[b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/08/23/polozmy-kres-despotyzmowi-sadow/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/b]
Odrzucenie przez poznański sąd zażalenia rodziców dziecka, które zostało im odebrane decyzją sądu niższej instancji, jest zjawiskiem niezwykłym i precedensowym. Potwierdza ono praktykę, którą od jakiegoś czasu można zaobserwować w Polsce, a która polega na funkcjonowaniu sądów nie jako jednej z władz, ale władzy nadrzędnej. Wynika z tego, że żyjemy w systemie sądokracji, który z demokracją nie ma nic wspólnego.
W sprawie małej Róży z Błot Wielkich w stopniu skrajnym odbijają się zagrożenia tego stanu rzeczy. Oglądamy ludzką tragedię w całości zawinioną przez sądy, które wykazują się nieprawdopodobną wręcz pychą, arogancją i brutalnością. W starciu z nimi zwykli ludzie są bezradni, a nawet zorganizowana opinia publiczna ma wielkie kłopoty, aby się im przeciwstawić.
[srodtytul]Bałagan zagraża dziecku[/srodtytul]
Zacznijmy od faktów, które są wstrząsające. W stosunkowo biednej wiejskiej rodzinie przychodzi na świat czwarte dziecko. Trójka poprzednich jest zadbana i dobrze wychowana, a – wszyscy są co do tego zgodni – całą rodzinę łączy silna więź uczuciowa.