Minęła 65. rocznica Powstania Warszawskiego. Odkąd swą działalność rozpoczęło muzeum upamiętniające to wydarzenie, udało się uczynić je symbolem, a sam temat poświęcenia dla przyszłych pokoleń staje nieraz w centrum publicznej debaty. Nie wszyscy jednak odczuwają potrzebę kultywowania pamięci warszawskiego sierpnia.
Bywa, że skomplikowane losy rodzinne utrudniają odnalezienie się w tej wspólnocie pamięci, odmowa taka może też wynikać z przekonania, że wszystko zależy tylko od nas. Że niczego nikomu nie zawdzięczamy, a wszystko, czego oczekujemy, możemy sobie zapewnić tylko my sami. To normalne. Sprawy, które porywają setki, tysiące, a nawet miliony Polaków, natrafiać będą na malkontentów i outsiderów.
Powstanie z 1944 roku zmusza niektórych do czegoś więcej. Mobilizuje intelektualne wysiłki części środowisk, mających na celu dyskredytację pamięci o cenie krwi. Powstały już teksty stygmatyzujące tych, którzy odwołują się do etosu powstaniowego. Mówi się wręcz przekornie o podziale na zwolenników śmierci i tych, którzy stoją po stronie życia. Ów ideologiczny zabieg czyni się pod płaszczykiem filozoficznych esejów bądź politologicznych odczytań współczesnych dzieł literackich. Dla przykładu możemy wskazać tekst Agaty Bielik-Robson „Czy śmierć będzie nowym bogiem Polaków? ” („Dziennik”, 5 lutego 2009) oraz tekst Macieja Gduli „Polska między śmiercią a nieżyciem” („Rzeczpospolita”, 14 lutego 2009).
Ustawienie się po stronie „filozofii życia” naprzeciw powstańczego „obozu śmierci” przez Agatę Bielik-Robson wydaje się zabiegiem niezwykle zręcznym, kopiuje bowiem chrześcijański i popularny w polskiej debacie termin „cywilizacji życia” stojącej w opozycji do „cywilizacji śmierci”. Publicystka „Europy” na potrzeby swej wypowiedzi zdecydowała się wziąć na warsztat dyskutowaną w ostatnim roku książkę Rymkiewicza „Kinderszenen”: „Myślę, że rację ma Cezary Michalski, który w narracji, jaką od pewnego czasu snuje Rymkiewicz, dostrzega najpełniejszą artykulację ideową obozu braci Kaczyńskich. Obóz ten określa bowiem jedno dobitne hasło: „Hańba żyjącym!” (to chyba nie przypadek, że okrzykiem tym kończyła się inscenizacja „Hamleta ’44” upamiętniająca ostatnią rocznicę Powstania Warszawskiego, a wystawiona w muzeum powstałym pod patronatem obecnego prezydenta)” – pisze Agata Bielik-Robson.
Filozofka zaangażowała ogromny arsenał swej niewątpliwej filozoficznej erudycji nie tylko po to, by pamięć o powstaniu zredukować do dziwacznego umiłowania śmierci. Posuwa się ona do oskarżeń o faszyzm. Jak pisze publicystka, Jarosław Rymkiewicz opisuje polskie doświadczenie powstańcze przy pomocy aparatury niemieckich filozofów – Heideggera, Ernsta Jüngera i Louisa-Ferdinanda Célinefa – myślicieli należących do kręgu ideowego, z którego ów faszyzm się wyłonił.