Euro – jak najszybciej!

Przyjęcie euro nie spowoduje utraty suwerenności przez Polskę, a jedynie zmusi rząd do prowadzenia odpowiedzialnej polityki „zdrowego pieniądza” – pisze ekonomista

Aktualizacja: 12.02.2009 07:27 Publikacja: 12.02.2009 00:40

Euro – jak najszybciej!

Foto: Rzeczpospolita

Red

Ryszard Bugaj, nowy doradca ekonomiczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zaprezentował na łamach „Rzeczpospolitej” swoje poglądy na temat przyjęcia w Polsce wspólnotowej waluty ([link=http://www.rp.pl/artykul/261122.html]„Euro – na pewno nie teraz”, 10 lutego 2009[/link]). Warto odnieść się do tego tekstu, by wyjaśnić czytelnikom pewne mity, którymi posługują się orędownicy opóźnienia naszego przystąpienia do strefy.

[wyimek]Przystąpienie Polski do strefy euro jest przesądzone. Konsekwencją przesunięcia tego procesu w bliżej nieokreśloną przyszłość będą zwiększone koszty finansowania gospodarki i ryzyko ciągłej spekulacji na naszej walucie[/wyimek]

[srodtytul]Nazwa nie ma znaczenia[/srodtytul]

Pierwszym argumentem przywoływanym przez autora jest utrata przez kraj suwerenności wynikająca z utraty krajowego pieniądza. Ryszard Bugaj nie tłumaczy, na czym ta utrata miałaby polegać, ale należy się domyślać, że chodzi autorowi o prawo do swobodnej emisji pieniądza w zależności od panującej sytuacji gospodarczej. Rzeczywiście, przyjmując euro, administracja krajowa traci tę możliwość i musi się podporządkować polityce Europejskiego Banku Centralnego. Czyli traci możliwość produkcji pieniędzy.

Ryszard Bugaj uznaje ten fakt za istotną utratę atrybutów państwa. Autor zakłada więc, że produkując pieniądze, można sobie zapewnić ekonomiczną pomyślność. Nic bardziej mylnego. Pieniądz, bez względu na jego nazwę – złoty, korona, dolar czy euro – jest tylko miernikiem podstawowych wartości ekonomicznych i środkiem wymiany. Jego nazwa nie ma znaczenia dla gospodarczego rozwoju.

Ważna jest natomiast cena pieniądza. Jest ona bezpośrednio uzależniona od zaufania do banku emitującego pieniądz oraz administracji realizującej określoną politykę gospodarczą. Gospodarki wschodzące, do których także należy Polska, mimo dynamicznego rozwoju – dużo wyższego niż ten, który mają np. kraje strefy euro – obarczone są wyższym ryzykiem, czego skutkiem jest konieczność finansowania ich potrzeb po wyższych cenach.

Innymi słowy – utrzymywanie krajowej waluty, która jest droższa od euro, prowadzi do wyższych kosztów działalności gospodarczej, co ma ogromne znaczenie dla międzynarodowej konkurencyjności.

[srodtytul]Ryzyko niedostosowania[/srodtytul]

Jedynym zagrożeniem wynikającym z utraty suwerennej polityki pieniężnej jest ryzyko niedostosowania cyklu koniunkturalnego. Polska gospodarka jest silnie zintegrowana z obszarem wspólnej waluty i stopień zbieżności koniunkturalnej jest już bardzo wysoki. Zadaniem polityki gospodarczej jest prowadzenie rozwoju w sposób zrównoważony. To znaczy w taki sposób, by dynamiczny wzrost gospodarczy nie prowadził do powstawania napięć inflacyjnych, nie powodował asymetrycznego rozwoju poszczególnych sektorów gospodarki (np. budownictwa) i odbywał się w tempie zgodnym z dynamiką produkcji dóbr i usług.

Jeżeli uda się Polsce prowadzić taką politykę zrównoważonego wzrostu, to unikniemy ryzyka niedostosowania koniunkturalnego. Przyjęcie wspólnej waluty nie spowoduje utraty suwerenności, a jedynie zmusi administrację do prowadzenia odpowiedzialnej polityki „zdrowego pieniądza” i obniży ryzyko jego używania do doraźnych celów politycznych.

Drugim argumentem autora jest teza, że rezygnacja z krajowego pieniądza utrudni proces doganiania. Tezę tę popiera Bugaj niższą dynamiką wzrostu PKB strefy euro w stosunku do państw będących poza strefą. Sugeruje, że przyjęcie euro powoduje spadek dynamiki PKB. Fakty są jednak inne. Warto się powołać na przykład Irlandii, która weszła do strefy euro i osiągała dynamiczny wzrost PKB. To nie euro powoduje wzrost lub spadek PKB, ale polityka gospodarcza.

