Surdykowski: Konstytucja i obyczaje

Jedni będą odczytywać publicznie konstytucję jak świętą księgę wolności. Inni skrzywią się, że to postkomunistyczny gniot, a słuszny tekst powinny rozpoczynać słowa: „w imię Boga Wszechmogącego".

Aktualizacja: 01.05.2017 21:00 Publikacja: 01.05.2017 20:21

Surdykowski: Konstytucja i obyczaje

Foto: Fotorzepa

Ja osobiście w zapomnianym już referendum głosowałem przeciwko niej, ale nie dlatego, że nie podoba mi się mądra i tolerancyjna preambuła. Byłem przeciw, bo jest to twór rozwlekły, mało konkretny, pełen mglistych obietnic. Gdy powstawał, każdy z posłów pragnął dopisać choć jedno zdanie, choć słóweczko, aby upamiętnić swoją osobę na wieki, niby niedorostek wyrzynający inicjały na parkowej ławce.

Moim ideałem jest konstytucja amerykańska: krótka, zwarta, której można nauczyć się na pamięć i której nie trzeba zmieniać, tylko od czasu do czasu dodawać krótkie poprawki.

Z naszą konstytucją jest trochę tak jak z „artykułami henrycjańskimi" z 1573 roku, które opisując całokształt ustroju Rzeczypospolitej przed wyborem króla elekcyjnego, były faktycznie pierwszą konstytucją w dziejach świata. Tylko że polsko-litewska szlachta wobec zbliżającej się elekcji solennie zapisała swe swobody, ale do obowiązków i procedur miała wrócić już w spokojniejszym czasie. Co nigdy nie nastąpiło. W efekcie nikt nie wiedział, jak realizować wyprzedzającą swój czas możliwość wypowiedzenia posłuszeństwa władcy, jeśli łamie prawo, co Amerykanie nazwali później „impeachment". Wypowiadano je więc byle jak i gębą byle jakiego warchoła.

Tacy właśnie jesteśmy. Dzisiejsza konstytucja – mimo objętości – nie ustrzegła przed zdewastowaniem Trybunału Konstytucyjnego i służby cywilnej, przed łapczywością hordy Misiewiczów. Czyżbyśmy potrzebowali jeszcze dłuższej?

Dlaczego tak dobrze funkcjonuje państwo o zwięzłej konstytucji jak amerykańska albo przy jej braku jak w Wielkiej Brytanii?

Tylko jeden przykład. Szefa BBC w Londynie i kierownictwo jedynego w USA kanału telewizji publicznej mianuje rząd, ale nikomu nie przychodzi do głowy wtykanie tam lizusów dominującej partii. To jest coś ważniejszego od konstytucji, to kultura demokracji.

Tego potrzebujemy najbardziej. I to właśnie dziś niszczymy.

Ja osobiście w zapomnianym już referendum głosowałem przeciwko niej, ale nie dlatego, że nie podoba mi się mądra i tolerancyjna preambuła. Byłem przeciw, bo jest to twór rozwlekły, mało konkretny, pełen mglistych obietnic. Gdy powstawał, każdy z posłów pragnął dopisać choć jedno zdanie, choć słóweczko, aby upamiętnić swoją osobę na wieki, niby niedorostek wyrzynający inicjały na parkowej ławce.

Moim ideałem jest konstytucja amerykańska: krótka, zwarta, której można nauczyć się na pamięć i której nie trzeba zmieniać, tylko od czasu do czasu dodawać krótkie poprawki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Cezary Szymanek: Spełnione nadzieje i rozwiane obawy po 20 latach w UE
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Witajcie w innym kraju
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Na 20 lat Polski w Unii
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?