Media publiczne nie dla radykałów

W większości europejskich mediów publicznych nie byłoby miejsca dla Wildsteina. Ani dla mnie. Chyba że narzucilibyśmy sobie spore ograniczenia – mówi współtwórca obywatelskiego projektu ustawy medialnej

Aktualizacja: 09.03.2010 01:23 Publikacja: 09.03.2010 01:21

Media publiczne nie dla radykałów

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Rz: Dlaczego pan wyręcza polityków i pisze za nich ustawę medialną?[/b]

Bo w ciągu ostatnich kilkunastu lat w tej sprawie wszyscy zawiedli. Politycy patrzą na media publiczne z punktu widzenia doraźnych interesów politycznych. Poza tym, w Polsce powstał fałszywy model demokracji. Obywatele raz na kilka lat wybierają parlament, prezydenta, samorządy i wracają do domów. A demokracja polega na tym, że istnieje aktywne społeczeństwo, które na różne sposoby tworzy sobie warunki funkcjonowania.

[b]I pisze ustawy?[/b]

Bierze udział w tworzeniu prawa. Wielkie procesy polityczne, jak choćby globalizacja, w dużej mierze są inspirowane przez ruchy społeczne.

[b]Czym projekt ustawy medialnej autorstwa środowisk twórczych ma się różnić od koncepcji polityków?[/b]

Proponujemy stworzenie mediów publicznych, które nie będą mediami państwowymi. Będą też działały w dużo prostszym systemie. Dziś czapa instytucjonalna nad Telewizją Polską i Polskim Radiem – wszystkie te rady, zarządy itp. – liczy 700 opłacanych osób. My proponujemy, by było ich ok. 50 zasiadających w Komitecie Mediów Publicznych. Media te będą finansowane przez obywateli w formie parapodatku, ale dla zdecydowanej większości będzie to podatek niższy niż abonament. Single zaoszczędzą połowę. Rodzina z dwoma pracującymi osobami zaoszczędzi kilka złotych miesięcznie. Wreszcie kontrola i zarządzanie będą należały do reprezentantów społeczeństwa z pominięciem świata wielkiej polityki.

[wyimek]W TVP muszą istnieć precyzyjne kryteria oceny programów. W prywatnej telewizji, jak np. w TVN, wystarcza dobry nos dyrektora Miszczaka[/wyimek]

[b]W projekcie piszecie, że „komitet obywatelski reprezentuje społeczeństwo wobec mediów publicznych”. Pana zdaniem wylosowani przedstawiciele kilku elitarnych środowisk będą reprezentantami społeczeństwa?[/b]

Wszyscy jesteśmy reprezentowani przez samorządy, a przedstawiciele samorządów będą tworzyli istotną część komitetu. Inni jego członkowie będą wskazywani przez świat akademicki, organizacje pozarządowe czy środowiska twórcze. Będzie to moim zdaniem mniej zniekształcona reprezentacja społeczeństwa niż ta, która powstaje w parlamencie na skutek działania systemu partyjnego, niskiej frekwencji, przeliczania głosów itd. A poza tym mandat dla tego rodzaju mechanizmu zostanie udzielony przez parlament.

[b]Te środowiska – dziennikarze, twórcy, rektorzy – mają dość jednolite, liberalne poglądy. Gdzie tu miejsce na różnorodność, ścieranie się postaw?[/b]

Mam nadzieję, że to będą osoby raczej o poglądach centrowych. Różne, skrajne nieraz, poglądy będą się ścierać na etapie wewnątrzśrodowiskowym, kiedy będzie trzeba wybrać kilka osób reprezentujących całe środowisko. I wtedy będzie musiało dojść do porozumienia, którego efektem będzie wybór osób umiarkowanych. Mam nadzieję, że przymus konsensusu będzie obcinał skrzydła na tyle, że wśród osób wybranych do komitetu nie będzie radykałów. Dzięki temu nasze media publiczne będą, zgodnie z tendencją europejską, coraz bardziej centrowe.

[b]Będzie w nich miejsce na programy ludzi o tak różnych poglądach, jak Tomasz Lis i Bronisław Wildstein?[/b]

Wedle standardów europejskich dziennikarz mediów publicznych jest politycznie przezroczysty. W praktyce znaczy to, że w większości europejskich mediów publicznych nie byłoby miejsca dla Wildsteina. Ani dla mnie. Chyba że narzucilibyśmy sobie spore ograniczenia.

[b]A dla Lisa?[/b]

Myślę, że łatwo by się w tym spektrum zmieścił.

[b]Tomasz Lis nawet nie udaje, że należy do bezstronnych dziennikarzy…[/b]

Nie ma dziennikarzy bez poglądów, co nie zmienia faktu, że spektrum poglądów, a zwłaszcza intensywność okazywania sympatii partyjnych dziennikarzy mediów publicznych powinny być mniej radykalne. W Polsce powstała kultura nakierowana na pokazywanie swojej tożsamości i swoich poglądów.