Kolejny argument autora opiera się na tezie, że „przezwyciężenie względnego zacofania jest trudniejsze, gdy gospodarka musi bezwzględnie respektować postanowienia z Maastricht”. Bugaj uważa, że polityka wysokiego deficytu budżetowego może pomóc w rozwoju. Ponownie fakty temu przeczą. Hiszpania i Irlandia rozwijały się niezwykle dynamicznie i nadrabiały dystans pomiędzy nimi a europejską czołówką z bardzo niskim deficytem budżetowym i spadkiem publicznego długu.

[srodtytul]Dwa modele[/srodtytul]

Ryszard Bugaj przeciwstawia sobie dwa modele rozwoju gospodarczego. Pierwszy z nich to model „liberalnej (rynkowej) formuły kapitalizmu”, a drugi to „kapitalizm socjalnoetatystyczny” – z istotnym wpływem państwa. Bugaj opowiada się za tym drugim modelem.

Do gospodarek „liberalnych” zaliczamy Irlandię i Hiszpanię, czyli gospodarki o niskim deficycie budżetowym, a do gospodarek „socjalnoetatystycznych” Grecję i Portugalię, z postulowanym przez Ryszarda Bugaja dużym udziałem państwa i wysokim deficytem budżetowym. Warto przedstawić czytelnikom konsekwencje wyboru różnych modelów rozwoju.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat prowadzenie polityki wysokich deficytów w Grecji i Portugalii spowodowało jedynie niewielki spadek, a nawet wzrost długu publicznego. W tym samym czasie dług publiczny Irlandii i Hiszpanii spadł o 30 – 40 proc. Stopa bezrobocia spadła najbardziej w Irlandii i w Hiszpanii. W Grecji bezrobocie spadło nieznacznie, a w Portugalii wzrosło. I wszystkie te procesy zachodziły w tych samych warunkach gospodarczego otoczenia, we wszystkich tych krajach jest ta sama waluta – euro.

O gospodarczej pomyślności nie decyduje posiadanie określonej waluty, ale dobra polityka gospodarcza. Proponowana przez Ryszarda Bugaja polityka „socjalnoetatystyczna” nie powoduje żadnego przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Stymulowanie gospodarki deficytem budżetowym powoduje jedynie wzrost długu publicznego, konserwuje przestarzałą strukturę gospodarki i nie zmusza ludzi do mobilności, czego przejawem jest stagnacja lub wzrost bezrobocia.

Przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty jest przesądzone. Ryszard Bugaj proponuje odsunięcie tego procesu w bliżej nieokreśloną przyszłość. Konsekwencją takiego przesunięcia w czasie będą zwiększone koszty finansowania gospodarki i ryzyko ciągłej spekulacji na naszej walucie.

Taka sytuacja będzie na pewno na rękę instytucjom finansowym opierającym swoją działalność na walutowej spekulacji. Przedsiębiorcy ze sfery realnej, dostarczający dobra i usługi, potrzebują stabilności i przewidywalności warunków finansowych, aby w sposób planowy prowadzić działalność inwestycyjną. W silnie zintegrowanej Europie pozostawanie poza obszarem wspólnego pieniądza będzie przynosić tylko koszty.

[srodtytul]Na pewno teraz[/srodtytul]

Oczywiście, samo przyjęcie euro nie uchroni nas przed wszystkimi niebezpieczeństwami. Konieczność redukcji deficytu budżetowego i prowadzenie reform strukturalnych nie zniknie wraz z przyjęciem nowej waluty. Ale też zamiana złotego na euro w żaden sposób nie pogarsza warunków wprowadzania zmian w gospodarce. Ważniejszą od terminu przyjęcia wspólnego pieniądza kwestią jest ustalenie optymalnego kursu wymiany, który decyduje o międzynarodowej konkurencyjności na wiele lat. Przykład Słowacji już niedługo uzmysłowi nam skalę tego problemu.

Paradoksalnie aktualny odpływ kapitału spekulacyjnego z Polski, który spowodował znaczną obniżkę kursu złotego, może znacznie poprawić naszą pozycję w zakresie ustalenia kursu wymiany. Euro – na pewno teraz! Jak najszybciej.

[i]Autor jest wykładowcą na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego[/i]

Ryszard Bugaj, nowy doradca ekonomiczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zaprezentował na łamach „Rzeczpospolitej” swoje poglądy na temat przyjęcia w Polsce wspólnotowej waluty ([link=http://www.rp.pl/artykul/261122.html]„Euro – na pewno nie teraz”, 10 lutego 2009[/link]). Warto odnieść się do tego tekstu, by wyjaśnić czytelnikom pewne mity, którymi posługują się orędownicy opóźnienia naszego przystąpienia do strefy.

[wyimek]Przystąpienie Polski do strefy euro jest przesądzone. Konsekwencją przesunięcia tego procesu w bliżej nieokreśloną przyszłość będą zwiększone koszty finansowania gospodarki i ryzyko ciągłej spekulacji na naszej walucie[/wyimek]

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?