niej serce. Wszyscy ponieśli konsekwencje finansowe, bo nie otrzymali wynagrodzenia (choć niektóre samorządy wypłaciły im rekompensaty w postaci np. podwyższonego dodatku motywacyjnego). Dlatego też trudno będzie ich ponownie poderwać do protestu. Zwłaszcza takiego z inicjatywy „S” i Proksy, którego wielu pedagogów uważa za jednego z architektów tamtej klęski.

Czytaj więcej

Minister edukacji po wecie prezydenta zapowiada „Lex Czarnek 2.0”

Można przypuszczać, że teraz nauczyciele prędzej złożą wypowiedzenia, niż zastrajkują. Tym bardziej że wymęczeni po dwóch latach pandemii i pracy zdalnej muszą sami stawić czoło wyzwaniu, jakim są uczniowie z Ukrainy. A na to wielu już nie ma siły.

felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Analiza
Jędrzej Bielecki: Donald Tusk zawstydza Niemców
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Niebezpieczna gra Zachodu z Rosją. Lepiej żeby Polska nie stała z boku
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama