Trzecia RP jest państwem bezideowym. Brakuje w nim nie tylko wielkich wizji i ambicji, ale choćby dalekosiężnej geopolitycznej strategii. Jedyne poważne cele, jakie Polska postawiła sobie po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku, to akces do NATO i Unii Europejskiej. Gdy zostały one zrealizowane, Polska spoczęła na laurach.
Jesteśmy teraz bezpieczni, dzięki Unii będziemy coraz bogatsi, możemy więc spokojnie patrzeć w przyszłość – powtarzają jak mantrę luminarze III RP. Zmarły tragicznie prezydent Kaczyński był innego zdania. Uważał, że niepodległość jest bytem nie tylko niezwykle cennym, ale również niezwykle kruchym. I obowiązkiem Polaków jest robić wszystko, by wzmacniać struktury państwa i jego pozycję w Europie.
Lech Kaczyński nie przez przypadek miał w swoim gabinecie zdjęcie Józefa Piłsudskiego z oryginalnym podpisem. Marszałek, którego 75. rocznicę śmierci obchodziliśmy 12 maja, był dla niego wzorem i ideowym mentorem. Nie tylko w kwestii podejścia do państwa jako najwyższego dobra – na co zwróciło już uwagę kilku publicystów – ale przede wszystkim w kwestii szerokiej, śmiałej wizji geopolitycznej.
[srodtytul]Idea jagiellońska[/srodtytul]
Kaczyński tak jak Piłsudski zdawał sobie sprawę z tragizmu położenia Polski między Niemcami i Rosją. Receptę na rozwikłanie tego odwiecznego problemu widział w idei jagiellońskiej. W dzisiejszym wydaniu opiera się ona na wspólnocie interesów i zagrożeń krajów, które niegdyś tworzyły wielonarodową Rzeczypospolitą – Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy, ale również Łotwy i Estonii. Lech Kaczyński rozumiał, że tylko poprzez połączenie sił przez te kraje (w przypadku Białorusi to oczywiście kwestia przyszłości) można skutecznie przeciwdziałać imperialnym ambicjom Rosji.