[b]Pan też nie stara się być bezstronny i wyważony.[/b]

W telewizji takiej jak BBC musiałbym sobie narzucić dużo bardziej centrową formę wypowiadania się. Może bym się na to zdecydował, gdybyśmy wszyscy umówili się, że staramy się być mniej wyraziści.

[b]To nudna będzie ta telewizja bez wyrazistych postaci i poglądów…[/b]

Nie musi być nudna. Na pewno na czym innym będzie się koncentrowała. Nie na sporze ideowym czy partyjnym, ale na meritum. Zabrałem się do tej ustawy także dlatego, że mam wrażenie, iż polskie media tak się skupiły na walce politycznej, że porzuciły meritum. Nie rozmawiamy o służbie zdrowia, ale o tym, jak ohydna lub wspaniała jest pani Kopacz.

[b]Ależ kwestie praw homoseksualistów budzą gorący spór ideowy. A do projektu wpisaliście, że do zadań mediów publicznych należy „uwzględnianie potrzeb mniejszości oraz grup zagrożonych wykluczeniem społecznym”.[/b]

Ten zapis wynika z naszych zobowiązań europejskich. Zadania mediów publicznych podlegają regulacjom unijnym. Kiedy mówimy o mniejszościach, to w Polsce na ogół mamy na myśli grupy LGBT, a tu chodzi także o mniejszości w rozumieniu grup komercyjnie słabych, np. ludzi powyżej 49. roku życia, dzieci, niedowidzących, niedosłyszących, mniejszości regionalne itd.

[b]Media wedle projektu mają „uwzględniać” potrzeby mniejszości, ale wartości chrześcijańskie już tylko „respektować”, w dodatku za podstawę przyjmując „uniwersalne zasady etyki”.[/b]

Nie przywiązywałbym do tego specjalnej wagi.

[b]Ale w kraju, w którym 90 proc. osób deklaruje się jako katolicy, dla wielu ludzi podkreślenie takiego zapisu może być ważne.[/b]

Nasza ustawa uzupełnia ustawę o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, regulującą do tej pory ład we wszystkich mediach. Tam wartości chrześcijańskie są zapisane, więc obowiązują zarówno media komercyjne, jak publiczne. Można oczywiście powtórzyć ten zapis. Ale ja jestem przeciwnikiem powtarzania zaklęć. Nie zauważyłem realizowania wartości chrześcijańskich, np. miłości bliźniego w programach Anity Gargas.

[b]Program Anity Gargas mieściłby się we wspomnianym wcześniej spektrum poglądów?[/b]

Moim zdaniem w żadnym warsztatowo porządnym medium by się nie mieścił. To taka dość cienka propaganda. Ale ja nie będę miał wpływu na to, kto będzie mógł mieć program, a kto nie.

[b]Zobowiązaliśmy się w gronie osób tworzących ustawę, że nie będziemy kandydowali do władz mediów publicznych, aby nie było [/b]

podejrzeń, że napisaliśmy ustawę pod siebie.

[b]Wróćmy do zapisu o wartościach chrześcijańskich. Jeśli politycy będą chcieli dodać zapis np. o umacnianiu rodziny, to wywoła to pana sprzeciw?[/b]

To zależy od kontekstu, w jakim się to wpisuje. Jeśli to się wpisuje, aby promować jeden model rodziny, to wówczas jest to sprzeczne z naszymi zobowiązaniami europejskimi dotyczącymi mniejszości. Natomiast jeśli to ma być rozumiane jako element demograficznej polityki państwa, to co innego. Staraliśmy się tak napisać tę ustawę, aby była maksymalnie odideologizowana. Są tu elementy ideologiczne, które niesie ze sobą Unia, i one musiały się tu znaleźć. Nie chciałbym jednak, aby media publiczne stały się narzędziem ewangelizacji ani ateizacji.

[b]Jakimś narzędziem ideologicznym jednak mają się stać, skoro w projekcie zapowiadacie edukację obywatelską, budowanie kapitału społecznego, stymulowanie kreatywności. A nie wspominacie o ochronie tradycji czy tożsamości narodowej.[/b]

Widocznie nikt nie podnosił takiego postulatu.

[b]To nieprawda. Wśród postulatów spisanych przez twórców obywatelskiego projektu ustawy był zapis „ochrony tożsamości narodowej, języka, tradycji i dziedzictwa”, ale nie uwzględniliście go w projekcie.[/b]

Proszę pamiętać, że to jest tylko projekt przedstawiony do dyskusji, podczas której jeśli zostanie uznane, że taki zapis jest ważny, to nie widzę przeszkód, aby go dodać.

[b]Polityków rozliczają wyborcy. Rada Mediów Publicznych będzie nadzorowana przez komitet. Ale przed kim będzie odpowiadał komitet?[/b]

Przed społeczeństwem. Jego członkowie będą reprezentantami aktywnych środowisk i będą pod ich presją. Nie boję się braku kontroli. Boję się raczej, że środowiska mogą wywierać nadmierną presję na członków komitetu, którzy powinni reprezentować interesy ogółu, a nie tylko swoich mocodawców.

