Po odejściu z Ordo Iuris jeden z rozłamowców tłumaczył, że jego zdaniem przekaz fundacji był zbyt radykalny i antagonizujący. Przekonywał, że był przeciwnikiem eskalowania emocji i podnoszenia temperatury sporów, które nie przynoszą wcale dobrych efektów. Pomijając, czy to był rzeczywisty powód odejścia grupy osób z Ordo Iuris, trzeba przyznać, że ten opis precyzyjnie oddaje charakter organizacji, która uważana jest za zaplecze intelektualne obecnej władzy. W sprawach takich jak praktycznie całkowity zakaz aborcji walka z LGBT czy konwencją stambulską, to Ordo Iuris przygotowywało stanowiska lub popierało rozwiązania, które następnie były forsowane przez obóz rządzący lub jego część.
Osiem lat rządów PO, które PiS spędził w opozycji, było czasem politycznego dziczenia.
Więc opis charakteru Ordo Iuris jest w pewnym sensie opisem partii rządzącej, ale też drogi, jaką przebyło Prawo i Sprawiedliwość. Dziś jej zapleczem są takie organizacje jak właśnie IO czy też szereg instytucji zakładanych przez lidera Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza, finansowanych wielomilionowymi dotacjami. W sprawach światopoglądowych PiS dziś jest bliżej fundamentalistycznego rozumienia religii i ideologicznego jej traktowania, w kwestiach patriotyzmu zaś – radykalnie pojmowanego nacjonalizmu. Bąkiewicz przeszedł cały szlak bojowy, począwszy od członkostwa w faszyzującym ONR. I to właśnie charakter tych dwóch organizacji mówi dużo o tym, jaką drogę przebył PiS w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
Początkowo był centroprawicową chadecką partią, która stroniła zarówno od religijnego radykalizmu, jak i od nacjonalizmu. Na obie te kwestie wyczulony był śp. prezydent Lech Kaczyński. Początkowo PiS należał wraz z PO do chadeckiej międzynarodówki – Europejskiej Partii Ludowej. Miał swój chrześcijański i konserwatywny charakter – choć w jednym był od początku radykalny – w antykomunizmie i chęci zaostrzania polityki karnej. Ale jeszcze 15 lat temu poglądy PiS zmieściłyby się w szeroko rozumianym europejskim mainstreamie.
Dziś to niewyobrażalne. Osiem lat rządów PO, które PiS spędził w opozycji, było czasem politycznego dziczenia. Po dojściu do władzy w 2015 roku, wraz z zaostrzaniem się konfliktu z Unią Europejską (faktem jest, że UE w ostatnich latach dryfuje na lewo), proces radykalizacji PiS jeszcze przyspieszył, radykalizował się również sam prezes PiS Jarosław Kaczyński.