Nie ma systemu idealnego. Ja też nie wierzę, że będziemy mieli 50-osobowy komitet złożony z samych aniołów. Ale wierzę, że będzie to w większości grupa ludzi szlachetnych, w końcu będą pracować nieodpłatnie. Zakładam też, że działalność w Komitecie Mediów Publicznych dla tych ludzi i ich organizacji będzie czymś ważnym. Bo ludzie po to tworzą środowiska, by mieć wpływ. Ta ustawa im to oferuje. Doświadczenie z ludźmi zakorzenionymi w swoich środowiskach jest na ogół dobre. Sędziowie, którzy kończą kadencję w Trybunale, wiedzą, że kiedyś wrócą do swoich środowisk. Mają więc świadomość, że nie mogą podejmować absurdalnych decyzji, bo stracą szacunek kolegów z uniwersytetu.

[b]A kto będzie decydował o tym, że jakiś program wchodzi na antenę albo z niej spada?[/b]

O tym będą decydowały precyzyjnie określone kryteria jakościowe, określone przez Radę Mediów Publicznych. Nie tylko ilościowe, ale także jakościowe. To ważna zmiana. W prywatnej telewizji, jak np. w TVN, wystarcza dobry nos dyrektora Miszczaka, w publicznej jest inaczej – tu muszą istnieć kryteria oceny. I uprzedzając pytanie, powiem, że owszem – zagrożeń jest mnóstwo. Ale są na świecie takie systemy, wypracowane np. przez BBC, gdzie to sprawnie funkcjonuje, więc dlaczego u nas nie można by tego zastosować?

[b]Programy typu „Gwiazdy tańczą na lodzie” spełniłyby te kryteria jakościowe?[/b]

Jeżeli wprowadzimy kryteria, to taniec na lodzie się nie utrzyma. Bo on będzie miał dobrą oglądalność, ale złą jakość. Dzisiaj telewizja publiczna inwestuje masę pieniędzy w różne tańce na lodzie, żeby móc na tym zarobić, bo to jest dochodowe przedsięwzięcie i z tego finansuje inne rzeczy. Kiedy finansowanie będzie na przyzwoitym poziomie, zmaleje pokusa, aby robić szmirę.

[b]Myśli pan, że politycy zgodzą się na wasze propozycje?[/b]

Moim zdaniem jest szansa. Zresztą, jakie jest inne wyjście?

[b]Zawsze można zostawić tak, jak jest. Tak zrobiła Platforma po dwóch nieudanych próbach.[/b]

Tego już sobie nie wyobrażam. Jesteśmy w Unii. Każdy kraj Unii ma silne media publiczne. Dlaczego mielibyśmy się stać europejskim dziwadłem?

[i]Jacek Żakowski jest publicystą „Polityki”, prowadzi w TVP Info program „Tydzień Jacka Żakowskiego”, jest członkiem Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych, który opracował obywatelski projekt ustawy medialnej[/i]

[ramka][b]Projekt środowisk twórczych[/b]

We wrześniu 2009 roku podczas Kongresu Kultury Polskiej w Krakowie zawiązał się Komitet Obywatelski Mediów Publicznych, złożony z przedstawicieli środowisk twórczych, który opracował własny projekt ustawy medialnej.

Projekt zakłada, że zamiast abonamentu, każdy płacący podatek PIT i CIT będzie razem z nim wnosił tzw. opłatę audiowizualną w wysokości 8 zł miesięcznie. Najubożsi byliby zwolnieni z tej opłaty lub całkowicie odliczali ją od podatku. Oprócz tego, ma powstać 50-osobowy Komitet Mediów Publicznych wyłaniany w drodze losowania spośród 250 osób, wskazanych przez organizacje pozarządowe, samorządowe, stowarzyszenia twórcze, dziennikarskie, konferencje rektorów szkół wyższych i uczelni artystycznych. Komitet Mediów Publicznych w otwartym konkursie wybierze 7-osobową Radę Mediów Publicznych, która będzie odpowiadać za podział pieniędzy, strategię i wybór jednoosobowych zarządów radia i telewizji.

Według projektu ma także powstać Portal Mediów Publicznych, gdzie udostępniany będzie za darmo dorobek polskich mediów publicznych. Twórcy chcą też powołać Instytut Mediów Publicznych, niezależną od radia i telewizji jednostkę, która badałaby jakość programów. —k.b.[/ramka]

[b]Rz: Dlaczego pan wyręcza polityków i pisze za nich ustawę medialną?[/b]

Bo w ciągu ostatnich kilkunastu lat w tej sprawie wszyscy zawiedli. Politycy patrzą na media publiczne z punktu widzenia doraźnych interesów politycznych. Poza tym, w Polsce powstał fałszywy model demokracji. Obywatele raz na kilka lat wybierają parlament, prezydenta, samorządy i wracają do domów. A demokracja polega na tym, że istnieje aktywne społeczeństwo, które na różne sposoby tworzy sobie warunki funkcjonowania.

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę